W poniższej historii trudno opowiedzieć się po którejkolwiek ze stron. Tak naprawdę zarówno jedna, jak i druga, przynajmniej w teorii ma rację. Cóż, to tylko pokazuje, że tradycja wesela powoli gubi swój sens, w każdym razie w takiej formie, w jakiej funkcjonuje obecnie.
Odmowa przyjścia na wesele
Cała historia zaczęła się od przeczytania o pewnym zdarzeniu z amerykańskiego wesela. Nieobecni goście otrzymali po fakcie wezwanie do zapłaty za swoją nieobecności. Straty państwa młodych zostały wycenione na 450 zł. Typowe dla tamtejszej mentalności. Okazuje się, że nie tylko. O podobnym przypadku przeczytałam na jednej z polskich grup dla prawników. Do kancelarii zgłosili się niedoszli goście weselni, którzy otrzymali wezwanie do zapłaty za nieobecność na weselu. Wezwanie opiewało na 1000 zł, do pisma został dołączony załącznik z wymienionymi kosztami, jakie ponieśli państwo młodzi. Goście, jak nietrudno się domyślić byli oburzeni. Podobnie jak wypowiadający się na forum prawnicy.
Na gruncie naszego prawa takie powództwo oczywiście nie ma szans na powodzenie. Udowodnienie związku przyczynowo skutkowego pomiędzy szkodą a skutkiem byłoby bardzo trudne. Brak jest również jednoznacznych podstaw do wyliczenia szkody, bo nie do końca wiadomo, co mogłoby nią być. Niezjedzone jedzenie, brak prezentu, czy konieczność zapłaty za miejsce nieobecnych? Chociaż to ostatnie wydaje się najbardziej sensowne. W szczególności, że goście weselni najpierw potwierdzili swoje przybycie, a następnie na krótko przed ślubem odwołali przyjście.
Czy można odmówić przyjścia na wesele?
Choć dla wielu osób takie wezwanie jest dość oburzające, trudno się mu dziwić. Z punktu widzenia organizatorów rezygnacja z wesela wywołuje pewną szkodę. W końcu po potwierdzeniu liczby gości płacą oni za każde miejsce w lokalu. Myślę więc, że ewentualne koszty, których zwrotu oczekiwali, powinny być osadzone na tej podstawie. Niestety zaproszenie i zobowiązanie do uczestnictwa w imprezie ma charakter dobrowolny i opiera się na dobrej woli gości. Nikt z zaproszonych nie jest prawnie zobowiązany do przyjścia, obowiązek wynika jedynie z dobrych obyczajów i zaufania do poczucia odpowiedzialności potencjalnych gości. Nierozważne przyjmowanie zaproszenia i zmiana zdania pociąga za sobą jedynie skutki na gruncie dobrych obyczajów. Ze skutkami prawnymi nie jest niestety tak prosto.
Nie zmienia to jednak faktu, że odmowa przyjścia na wesele powinna wiązać się z pewnym, nawet symbolicznym zadośćuczynieniem. Zwłaszcza gdy mamy świadomość, że zapraszające nas osoby poniosły koszty. W powyższej sprawie w mojej opinii niestety tego zabrakło. Nie do końca uważam więc, że powinniśmy potępiać zachowanie młodej pary.
Finału całej sprawy nie udało mi się poznać. Osoba, która ją opisała, nie dodała informacji na temat jej zakończenia. Nietrudno się domyślić, że wezwanie mogło być jedynie formą wyrażenia swojego niezadowolenia i uświadomienia popełnionego nietaktu. Cóż ślub to dość mocno specyficzna impreza, zarówno pod względem emocjonalnym, jak i finansowym. To, co dla nas prawników może wydawać się absurdalne, zwyczajowo może być po prostu słuszne.