Okazuje się, że bezpłatny dzień próbny jednak mieści się w ramach przepisów obowiązującego prawa pracy. Na nieszczęście dla stereotypowych wyzyskiwaczy, będą to przepisy karne. Przypominamy: za dzień próbny w pracy należy się wynagrodzenie. Pracodawca ma obowiązek jego wypłaty. Jeśli tego nie zrobi, to popełnia przynajmniej jedno wykroczenie.
Pracodawca dopuszcza do pracy pracownika bez potwierdzenia umowy na piśmie? Popełnia wykroczenie
Na polskim rynku pracy wciąż możemy się spotkać z budzącą powszechne oburzenie praktyką tzw. bezpłatnego dnia próbnego. Stereotypowi wyzyskiwacze, zwani pieszczotliwie „Januszami biznesu”, wymyślili sobie, że przez jeden dzień kandydat do pracy sobie popracuje, a oni w ten sposób sprawdzą, czy ten się nadaje na dane stanowisko. Niekiedy taki bezpłatny dzień próbny trwa dłużej. Zdarzają się przypadki, gdy taki okres rozciąga się nawet na tydzień.
Nie byłoby w tym może nic problematycznego, gdyby nie to, że nieuczciwi pracodawcy nie chcą za taki dzień próbny płacić. W przypadku zatrudnionych pracowników rzeczywiście może nie być, o co kruszyć kopię. W końcu dostaną oni wypłatę. Kandydat, któremu niedoszły szef „podziękuje”, odchodzi z kwitkiem i poczuciem zmarnowanego czasu.
Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę z tego, że bezpłatny dzień próbny to praktyka na wskroś nieetyczna. Nie każdy jednak wie, że jest również wprost sprzeczna z obowiązującymi przepisami prawa pracy. Co więcej, pracodawcy wyzyskujący w ten sposób niedoszłych pracowników popełniają wykroczenia.
Zacznijmy od tego, jak w ogóle wygląda taki dzień próbny. Najczęściej pracownik po prostu wykonuje pracę na rzecz potencjalnego przyszłego pracodawcy. Robi to pod jego kierownictwem. Miejsce i czas odbycia takiego dnia próby wskazuje pracodawca. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że nie różni się on praktycznie niczym od typowego dnia w pracy już po zatrudnieniu. Niektórzy przedsiębiorcy wykorzystują bezpłatny okres próbny do przeprowadzenia pełnego szkolenia stanowiskowego.
Pierwsze wykroczenie popełniane przez pracodawcę jest takie, że ten w ogóle nie powinien dopuszczać nie-pracownika do normalnej pracy. Zgodnie z art. 281. § 1 pkt 2) pracodawca podlega karze grzywny od 1000 zł do 30 000 zł, jeżeli nie potwierdza na piśmie zawartej z pracownikiem umowy o pracę przed dopuszczeniem go do pracy.
Jednodniowy pracownik bez wstępnych badań lekarskich? Kolejne wykroczenie
Z pewnością znajdzie się jakiś Janusz biznesu, który spyta teraz, o jaką umowę mi tutaj chodzi. Wbrew pozorom, to bardzo dobre pytanie. W kodeksie pracy znajdziemy w końcu specyficzny rodzaj umowy na czas określony, który idealnie pasuje do sprawdzenia kwalifikacji pracownika i możliwości jego zatrudnienia w celu wykonywania określonego rodzaju pracy. Mowa o umowie na okres próbny.
Zatrudnienie na tej podstawie nie może przekraczać 3 miesięcy. Ustawodawca nie wskazuje jednak minimalnego okresu jej obowiązania. Jeżeli pracodawca ma taki kaprys, to nic nie stoi na przeszkodzie, by okres próby trwał jeden dzień. Wydaje się przy tym, że dzień próbny wręcz implikuje wolę zawarcia z pracownikiem właśnie umowy na okres próbny. Jak już wiemy: jednodniowe niewolnictwo nie mieści się w polskim systemie prawnym.
Ktoś mógłby próbować się wykpić którąś z umów cywilnoprawnych. Warto jednak wspomnieć, że umowa zlecenie ma ustawową stawkę minimalną wynoszącą w pierwszym półroczu 2023 r. 22,80 zł za każdą przepracowaną godzinę. Umowę o dzieło bardzo trudno byłoby w dzisiejszym stanie prawnym dopasować do realiów typowego dnia pracy u typowego pracodawcy.
Zawarcie jakiejś umowy jest jednak bardzo ważne. W końcu osoby przyjmowane do pracy powinny jeszcze przejść wstępne badania lekarskie. To jeden z ustawowych wymogów z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy, wynikający wprost z art. 229 kodeksu pracy. Jego złamanie to kolejne wykroczenie, tym razem z art. 283 §1 tej samej ustawy. Co więcej, pracodawca teoretycznie jest też obowiązany zapewnić bezpieczne i higieniczne warunki pracy osobom zatrudnionym na umowach cywilnoprawnych.
Jeżeli pracodawca nie chce zapłacić ci za przepracowany dzień próbny, to możesz po prostu wezwać policję
Jeżeli jakiś pracodawca myśli, że może sobie ignorować przepisy kodeksu pracy, to mam dla niego kolejną złą wiadomość. Zgodnie z art. 18 §1 kodeksu pracy, „postanowienia umów o pracę oraz innych aktów, na których podstawie powstaje stosunek pracy, nie mogą być mniej korzystne dla pracownika niż przepisy prawa pracy”. W przeciwnym wypadku stają się nieważne z mocy prawa, a w ich miejsce automatycznie wchodzą właściwe przepisy prawa pracy.
Co jednak jeśli niedoszły pracodawca uprze się, że nie zapłaci pracownikowi za przepracowany przez niego dzień próbny? Pracodawnik może oczywiście domagać się należnej mu wypłaty przed sądem. Udowodnienie świadczenia pracy na rzecz pracodawcy nie powinno być trudne. Wystarczy zeznanie świadka, na przykład innego pracownika w podobnej sytuacji. W grę wchodzą także SMS-y lub e-maile od wyzyskiwacza.
Jest jednak jeszcze jedna możliwość, którą dostarcza nam art. 218 §1a kodeksu karnego.
Kto, wykonując czynności w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, złośliwie lub uporczywie narusza prawa pracownika wynikające ze stosunku pracy lub ubezpieczenia społecznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Postawmy sprawę jasno: jeżeli ktoś szuka sobie darmowej siły roboczej i nie zamierza zapłacić pracownikowi za przepracowany dzień próbny, to działa w sposób ewidentnie złośliwy. Tym samym możemy w takich przypadkach po prostu wezwać policję. Przy okazji możemy wspomnieć o pozostałych dwóch wskazanych wyżej wykroczeniach. Przesada? Można to zrobić, gdy Lidl nie chce nam sprzedać piwa bezalkoholowego. Wyzysk wydaje się sprawą dużo poważniejszą.