Partnerzy serwisu:
Codzienne Zagranica

Prezydent Argentyny chce oddać państwowe linie lotnicze w ręce pracowników. Związki zawodowe są przerażone

Rafał Chabasiński
14.12.2023
Prezydent Argentyny chce oddać państwowe linie lotnicze w ręce pracowników. Związki zawodowe są przerażone

Nowy prezydent Argentyny Javier Milei chce się pozbyć państwowych linii Aerolíneas Argentinas. Tym razem jednak nie chodzi o wyprzedaż narodowego majątku. Prywatyzacja argentyńskich linii lotniczych ma przypominać bardziej uspołecznienie środków produkcji. Milei chce je po prostu przekazać w ręce pracowników. Przeciwko takiemu posunięciu protestują… związki zawodowe.

Muszę przyznać, że Javier Milei na razie stara się spełniać obietnicę przetestowania liberalnej wizji gospodarki w praktyce

Argentyna to bardzo interesujące studium przypadku. Jeszcze w XIX w. należała do najbogatszych państw na świecie. Niestety fatalny wybór przywódców ciągnący się od początku ubiegłego stulecia zmienił sytuację nie do poznania. Dzisiaj Argentyna jest cyklicznym bankrutem, który z zatrważającą regularnością przeżywa załamania gospodarcze.

Nawet jeśli którejś władzy uda się uzyskać poprawę sytuacji, to „wdzięczni” wyborcy ponownie wybierają peronistów albo kirchnerystów, którzy znowu wracają do polityki państwowego interwencjonizmu, populizmu i syndykalizmu. Cykl zaczyna się na nowo. Dalej mamy kolejny kryzys i powrót hiperinflacji.

Czy nowemu prezydentowi Javierowi Milei uda się przełamać fatum ciążące nad Argentyną? Uchodzi on za radykalnego liberała, wręcz za libertarianina. Ciągotki do konserwatyzmu w sferze obyczajowej rzecz jasna nakazują dużą dozę ostrożności. Podobnie jak typowa dla Ameryki Południowej skłonność do wybierania na przywódców „silnych ludzi z prostymi receptami na sukces”, która powoli staje się plagą także w naszej części świata.

Trzeba jednak przyznać, że Milei zabrał się do pracy. Zaczął od drastycznego ograniczenia liczby ministerstw oraz wykazał się pragmatyzmem, zachowując mimo wszystko ministerstwo zdrowia, którego pierwotnie także chciał się pozbyć. Argentyna przygotowuje się także do dewaluacji peso o 50 proc., która ma być jednym z pierwszych etapów terapii szokowej dla tamtejszej gospodarki. Rynki zaczynają reagować ostrożnym optymizmem na poczynania nowego rządu.

Czymże byłaby terapia szokowa bez prywatyzacji? Prezydent Milei postanowił na przykład pozbyć się linii lotniczych Aerolíneas Argentinas. Ktoś mógłby powiedzieć, że sprawa jest prosta: sprzedać należącego do państwa przewoźnika temu, kto zapłaci najwięcej. Okazuje się jednak, że Javier Milei ma dokładnie odwrotny pomysł. Prywatyzacja argentyńskich linii lotniczych ma polegać na oddaniu ich w ręce pracowników.

Prywatyzacja argentyńskich linii lotniczych z pewnego punktu widzenia można uznać za uspołecznienie środków produkcji

Myślałby kto, że dosłowne uspołecznienie środków produkcji byłoby spełnieniem marzeń dla szeroko rozumianej lewicy. Ekonomista Marek Tatała zwraca jednak uwagę na portalu X (dawniej Twitter), że przeciwko przekazaniu Aerolíneas Argentinas pracownikom najmocniej protestują tamtejsze związki zawodowe.

Prawdę mówiąc, związkowcy artykułują takie stanowisko wprost. Lider związku zawodowego argentyńskich pilotów mówi otwarcie: jeśli Milei chce wziąć Aerolíneas Argentinas, to będzie musiał nas zabić. Zapewnia przy tym, że ma na myśli całkiem dosłowną fizyczną likwidację swoich kolegów. Radykalnie lewicowy ruch Unidad Piquetera zamierza protestować przeciwko uspołecznieniu środków produkcji.

Tatała zadał bardzo ważne pytanie: „Czy dlatego, że częścią pakietu jest też likwidacja dotacji dla państwowego przewoźnika i otwarcie rynku na konkurencję?”. Odpowiedź brzmi: „dokładnie o to chodzi”. Edgardo Llano, szef kolejnego lotniczego związku zawodowego, przyznał, że prezydencki plan oznacza wyrok śmierci dla Aerolíneas Argentinas. Powód jest prozaiczny. Spółka nie jest w stanie przetrwać bez państwowej kroplówki. Plan zakłada jej odcięcie po 12 miesiącach od przeprowadzenia prywatyzacji. Jakby tego było mało, jej samoloty musiałyby obsługiwać tylko te połączenia, które mają choćby cień sensu ekonomicznego.

Związki zawodowe protestują, bo wszystkie „tłuste koty”  bronią swoich finansowanych przez obywateli przywilejów

Jak się łatwo domyślić, prywatyzacja argentyńskich linii lotniczych ma także polityczne drugie dno. Duża część protestujących związków zawodowych to peroniści i zarazem zwolennicy poprzedniej ekipy rządzącej. Nie ma się co oszukiwać: tego typu przepychanki znamy także z naszego polskiego poletka.

Równocześnie warto wspomnieć, że Aerolíneas Argentinas przez dużą część swojej historii były w prywatnych rękach. Linię lotniczą założono w 1949 r., ale znacjonalizowano ją po raz pierwszy dopiero w 1970 r. W 1990 r. dokonano jej prywatyzacji, ale w 2009 r. została ponownie znacjonalizowana przez prezydent Cristinę Kichner.

Argentyńskie linie lotnicze teoretycznie są w stanie przetrwać na wolnym rynku, skoro już wcześniej to robiły. Problemem jest oczywiście to, że dotychczasowi pracownicy musieliby wziąć odpowiedzialność za swoje miejsce pracy. Ta z kolei wiąże się z ryzykiem. Istnieje niemała szansa, że całe przedsięwzięcie skończy się plajtą i likwidacją ich miejsc pracy. Nawet bez tego w grę wchodzi konieczność kierowania się opłacalnością. Mogłoby się okazać, że część istniejących etatów wcale nie wiąże się z żadną wartością dodaną dla Aerolíneas Argentinas.

Plan prezydenta Argentyny oznacza jednak nie tyle zderzenie z uczciwą konkurencją, ile przede wszystkim koniec związkowych przywilejów i dostępu do państwowych pieniędzy. Innymi słowy: koniec łatwego i wygodnego życia dla wielu pracowników spółki. Związkowcy uważają, że to Argentyńczycy powinni im je finansować. Trudno więc nie uznać ich za kolejne „tłuste koty” utuczone na wątpliwych relacjach z państwem i politykami. Takie związki zawodowe najczęściej stanowią balast zarówno dla spółki, jak i dla samych pracowników.

fundacja wolności gospodarczejArtykuł stanowi część cyklu „Wolność Gospodarcza„, prowadzonego na łamach Bezprawnika w ramach projektu komercyjnego realizowanego z Fundacją Wolności Gospodarczej. To założona w 2021 roku fundacja, której filarami jest liberalizm gospodarczy, nowoczesna edukacja, członkostwo Polski w Unii Europejskiej i państwo prawa. Więcej o działalności i bieżących wydarzeniach możecie przeczytać na łamach tej strony internetowej.