Minister rozwoju i technologii apeluje wraz z premierem Mateuszem Morawieckim do banków o podniesienie oprocentowania lokat. Szef rządu już wcześniej mówił o tym, jak to banki zarabiają zbyt dużo na wysokich stopach procentowych. Pytanie brzmi: co jeśli sektor bankowy nie będzie chciał spełnić prośby rządu?
Gdyby banki uczciwiej podchodziły do kwestii oprocentowania, to nie zwróciłyby na siebie takiej uwagi rządzących
Nie da się ukryć, że ciągłe podnoszenie stóp procentowych przyniósł dramatyczny wzrost rat kredytów. Niestety, w ślad za tym zjawiskiem nie idzie podniesienie oprocentowania lokat. Niektóre banki nieśmiało idą w tym kierunku. Rośnie oprocentowanie w PKO BP, rośnie także w Pekao SA W obydwu jednak przypadku trudno mówić o jakichś drastycznych podwyżkach. Z punktu widzenia Polaków banki w naszym kraju zachowują się w kwestii depozytów trochę, jakbyśmy wciąż mieli deflację i niemal zerowe stopy procentowe.
Dostrzegli to także rządzący. Ogłoszeniu konkretnych propozycji w ramach wsparcia dla kredytobiorców towarzyszyło pomstowanie na niewłaściwe praktyki banków. Już wówczas premier Mateusz Morawiecki dość jasno wyraził to, co myśli o postępowaniu tych instytucji.
W ślad za wzrostem oprocentowania obligacji, także dla obywateli polskich, natychmiast powinny pójść lokaty i depozyty dla zwykłych Polaków, dla polskich rodzin, dla polskich małych i średnich przedsiębiorców. Nie czekajcie dłużej, ponieważ jest to nadmierny zysk, który pojawia się w waszych portfelach, niesprawiedliwy zysk
Teraz, jak podaje portal WNP.pl, minister rozwoju i technologii Waldemar Buda ponowił apel do banków o podniesienie oprocentowania lokat.
Chciałbym się zwrócić z apelem odnośnie oprocentowania lokat i depozytów, to apel do sektora. Jan Kowalski, mając oszczędności na lokatach, widzi duży dysonans między oprocentowaniem lokat i rachunku w stosunku do WIBOR-u i inflacji
Najlepszym dowodem na to, że rząd może wymusić podniesienie oprocentowania lokat jest zapowiedź likwidacji WIBOR
Nie da się ukryć, że tradycyjne formy oszczędzania przez niskie oprocentowanie lokat stało się dość nieopłacalne. W najlepszym wypadku prowadzi do ograniczania strat inwestorów wynikających z inflacji. To z kolei prowadzi do poszukiwania alternatyw, w postaci chociażby inwestycji na rynku nieruchomości, czy decydowania się na bardziej ryzykowne instrumenty. Co prowadzi do szeregu kolejnych negatywnych konsekwencji.
Czy jednak banki stać na taki gest samoograniczenia, który znacząco obniżyłby ich zyski? Doświadczenie podpowiada, że tego typu apelom powinien towarzyszyć element „bo jak nie, to…”. Także tym razem taki element znajdziemy. Minister Buda wyraźnie wspomina o tym, jakie kroki może podjąć rząd, by wymusić na bankach podniesienie oprocentowania lokat.
Dzisiaj apelujemy do banków o podniesienie i urealnienie stawek oprocentowania lokat. Jeśli ten apel nie zostanie wysłuchany, to mamy możliwość stosowania instrumentu nakazowego, ustawowego, choć nie chcielibyśmy tego robić. Dzisiaj stopień odrealnienia oprocentowania jest bardzo duży, niewspółmiernie duży w stosunku do stóp procentowych i inflacji, więc chcielibyśmy zobaczyć znaczące wzrosty w ofercie różnych banków
Trzeba przyznać, że rząd nie rzuca tutaj słów na wiatr. Najlepszy dowód na to, że państwo jest tym razem gotowe na drastyczną interwencję wbrew bankowym interesom, stanowi likwidacja WIBOR. Przypomnijmy: rządzący zamierzają zastąpić ten wskaźnik własnym, bardziej sprawiedliwym i zbliżonym do stawki referencyjnej Polonia. Skutkiem, zdaniem rządu, będzie zauważalne obniżenie rat kredytu. Niezależnie od opinii na temat słuszności takiego posunięcia, nie sposób nie zauważyć, że jest to krok dość radykalny.
Warto przy tym zauważyć, że rządzący mają w ręku jeden instrument, który mógłby nieco poprawić sytuację inwestorów. I to nie tylko tych, którzy trzymają pieniądze w bankowych lokatach. Wystarczy, bagatela, zlikwidować tzw. podatek Belki. Państwo w końcu cały czas pobiera 19 proc. z zysku wypracowanego między innymi na lokatach, czy rachunkach oszczędnościowych.