O reformie systemu edukacji Anny Zalewskiej wielu zdążyło już zapomnieć. Jednak wprowadzone nagle i bez zbytniego przygotowania zmiany przypominają o sobie nawet po kilku latach. W Lesznie rzeczywistością stanie się niebawem… nauka w kontenerach.
Jeszcze na długo przed czasami Przemysława Czarnka, rząd PiS przyjął sobie za cel likwidację niekoniecznie dobrze ocenianych gimnazjów i powrót 4-letniego liceum. To się udało, choć wprowadzaniu kolejnej szkolnej rewolucji towarzyszył totalny brak przygotowania oraz chaos. Pedagodzy przestrzegali przed efektem, jaki spowoduje kumulacja roczników, ale władze niekoniecznie chciały słuchać.
Efekt? Możemy obserwować właśnie w Lesznie. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, młodzież z Zespołu Szkół Elektroniczno-Komunikacyjnych w Lesznie zacznie się niebawem uczyć w… kontenerach.
Nauka w kontenerach to (niestety) nie jest żart
Dwa kontenery mają stanąć przy budynkach Zespołu Szkół Elektroniczno-Komunikacyjnych w Lesznie. Robert Syc, dyrektor placówki, tłumaczy w „GW”, że taki ruch jest koniecznością ze względu właśnie na kumulację roczników. Ze względu na problemy spowodowane reformą Anny Zalewskiej, szkoła będzie musiała stworzyć pięć klas, a za „absolutnie maksimum” uznaje cztery. Ponieważ szkoła żadnych „zapasowych” pomieszczeń nie ma, trzeba będzie dostawiać kontenery.
W jednym takim kontenerze jednorazowo będzie mogło nauki pobierać 20 uczniów. Przystosowane do potrzeb edukacyjnych kontenery to też niemała inwestycja. Szacuje się, że dwa takie kontenery będą kosztować przynajmniej 60 tys., ale zapłacić ma za nie samorząd (no bo przecież nie rząd, który jest autorem reformy).
Czy to jednorazowy zakup? Syc broni się przed takimi zarzutami. – Kontenery na pewno posłużą przez najbliższe pięć lat, czyli do momentu, kiedy tegoroczni ósmoklasiści skończą pięcioletnią naukę – opowiada. Inna sprawa, że jeszcze bardziej skomplikowane od zorganizowania kontenerów może się okazać znalezienie wystarczającej liczby nauczycieli, którzy będą mogli tam uczyć.
Chaos spowodowany reformą – czy jak mówią niektórzy „deformą” – edukacji nie jest niczym nowym, a szkoły i dzieci zmagają się z tym od lat. Sam PiS nie wydaje się tym natomiast specjalnie przejęty. W końcu partia obiecała „dowieźć” likwidację gimnazjów i słowa dotrzymała. Sama Anna Zalewska w nagrodę została „awansowana” w partii, dostała dobre miejsce w wyborach do Parlamentu Europejskiego i została europosłanką. Więc teraz dzieci uczące się w kontenerach nie są jej problemem.