Jeżeli miałbym wskazać najbardziej absurdalną sytuację ostatnich kilku dni, to duże szanse miałby list gończy wysłany za niejakim Maciejem Żubrowskim. Jest ścigany, bo ma do zapłacenia grzywnę za używanie nieprzyzwoitych słów w miejscu publicznym. Odpowiada to dwóm dniom aresztu, których 22-latek nie chce odbyć.
List gończy za 20 zł niezapłaconej grzywny jeszcze można jakoś obronić, ścigania za wulgaryzmy już się nie da
Mamy nowego kandydata do zaszczytnego miana najdurniejszego przepisu obowiązującego w Polsce. Nie, tym razem nie chodzi mi o tzw. opłatę od posiadania psa, choć ta danina niewątpliwie znalazłaby się w czołówce. Mowa o art. 141 kodeksu wykroczeń, zgodnie z którym:
Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany
Jeżeli ktoś myśli, że mowa o martwym przepisie, którego nikomu nawet nie przychodzi do głowy, to jest w błędzie. Przekonał się o tym niejaki Maciej Żubrowski. Jego przypadek stał się sławny na całą Polskę, bo 22-latek jest teraz dosłownie ścigany listem gończym. Praktycznie cała Polska może teraz poznać jego dane osobowe i wizerunek. Może również pomóc karzącej ręce sprawiedliwości w dosięgnięciu tego jakże groźnego osobnika.
Odłóżmy jednak na chwilę sarkazm na bok. W tym konkretnym przypadku mowa o dwóch dniach aresztu, którego Żubrowski nie chce najwyraźniej odbyć. Wszystko z powodu niezapłaconej grzywny właśnie za używanie nieprzyzwoitych słów w miejscu publicznym. Dzięki art. 25 §3 kodeksu wykroczeń możemy oszacować, jak wysoka zaległość sprowadziła na pechowego mężczyznę groźbę odsiadki.
Zarządzając wykonanie zastępczej kary aresztu sąd przyjmuje, że jeden dzień zastępczej kary aresztu jest równoważny grzywnie od 20 do 150 złotych; kara zastępcza nie może przekroczyć 30 dni aresztu.
Innymi słowy: list gończy za Żubrowskim wydano, bo nie zapłacił od 40 do 300 zł grzywny. Jeżeli jest to jakimś pocieszeniem, to uiszczenie całej należnej kwoty sprawi, że wymiar sprawiedliwości odpuści mu konieczność odbycia kary aresztu. Rozwiąże to również jego problem z listem gończym. Czego nie rozwiąże, to problem z oderwanym od rzeczywistości przepisem.
Kara za używanie nieprzyzwoitych słów nie ma w dzisiejszej Polsce najmniejszego sensu
Właściwie jaka jest dzisiaj szkodliwość społeczna używania nieprzyzwoitych wyrazów w społeczeństwie, w którym właściwie przywykliśmy już do rzucania mięsem? Nie ma się co oszukiwać: najpopularniejszym i najbardziej znanym polskim słowem na świecie nie są „pierogi”, lecz pewien wyraz na literkę „k”. Słynne osiem gwiazdek również formalnie rzecz biorąc stanowi używanie nieprzyzwoitych słów w miejscu publicznym, jeśli wypowiemy na głos to, co kryje się za gwiazdkami. W trakcie protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego takie hasła były deklarowane wprost i otwarcie.
Mało wam? W takim razie warto zwrócić uwagę na język, jakim posługuje się polska kultura popularna w filmach i serialach. Słówka na „k” i inne polskie wulgaryzmy padają w niektórych produkcjach bez krępacji. Podobnie jest zresztą z tłumaczeniem analogicznych sformułowań z języków obcych, z którymi możemy się zetknąć na praktycznie każdej platformie streamingowej.
Jeżeli ktoś teraz wyskoczy z argumentem, że przecież dzieci nie powinny słyszeć brzydkich słów, to mam dla niego złą wiadomość. Opublikowane przez Rzeczpospolitą w 2012 r. wyniki badań sugerują, że aż 94 proc. uczniów i studentów używało wulgaryzmów. Prawdę mówiąc, z własnych doświadczeń mogę podpowiedzieć, że dzieci z wulgarnym językiem oswajają się już w szkołach podstawowych. Czy to oznacza, że na każdym szkolnym korytarzu powinniśmy postawić policjanta, który wystawiałby dzieciom grzywny? Szkoła jest w końcu miejscem publicznym.
O szkodliwości społecznej wspominam nie bez powodu. Zgodnie z kodeksem wykroczeń, odpowiedzialność za popełnienie wykroczenia nie ponosi się tylko z powodu popełnienia czynu zabronionego ustawą. Musi on także być w jakimkolwiek stopniu społecznie szkodliwy. Skoro przytłaczająca większość Polaków przeklina na co dzień, to gdzie tu szkodliwość?
Co w takim razie powinno z robić nasze państwo? Przede wszystkim jak najszybciej uchylić art. 141 kodeksu wykroczeń, którego dalsze trwanie w systemie prawnym nie ma żadnego sensu. Maciejowi Żubrowskiemu i innym osobom w podobnej sytuacji powinno zaś dać święty spokój.