Dla wielu deweloperów ta zmiana w przepisach musiała okazać się kubłem zimnej wody. Na mocy nowej ustawy muszą oni zapewnić swoim klientom specjalny prospekt informacyjny. Nie ma tam miejsca na marketingowe ściemy, bo chodzi w nim o to, by pokazać też jakie niekorzystne właściwości ma dana inwestycja. Nie można już ukrywać śmierdzącego albo głośnego sąsiedztwa.
Prospekt informacyjny – co się zmieniło?
Nowa ustawa deweloperska obowiązuje od 1 lipca. Jednym z jej elementów jest nowy obowiązek nałożony na podmiot prowadzący sprzedaż mieszkań. Jak pisze „Rzeczpospolita”, chodzi o prospekt informacyjny, będący de facto zestawem suchych danych na temat inwestycji. Jest to dokument pozbawiony marketingowej otoczki i tym różni się od tego, który deweloperzy przekazywali klientom przed wejściem w życie ustawy. Wtedy można było pominąć istotne, acz niekorzystne dla sprzedawcy informacje o uciążliwych elementach otoczenia danego budynku czy osiedla. Ale teraz nie można już tak robić.
Według nowych przepisów deweloper musi w prospekcie jasno poinformować o tym czy w sąsiedztwie inwestycji są różnego rodzaju dolegliwości – zapachowe, dźwiękowe czy wizualne. Niedaleko jest wysypisko śmieci, z którego co jakiś czas dociera fetor? Osiedle jest niedaleko drogi, która ma zostać wybudowana za parę lat i będzie emitowała hałasy? To wszystko musi wiedzieć klient jeszcze zanim podpisze umowę kupna mieszkania. Jak czytamy w „Rzepie”, prospekt ma też zawierać informacje o kolejnych etapach danej inwestycji. Dowiemy się zatem z niego czy z balkonu, z którego obecnie mamy ładny widok, nie będziemy czasem za parę lat widzieć już tylko opalającego się sąsiada.
Zmiana, która ucywilizuje rynek?
Teraz, czarno na białym, możemy się dowiedzieć dla którego dewelopera prospekt informacyjny okaże się kłodą rzuconą pod nogi. Jeśli ktoś zbijał kapitał na przekazywaniu klientom półprawd dotyczących danego osiedla, teraz będzie miał kłopot. Z drugiej strony – cytując klasyka – „uczciwi nie mają się czego obawiać”, dlatego można się spodziewać że obowiązek posiadania rzetelnego prospektu informacyjnego dla niektórych przedsiębiorców nie będzie stanowić żadnego problemu. Z całą pewnością jest to krok w kierunku ucywilizowania rynku, który w ostatnich latach miał się tak dobrze, że mógł z klientami robić to, co chciał. Ale czasy się zmieniły.
To jednak nie jedyna zmiana wprowadzona przez ustawę deweloperską. W maju pisaliśmy o tym, że po wejściu jej w życie mieszkania od deweloperów będą droższe, za sprawą powstania Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego. To wszystko, w połączeniu z inflacją i spadającym popytem, musi doprowadzić do rewolucji na rynku. Dziś, gdy mało kto jest w stanie sobie pozwolić na kupno mieszkania, firmy deweloperskie stają przed trudną decyzją: utrzymać obecne ceny czy obniżyć je, by sprzedać cokolwiek. Można się spodziewać, że w najbliższych miesiącach coraz częściej będą się decydowali na to drugie. Czy to oznacza, że za kilka miesięcy rynek mieszkaniowy w Polsce zacznie zdrowieć? Być może. Choć na pełne wyeliminowanie patologii deweloperskich nie ma co liczyć.