Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział podczas drugiego dnia konwencji programowej swojej partii spore zmiany w prawie. Najwięcej uwagi zyskała – co nie powinno nikogo dziwić – waloryzacja 500 plus. Oprócz tego Kaczyński zapowiedział jednak również m.in. darmowe autostrady. Realizacja tego postulatu może być jednak nie taka prosta, jak się rządzącym wydaje. W dodatku darmowe autostrady nie będą dla wszystkich, a oszczędności dla kierowców – wcale nie tak duże.
Darmowe autostrady nie dla wszystkich
Zapowiedź o darmowych autostradach z pewnością ucieszyła kierowców. Z obietnic rządzących wynika, że przejazd państwowymi autostradami mógłby być bezpłatny nawet już w lipcu – czyli akurat na wakacje. Jak zresztą poinformował wczoraj minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, rząd przyjął już odpowiedni projekt ustawy. Premier komentował natomiast, że otwarte bramki na autostradach będą „najlepiej obrazować” politykę rządu, a większa dostępność autostrad przyczyni się do poprawy stanu portfela Polaków.
Warto jednak zaznaczyć, że darmowe autostrady nie będą dostępne dla wszystkich – a jedynie dla samochodów osobowych i motocykli. Kierowcy pozostałych pojazdów nadal musieliby wnosić opłaty. Dodatkowo oszczędności, zwłaszcza dla kierowców jeżdżących sporadycznie w dalekie trasy, nie będą zbyt duże. Jak wskazuje „Fakt”, na razie bezpłatne mogłyby stać się tylko dwa odcinki płatnych autostrad. Pierwszy odcinek obejmuje autostradę A4 między Wrocławiem a Gliwicami; drugi – autostradę A2 na odcinku Stryków-Konin. W pierwszym przypadku podróżni zaoszczędzą 16,20 zł. W drugim – zaledwie 9,90 zł. Pozostałe płatne odcinki autostrad są zarządzane przez prywatne konsorcja.
Teoretycznie rządzący zapowiadają, że jeśli nie dojdą do porozumienia z prywatnymi firmami, te będą mogły zostać po prostu… wywłaszczone. To, co jest proste zdaniem rządzących, nie musi być jednak takie w rzeczywistości. Rząd daje sobie wstępnie rok na zniesienie opłat za przejazd odcinkami autostrad zarządzanymi przez prywatne konsorcja. Po wyborach zapadł rządzących do zmian może jednak zmaleć.
Co z KPO?
Już teraz niektórzy alarmują, że darmowe autostrady nie do końca wpisują się w KPO; rząd zobowiązał się już wcześniej wstępnie do tego, by więcej dróg w Polsce było płatnych. Z drugiej strony jakiś czas temu minister rozwoju i technologii Waldemar Buda uspokajał, że ewentualne dodatkowe opłaty objęłyby jedynie kierowców pojazdów ciężarowych. A przypomnijmy – oni, nawet po zmianach zapowiadanych przez rząd, nie będą mogli korzystać z autostrad za darmo. Pod tym względem wielkich obaw raczej nie powinno być; więcej zastrzeżeń budzą negocjacje z prywatnymi konsorcjami i szansa na ich powodzenie.