W Polsce może nie być bezdomnych zwierząt. To wymaga co prawda kilku zmian w prawie i pewnego rodzaju mentalnościowej rewolucji. Ale da się to zrobić. Trzeba po prostu pójść śladem Holandii, która problem bezdomności wśród zwierząt wyeliminowała niemal do zera. I zrobiono to w sposób empatyczny i w pełni respektujący ich prawa.
W Polsce może nie być bezdomnych zwierząt
Nie da się dokładnie policzyć liczby bezdomnych zwierząt w naszym kraju. Ale można tę liczbę oszacować. Na stronie Fundacji Czarna Owca Pana Kota czytamy, że może być ich około trzech milionów. Z kolei w 230 schroniskach w całej Polsce przebywa średnio ponad 100 tysięcy zwierząt – jedne czekają na adopcję latami, inne znajdują nowy dom dość szybko. Przy takich liczbach mówienie o tym, że w Polsce może w ogóle nie być bezdomnych zwierząt brzmi jak dość szalone myślenie życzeniowe. Ale, gdybyśmy wzorowali się na tym, co robi Holandia, w ciągu kilku-kilkunastu lat taki cel byłby do osiągnięcia.
W tekście z lipca 2023 roku na portalu Zielona Interia można przeczytać, że w Holandii najważniejszym ruchem zmierzającym do wyeliminowania problemu bezdomności wśród zwierząt było podjęcie decyzji o sterylizacji wszystkich bezdomnych czworonogów. To proces i kosztowny, i czasochłonny (dodajmy, że mówimy o kraju znacznie mniejszym niż Polska), ale gdy zostanie przeprowadzony sprawnie, może bardzo szybko przynieść wymierne efekty. U nas takie akcje są organizowane przez samorządy (na przykład w moim mieście regularnie wygrywają w budżecie obywatelskim projekty przewidujące sterylizację bezdomnych kotów), nie ma jednak ogólnokrajowej inicjatywy, która miałaby szansę na realne rozwiązanie problemu.
Klucz: respektowanie praw zwierząt
Osobnym tematem, który w Holandii zadziałał skutecznie, było prawdziwe pochylenie się nad prawami zwierząt. Surowe kary za znęcanie się nad nimi, ale też egzekwowanie sankcji za porzucanie zwierząt doprowadziły do tego, że ludzie wzięli sobie przepisy chroniące zwierzęta do serca i w znacznej mierze porzucili zwyczaje, które wciąż w świadomości wielu Polaków są czymś normalnym. Oczywiście nad Wisłą dziś sytuacja związana z karaniem za przestępstwa wobec zwierząt jest o niebo lepsza niż chociażby w latach 90-tych, ale do ideału wciąż wiele brakuje. Swoje dołożyły do tego ośmioletnie rządy Prawa i Sprawiedliwości, które z jednej strony promowały „piątkę dla zwierząt” (projekt upadł, bo groził Kaczyńskiemu utratą większości), a z drugiej przymierzały się do pozbawienia organizacji prozwierzęcych wielu uprawnień. A to za ich sprawą mogą one samodzielnie reagować na przypadki skandalicznych zachowań ludzi wobec zwierzaków.
Do zmiany mogą się przyczynić nie tylko politycy, ale też oddolne społeczne inicjatywy. Jedną z nich jest uruchomiona na początku listopada aplikacja Animal Helper. Jest ona przedstawiana jako numer 112 dla zwierząt. Daje możliwość zgłoszenia różnego rodzaju spraw, takich jak znęcanie się nad zwierzęciem, błąkanie się bezdomnego lub porzuconego psa czy kota albo choroba takiego czworonoga. Aplikacja na razie działa tylko w województwie pomorskim, ale może wkrótce rozszerzyć swoją działalność na inne części Polski. Zainteresowanie zgłaszaniem spraw związanych ze zwierzętami jest ogromne, a jeśli takie czworonożne 112 upowszechni się, zwiększy się też społeczna kontrola nad przypadkami niehumanitarnego traktowania zwierząt.
Nie kupuj – adoptuj
W Zielonej Interii czytamy, że aż 90% Holendrów posiada psa. To już coś, czego oni sami się nauczyli, choć państwo może do tego zachęcać, jednocześnie nakłaniając do tego, by czworonogi raczej adoptować, a nie kupować je z hodowli. I właśnie ta zmiana świadomościowa może być najbardziej czasochłonna do wprowadzenia. Ale skoro przez ostatnie lata i w Polsce tak wiele w tej sprawie się zmieniło, to kto wie czy za te dziesięć lat również o nas nie będzie można powiedzieć, że problem bezdomności zwierząt staje się marginalny?