Sport musi zawierać istotny element fizyczny, jeśli organizator zawodów chce uzyskać zwolnienie z podatku – tak orzekł Trybunał Sprawiedliwości UE. Może się to wydawać kontrowersyjne, gdyż brydż będzie dyscypliną olimpijską. Poza tym e-sport najwyraźniej też nie skorzysta z podatkowych ulg, a pod pewnymi względami ma nawet gorzej niż brydż. Czy brydż jest sportem?
Omawiany wyrok TSUE dotyczy sprawy C‑90/16 (The English Bridge Union vs HMRC).
Gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o… podatki!
O co chodziło? Otóż brytyjska organizacja brydżowa (The English Bridge Union Limited – EBU) uznała, iż należy jej się zwrot zapłaconego podatku VAT. Unijna dyrektywa o VAT przewiduje zwolnienie z tego podatku organizacji, które dostarczają usługi usług „ściśle związane ze sportem lub wychowaniem fizycznym” i nie działają dla zysku. EBU płaciła VAT, ale z czasem uznała, że powinna być z tego podatku zwolniona podobnie jak inne organizacje sportowe.
EBU zwróciła się do fiskusa o zwrot podatku. Ten odrzucił wniosek, więc sprawa trafiła do izby podatkowej sądu First-tier Tribunal, a potem do Upper Tribunal. Pierwszy z sądów utrzymał w mocy oddalenie wniosku o zwrot, ale przynajmniej pozwolił na apelację. Drugi z sądów miał wątpliwości. Przyznał, że „sport” nie musi koniecznie zawierać elementu znaczącej aktywności fizycznej, a może wpływać np. na zdrowie psychiczne. W obliczu tych wątpliwości Upper Tribunal zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE z dwoma pytaniami.
Nie chodzi o grę losową
Tu należy wyjaśnić, że spór dotyczył brydża porównawczego. Polega on na tym, że gracze rozgrywają przy różnych stołach rozdania z uprzednio przygotowanymi, identycznymi zestawami kart do rozdania. Później następuje porównanie, który z graczy poradził sobie lepiej mając określone karty. To niweluje znaczenie elementu losowego i sprawia, że brydż staje się grą strategiczną na poziomie porównywalnym np. do szachów. Jeśli w to nie wierzycie to pójdźcie do księgarni i zobaczcie dowolną książkę o brydżu. Zrozumiecie, że ta gra wymaga znacznego wysiłku umysłowego.
Maciej Szpunar widział w tym sport
W sprawie rozpatrywanej przez TSUE wypowiedział się najpierw rzecznik generalny Trybunału Maciej Szpunar. Uznał on, że brydż porównawczy jest sportem, ponieważ nie jest grą losową. Maciej Szpunar wskazał też, że MKOl zadecydował o zaklasyfikowaniu brydża porównawczego jako dyscypliny sportowej w 1998 r. (jest to sport „uznawany przez MKOl” ale niewłączony do Olimpiady podobnie jak krykiet czy polo). Maciej Szpunar wskazał też na historię pojęcia „sportu” a na początku swojej opinii przytoczył ciekawe cytaty z książek o filozofii.
Trybunał: „To nie jest sport, ale może kultura?”
Niestety mimo tej finezji rzecznika Trybunał nie uznał brydża za sport. Wskazał, że w języku potocznym pojęcie „sportu” kojarzy się z aktywnością fizyczną, a analiza kontekstu dyrektywy sugeruje, że w tym przepisie chodziło właśnie o promowanie aktywności fizycznej, nieobejmującej wszystkich aktywności mogących w ten bądź inny sposób wiązać się z pojęciem „sportu”. Innymi słowy Trybunał przyznał, że brydż może i sportem jest, ale nie jest sportem w rozumieniu dyrektywy o VAT.
W swoim wyroku Trybunał wskazał, że aktywność taka jak rozgrywki brydżowe może wchodzić w pojęcie „usług kulturalnych” w rozumieniu dyrektywy o VAT i być może EBU uzyska zwolnienie na tej podstawie. Pytanie tylko, czy organ podatkowy znów nie znajdzie powodów, aby przekonywać, że brydż to sport a nie kultura? Gdyby tak się okazało to cóż… szach mat, trzeba płacić VAT.
Czy brydż jest sportem?
Wyroki takie jak powyższy sprawiają problemy nie tylko prawne, ale także… hmmm… obyczajowo-honorowe. Przypomina mi się inny wyrok polskiego Sądu Najwyższego, który uznał, że muzyk wykonawca nie jest twórcą (III UK 53/16). Sprawa dotyczyła ubezpieczeń społecznych muzyków i trudną ją odrywać od tego kontekstu, ale w przyszłości może ona wywołać zawirowania w pojmowaniu prawa autorskiego. Poza tym klasycznym muzykom orkiestrowym, którzy na zgłębianie sztuki poświęcają kilkanaście lat życia, trudno było przyjąć do wiadomości wyrok w rodzaju „nie jesteś artystą tylko robotnikiem”. Niestety wielu ludzi z brakami kulturalnymi nie potrafi zrozumieć charakteru pracy muzyka orkiestrowego i to samo dotyczyło sędziów SN.
Z brydżem jest bardzo podobnie. Wielu ludzi uprawia go jako sport. Jeśli nasi brydżyści coś wygrają, usłyszycie o tym w wiadomościach sportowych (nie w kulturalnych). Brydż jest tzw. sportem umysłowym i do tej grupy zaliczają się np. szachy, warcaby i go. Jeśli zaś uzależnimy „sportowość” od wysiłku fizycznego to co zrobić ze sportami takimi jak dart, bilard czy strzelectwo? Co prawda wymagają one pewnego wysiłku fizycznego, ale kluczowa jest precyzja, a duże brzuszki zawodowych graczy w darta sugerują, że nie są to panowie nawykli do codziennego biegania (co ciekawe, szachiści są szczuplejsi). Czy sporty motorowe są wystarczająco wysiłkowe?
Ten wyrok rzuca cień także na e-sport. W kontekście tego wyroku organizatorzy rozgrywek elektronicznych raczej nie mogą liczyć na zwolnienia z VAT. Wiem oczywiście, że dla wielu ludzi e-sport to „tylko granie”, ale na poziomie turniejowym i zawodowym perspektywa się zmienia. E-sport może mieć o tyle większy problem, że trudniej będzie go podciągnąć pod „usługi kulturalne”. Nie ma on takiego zaplecza tradycji jak brydż.