Masz nieruchomość, to masz powód do niepokoju. Rząd chce zmienić zasady naliczania renty planistycznej. Nowy podatek od wartości nieruchomości przypomina kataster.
Podatek od wzrostu wartości nieruchomości
To na razie projekt. Poinformowała o nim „Gazeta Prawna”, opisując na czym ma polegać nowelizacja ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Renta planistyczna to danina, która funkcjonuje już dzisiaj. Niepokoi pomysł zmienienia zasad jej naliczania. Jeśli gmina uchwala plan zagospodarowania przestrzennego lub go zmienia, to w efekcie zmienia się też wartość nieruchomości. Może ona spaść lub wzrosnąć. Jeśli wzrośnie, to obecnie właściciel takiej nieruchomości, w przypadku jej sprzedaży przed upływem 5 lat od zmiany, może zostać obciążony jednorazową opłatą na rzecz gminy. Maksymalnie jej wysokość może wynieść 30 procent wzrostu wartości nieruchomości. Jednak radni mogą uchwalić inną, niższą stawkę tej tzw. renty planistycznej.
Renta powszechna
Nowelizacja, nad którą pracuje Ministerstwo Rozwoju i Technologii przewiduje, że obowiązek naliczenia renty planistycznej powstanie już w momencie uchwalenia przez gminę planu miejscowego lub jego zmiany. A przypomnę, że według rankingu pokrycia gmin miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego sporządzonego w tym roku przez prof. Pawła Swianiewicza i dr Julitę Łukomską i opublikowanego w portalu „Wspólnota”, obowiązującymi planami zagospodarowania przestrzennego objętych było 31,4 proc. powierzchni kraju. Największy udział powierzchni objętej planami mają gminy w województwach: śląskim, małopolskim i dolnośląskim. Najgorzej wygląda to w województwach kujawsko-pomorskim, podkarpackim i lubuskim. Pokrycie planami jest tam niższe niż 10 proc.
Czyli według ministerialnej propozycji już samo powstanie planu lub jego zmiana może być okazją do obciążenia opłatą właścicieli nieruchomości, których wartość na skutek zmiany przeznaczenia terenu wzrośnie. Obowiązek zapłaty renty planistycznej przestaje być powiązany ze sprzedażą. To powiązanie było jak najbardziej uzasadnione. Oznaczało, że właściciel dzielił się z gminą zyskiem w momencie sprzedaży. Jego zarobek, gdyby gmina nie wprowadziła zmiany, byłby niższy. Jeśli proponowana nowelizacja wejdzie w życie, to będzie oznaczało, że zarobku nie będzie, a płacić będzie trzeba. Na niekorzyść właścicieli nieruchomości może się też zmienić wysokość renty. Autorzy nowelizacji ustalili ją na sztywnym poziomie 30 proc. od wzrostu wartości. Gminy nie będą już mogły uchwalać niższych stawek.
Zapatrzeni w kataster
Nowa konstrukcja renty planistycznej przypomina podatek katastralny. Jest powiązana z wartością nieruchomości, no i ma masowy charakter. W sytuacji, gdy tak wiele obszarów nie jest wciąż objętych planami miejscowymi, łatwo sobie wyobrazić, że pod rządami tej ustawy może się to szybko zmienić. Co oczywiście samo w sobie jest godne pochwały i wyczekiwane od lat. Chyba jednak nikt nie przypuszczał, że będzie załatwione kosztem obywateli. Dotąd trudno było wymóc na rządzących wprowadzenie rozwiązań, które mobilizowałyby gminy do tworzenia planów. Była propozycja by, na przykład, ograniczyć możliwość pobierania podatku od nieruchomości tylko do terenów objętych planami zagospodarowania. Byłaby to zachęta dla gminy do ich uchwalania, ale nie kosztem mieszkańców. Masowy charakter nowej opłaty może zaktywizować samorządy, które szukają pieniędzy gdzie się da. Zmuszone są ciąć wydatki i oszczędzać. Tak to tylnymi drzwiami rząd próbuje wprowadzić nowy podatek.