Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła oficjalne wyniki głosowania do Parlamentu. Potwierdziły się wcześniejsze dane i chociaż Prawo i Sprawiedliwość uzyskało najwięcej sejmowych mandatów, nie ma większości. Czy to oznacza, że zaczną się rządy opozycji? Niekoniecznie…
Wybory parlamentarne 2023 wzbudziły ogromne emocje. Wynik jednak dodatkowo wzbudza dyskusję, ponieważ w praktyce nic nie zostało przesądzone. Prawo i Sprawiedliwość uzyskało 194 mandaty, Koalicja Obywatelska 157, Trzecia Droga 65, Lewica 26, a Konfederacja 18. Oznacza to, że żadna partia nie może rządzić samodzielnie.
Możliwe scenariusze po wyborach parlamentarnych 2023
Aby mieć sejmową większość, trzeba zgromadzić przynajmniej 231 posłów. Wtedy utworzony rząd ma szansę na sprawne działanie. Prawo i Sprawiedliwość musiałaby więc podjąć rozmowy z Koalicją Obywatelską lub z kilkoma innymi partiami jednocześnie. Z zapowiedzi liderów opozycyjnych ugrupowań jasno można wywnioskować, że koalicji z PiS nie będzie. Trudno się dziwić – byłby to wizerunkowy strzał w stopę, gdyż większość partii w kampanii mocno krytykowała obecne rządy.
Na utworzenie rządu mają więc szansę partie opozycyjne. Jeżeli Koalicja Obywatelska połączy siły z Trzecią Drogą oraz z Lewicą, razem będą dysponować 248 mandatami. To wystarczy, aby utworzyć rząd. W rozmowach jednak pojawiły się zgrzyty – partie obecnie są na etapie negocjacji, które mogą zakończyć się różnie (przykładem może być stwierdzenie lidera PSL, który już nie zgadza się na „wpisywanie kwestii światopoglądowych do umowy koalicyjnej”, hamując tym samym zapędy pozostałych partii do zalegalizowania aborcji, czy małżeństw jednopłciowych). Rozmowy trwają, wyborcy z niecierpliwością czekają na ich wynik.
Rząd mniejszościowy – mało prawdopodobne, ale możliwe
Poza koalicją istnieje jeszcze jedna możliwość sprawowania rządów przy takim podziale mandatów. Jest nią rząd mniejszościowy. Opcja ta jest mało prawdopodobna, jednak nie niemożliwa. Warto wspomnieć, że rządy mniejszościowe już w Polsce były, jednak nigdy nie utrzymały się długo. Przykładem takiego rozwiązania jest rząd Jerzego Buzka (2000-2001), Leszka Millera (2003-2004), czy Marka Belki (2005-2006). Z problemami rządu mniejszościowego borykał się również w 2007 roku Jarosław Kaczyński. Jak pokazuje historia, rządy mniejszościowe nie utrzymują się zbyt długo, w tym przypadku mogłoby być podobnie.
Prawo i Sprawiedliwość (na czele z Jarosławem Kaczyńskim) ma już jako takie doświadczenie w tworzeniu rządu mniejszościowego, jednak nie oznacza to, że dadzą sobie radę z przewagą mandatów partii, które wtedy znalazłyby się w opozycji. Problemy, jakie pojawiłyby się w takiej sytuacji, to brak mocy sprawczej rządu. Uchwalenie jakiejkolwiek ustawy wiązałoby się z przekonaniem chociaż części opozycjonistów do jej poparcia.
Mniejszościowy rząd prawdopodobnie nawet nie miałby szansy na rozpoczęcie działania
Patrząc na obecne nastroje polityczne, jeżeli Prawo i Sprawiedliwość nawet pokusiłoby się na utworzenie rządu mniejszościowego, raczej nie byłoby szans, aby ten mógł zacząć działać. Przede wszystkim niemożliwe wydaje się kontynuowanie polityki PiS przy wsparciu innych partii. Po drugie, Koalicja Obywatelska wraz z Trzecią Drogą oraz Lewicą (a być może nawet z Konfederacją, która dość gorzko wypowiadała się o PiS) dysponują odpowiednią liczbą głosów, aby nie wyrazić wotum zaufania dla rządu. Wotum zaufania jest obligatoryjnym etapem tworzenia rządu – po przedstawieniu Sejmowi programu działania nowego rządu, posłowie decydują o udzieleniu (lub nie) wotum zaufania. To jest uchwalane bezwzględną większością głosów (więcej „za” niż zliczonych razem „przeciw” i „wstrzymujących się”). W sytuacji, gdy rząd nie otrzyma wotum zaufania, premier podaje rząd do dymisji.
Nawet jeżeli jakimś cudem wotum zaufania zostałoby uchwalone, najprawdopodobniej przy pierwszej większej niezgodności Sejm i tak mógłby doprowadzić do jego dymisji. Posłowie mają prawo wyrażenia wotum nieufności wobec rządu (nawet jeżeli wcześniej udzielono wotum zaufania). Wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec rządu musi być zgłoszony przez grupę co najmniej 46 posłów i być przyjęty większością ustawowej liczby posłów (wystarczy więc 231 posłów głosujących za wyrażeniem wotum nieufności). Należy również wskazać imiennie kandydata na nowego Prezesa Rady Ministrów. Po uchwaleniu wotum nieufności rząd również podaje się do dymisji.
Możliwych scenariuszy jest wiele, pozostaje więc czekać na to, co przyniosą rozmowy dotyczące możliwej koalicji. Dużo zależy również od prezydenta. Ten może desygnować na stanowisko premiera dowolną osobę, również niezwiązaną z polityką. Zwykle jednak oczywistym kandydatem na premiera jest osoba wskazana przez partię, która uzyskała najwięcej mandatów. W tym przypadku możliwe jest jednak odejście od utartych schematów.