Punkt Informacyjny do spraw Telekomunikacji, czyli o tym, jak nie należy wdrażać dobrych pomysłów w fatalny sposób

Państwo Technologie Dołącz do dyskusji
Punkt Informacyjny do spraw Telekomunikacji, czyli o tym, jak nie należy wdrażać dobrych pomysłów w fatalny sposób

Jest sobie unijna dyrektywa w sprawie środków mających na celu zmniejszenie kosztów realizacji szybkich sieci łączności elektronicznej. Pomysł sam w sobie jest bardzo dobry. Jednym z jego elementów jest stworzenie w miarę ogólnodostępnej mapy infrastruktury sieciowej. Jego realizacja woła jednak o pomstę do nieba. Punkt Informacyjny do spraw Telekomunikacji tworzy się w bólach.

Jeżeli coś przeraża rządzących bardziej niż jadalne świerszcze, to chyba tylko rozsądnej długości vacatio legis

Unia Europejska postawiła sobie za cel zmniejszenie kosztów tworzenia nowoczesnej infrastruktury sieciowej. Owocem tych starań jest stosowna dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady. Sam pomysł ograniczenia kosztów przez między innymi niedublowanie istniejących obiektów bez potrzeby brzmi całkiem rozsądnie.

Jednym ze środków do celu jest stworzenie w każdym z państw UE ogólnodostępnych punktów informacyjnych umożliwiających dostęp do określonego minimum informacji dostępnych już w formacie elektronicznym. Oczywiście z wyłączeniem wszystkiego, co może potencjalnie mieć znaczenie dla bezpieczeństwa i integralności sieci. Dyrektywa wyraźnie wprost wyłącza tutaj bezpieczeństwa w szczególności infrastrukturę krytyczną lub potrzebę ochrony uzasadnionych tajemnic operacyjnych i handlowych. Kolejne bardzo rozsądne założenie. Nasz nazywa się „Punkt Informacyjny do spraw Telekomunikacji”.

Jak to zwykle bywa z przyjętymi przepisami prawa europejskiego, państwa członkowskie muszą zrealizować unijne wytyczne w wybrany przez siebie sposób. Na tym etapie w Polsce zaczynają się niestety schody. Czy raczej: organy odpowiadające za wdrożenie założeń dyrektywy pokpiły sprawę na każdym możliwym etapie. Jak podaje portal Niebezpiecznik.pl, problemy dotyczą sposobu uchwalenia rozporządzeń wykonawczych, komunikacji z zainteresowanymi sprawą przedsiębiorcami, technicznego aspektu całej sprawy, oraz zabezpieczeń wrażliwych danych przed siłami mogącymi mieć wrogie intencje względem naszego kraju.

Zacznijmy od kwestii czysto prawnych. 1 stycznia 2023 r. weszły w życie przepisy nowelizacji ustawy z 2019 r. Na razie mamy rozsądne vacatio legis. Rozporządzenie wykonawcze przyjęto 19 grudnia, opublikowano je w dzienniku urzędowym 28 grudnia. Trochę późno, jak na akt mający wejść w życie razem z ustawą. Tym niemniej prezes UKE najwyraźniej wyszedł z założenia, że gdyby przedsiębiorcy czytali projekty przepisów mających wejść w życie, to by z pewnością zdążyli się przygotować na ich wejście w życie. Słowo „projekty” Niebezpiecznik w swoim tekście podkreślił, ja również uznałem to za całkiem niezły pomysł.

Spokojnie, to tylko całkowicie niezaplanowana awaria…

Pomińmy nawet kwestię większych zmian z połowy 2022 r. Niech nawet będzie, że urzędnicy mają rację – wystarczyło śledzić teksty, które potencjalnie będą niedługo przepisami prawa. Niemalże z dnia na dzień, bo przecież terminy gonią. Tutaj docieramy do kolejnego problemu: Punkt Informacyjny do spraw Telekomunikacji nie działa. Urzędowy serwis pitmap.uke.gov.pl po publikacji Niebezpiecznika dopadła jakaś awaria. Na szczęście wiemy już dokładnie, w którym momencie ma zostać uruchomiony ponownie. Gdy czytacie te słowa, serwis może już nawet działać.

Ktoś mógłby spytać: co to właściwie za awaria? Operatorzy sieci muszą nie tylko dokonać inwentaryzacji swojej infrastruktury i przekazać dane UKE. Tym razem czeka ich migracja danych na potrzeby nowego punktu informacyjnego. Problem w tym, że Punkt Informacyjny do spraw Telekomunikacji w obecnej formie skutecznie im to uniemożliwia. System po prostu najczęściej nie działał. Jeżeli już, to wyrzucał błędy. Nawet zarywanie nocy i ignorowanie bieżących spraw użytkowników nie pomoże w spełnieniu prawnych obowiązków informacyjnych, gdy po drugiej stronie mamy platformę, z którą dosłownie nie da się pracować.

Niebezpiecznik uważa, że Punkt Informacyjny do spraw Telekomunikacji w obecnej formie może być niebezpieczny

To zresztą nie tak, że Urząd Komunikacji Elektronicznej jakoś bardzo ułatwiał przedsiębiorcom kontakt z „PIT”. Owszem, organizowano webinary. Niestety, sprowadzały się one do prezentacji filmików dostępnych w serwisie YouTube. Łukasz Hamerski z firmy Maxnet Gdynia skarżył się Niebezpiecznikowi w następujący sposób.

Z czasem odpowiedzi zaczęły się pojawiać na stronach PIT, ale było ich za mało. Podczas kolejnego webinaru w zeszłym tygodniu (sic!) pokazywano importowanie danych ze starej wersji systemu za pomocą arkuszy excel. Na pytanie o dostęp do arkuszy, prowadzący odpowiedział, że nie dadzą bo boją się zarzutu, że przygotowali to w oprogramowaniu komercyjnym… UKE przygotowało też szablony do programu QGIS pozwalającego na wyrysowanie przebiegu tras i zdefiniowanie wszystkich obiektów, ale przygotował to tak źle, że nawet w słownikach są błędy uniemożliwiające przesłanie danych do PIT…

Operatorzy ostatecznie dostali arkusze w programie Excel. To znaczy: mieli dostać, ale w praktyce okazały się one mało przydatne. Autor arkusza kalkulacyjnego powiązał bowiem jego istotne elementy z plikami znajdującymi się na jego komputerze. Na sztywno, bez uwzględnienia jakiejkolwiek możliwości połączenia z tymi plikami. Innymi słowy: taki arkusz zadziała poprawnie wyłącznie na tym jednym konkretnym komputerze.

Niebezpiecznik porusza również jeszcze jedną istotną kwestię. Czy Punkt Informacyjny do spraw Telekomunikacji jest właściwie bezpieczny dla nas wszystkich? Ogólnodostępna mapa całej infrastruktury sieciowej kraju oparta o obowiązkową inwentaryzację dokonywaną przez operatorów ma kilka wad. Najważniejszą jest to, że to przecież podanie wrogim służbom na tacy informacji, jak by tu zaszkodzić Polsce.

Warto przypomnieć, że dwóch sąsiadów naszego kraju to państwa wrogie. Rosyjscy propagandziści i białoruskie władze średnio kilka razy na tydzień odgrażają się Polsce wojną, „denazyfikacją”, bronią jądrową, czy czym tam jeszcze. Zagrożenie jest wbrew pozorom całkiem poważne. Być może warto było jednak pomyśleć o tym, by Punkt Informacyjny do spraw Telekomunikacji zawierał jedynie absolutnie niezbędne informacje z punktu widzenia przepisów dyrektywy? Im mniej ujawniamy właściwie wszystkim internautom, tym w dzisiejszych czasach lepiej.