PKP Energetyka chwali się nowym wynalazkiem, który ma rozwiązać uciążliwe dla przewoźników zimowe problemy. W ostatnich latach na kolei inwestuje się też sporo pieniędzy w tabor, czy dworce. Choć zmiany trzeba chwalić, to wciąż nie dotykają one najważniejszej kwestii – linie w kolejowe w Polsce są wykorzystywane w coraz mniejszym zakresie.
PKP Energetyka walczy z zimową aurą
Ostatnie lata to okres intensywnych zmian w zarządzanych przez państwo spółkach spod szyldu PKP. Jedną z nowinek, które mają pomóc kolejarzom w zimowych warunkach pochwaliła się ostatnio PKP Energetyka. System podgrzewania drutu trakcyjnego, bo o nim mowa sprawi, że problemy dotyczące zamarzania, czy oszraniania linii staną się przeszłością. W założeniu ma on niejako symulować przejazd skład i nagrzewać się tylko do 1 stopnia Celsjusza.
W rozmowie z portalem wnp.pl Piotr Obrycki, dyrektor Biura Badań i Rozwoju w spółce tłumaczył, że w zimowych warunkach pantograf często działa jak tarka. Przejechanie kilku kilometrów z oblodzonym drutem jezdnym może sprawić, że pociąg się zatrzyma. Do takiej sytuacji doszło chociażby podczas tegorocznego grudniowego ataku zimy w naszym kraju. By lepiej planować przesyłanie odpowiedniej ilości prądu w konkretne miejsce, w skład systemu wchodzić jeszcze będzie stacja pogodowa. Nad jej powstaniem pracują naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej.
Prace nad głównym projektem tworzonym wspólnie z Politechniką Warszawską trwają już trzy lata. Obecnie jego twórcy są już bliscy jego zakończenia i jednocześnie rozpoczęcia fazy testów. Istnieje duża szansa, że jeszcze w tym roku PKP będzie korzystać z rewolucyjnego rozwiązania.
Inwestujemy sporo, ale problemy ciągle te same
To nie jedyne nowinki, które choć dla pasażerów są mało widoczne, to namacalnie potwierdzają zmiany zachodzące na kolei. Dobrym przykładem może być chociażby zeszłoroczne uruchomienie przez PKP Intercity największej w Polsce myjni pociągów. Na zmodernizowanej stacji Warszawa Grochów krajowy gigant przewozowy czyści teraz swoje składy trzy razy szybciej niż dotychczas.
Nie ma co ukrywać, że sporo dzieje się też w obszarach, które pasażerów najbardziej interesują. PKP S.A., a więc spółka odpowiadająca m.in. za utrzymanie dworców, zapowiedziała modernizację prawie 200 budynków w całej Polsce. To najbardziej ambitny projekt w historii kolei w naszym kraju. Ponadto w listopadzie 2022 roku PKP Intercity ogłosiło gigantyczny przetarg taborowy. Jego efektem końcowym będzie niemal 300 nowych wagonów.
Pomimo tych wszystkich inwestycji pasażerowie od lat narzekają na te same problemy. Pierwszym z nich jest wysoka cena biletów wynikająca z braku konkurencji na torach. Na początku roku największy Polski przewoźnik zapowiedział zresztą kolejną podwyżkę za korzystanie ze swoich usług. Drugim grzechem polskiej kolei jest brak punktualności pociągów. W zeszłym roku dane dostarczane przez Urząd Transportu Kolejowego zatrważały. W połowie 2022 roku niemal co trzeci pociąg PKP Intercity nie dowoził pasażerów na czas.
Co ciekawe, przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury informowali, że problem traktują bardzo poważnie. W grudniu odbyło się nawet spotkanie, w których udział brała dbająca o linie kolejowe w Polsce PKP PLK, a także przedstawiciele PKP Intercity. Tematem dyskusji była pomoc państwowym spółkom w rozwiązaniu problemów z opóźnieniami składów. Wydaje się jednak, że tego typu komunikaty są tylko PR-owymi zagraniami, bo rząd od lat nie robi nic, by rozwijać kolej w naszym kraju.
O linie kolejowe w Polsce nie martwi się nikt
Poza wydarzeniami losowymi takimi jak warunki pogodowe, potrącenie zwierzyny, czy awaria składu, często przyczyną braku punktualności są ograniczenia dotyczące przepustowości linii kolejowych. Chodzi tu o remonty, czy konieczność przepuszczenia innego pociągu. Sporo zarzutów płynących ze strony pasażerów dotyczy też zbyt malej liczby połączeń, a wręcz wykluczenia komunikacyjnego niektórych miast w naszym kraju.
Wszystkie te kwestie znajdują swoje potwierdzenie w liczbach. Jak wynika z danych zgromadzonych przez GUS, w ciągu nieco ponad 30 lat siatka połączeń kolejowych w Polsce skurczyła się niemal o 1/4. Od ponad 10 lat w miejscu stoi także liczba kilometrów linii wykorzystywanych przez przewoźników. Pomimo licznych zapowiedzi żaden z rządów, zarówno PO-PSL jaki Zjednoczona Prawica, nie dba o właściwy rozwój kolei. Nieliczne inwestycje wynikają raczej z samozaparcia samorządów, które przejmowały małe fragmenty linii od PKP PLK.
W tych okolicznościach trudno liczyć o rozwiązanie prawdziwych problemów, które irytują pasażerów. W odpowiedzi na zarzuty dotyczące zbyt małej liczby składów, czy opóźnień PKP Intercity często tłumaczy się problemami związanymi z infrastrukturą. Przepustowość wielu linii od lat jest bowiem poważnie zachwiana, a tylko na nieco ponad 15% z nich pociągi mogą jechać z prędkością między 120 a 160 km/h. Na prawie połowie tras maszynista musi pilnować, by nie przekroczyć ledwie 80 km/h.
Wpływ na linie kolejowe w Polsce może mieć budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego. Rząd w ramach swojego flagowego projektu chce położyć prawie 1800 kilometrów torów. To jednak wciąż kropla w morzu potrzeb, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż zazwyczaj założenia mocno rozmijają się z rzeczywistością. Bez względu na to inwestycja w infrastrukturę kolejową jest niezwykle potrzebna. Biletowe rekordy sprzedażowe PKP Intercity potwierdzają, że kolej w Polsce ma przyszłość. Trzeba jej tylko stworzyć prawdziwe warunki do rozwoju.