Radni Myszkowa rok temu podjęli uchwałę, która miała ukrócić drobny handel na ulicach w miejscach, które nie są do tego przeznaczone. Prawo jest na tyle skuteczne, że po roku postanowiono je wykorzystać do walki z handlarzami samochodów. Za wywieszoną za szybą kartkę „sprzedam samochód” można tam słono zapłacić.
Założenia podjętej w ubiegłym roku uchwały są proste. W celu ukrócenia nie do końca legalnego handlu na chodnikach, przejściach dla pieszych czy trawnikach zdecydowano o pobieraniu od handlarzy opłaty handlowej w wysokości 300 zł za metr kwadratowy, ale nie więcej niż 751,65 zł dziennie. Dużo, ale to właśnie jest celem tego prawa. Zaporowa cena ma służyć uporządkowaniu strefy handlu na terenie miasta. Wychodzi na to, że prawo skutecznie wyeliminowało ten problem, skoro postanowiono je wykorzystać do innego problemu.
„Sprzedam samochód” irytowało lokalnych handlarzy samochodów
Od kilku tygodni właściciele samochodów zaczęli znajdować za wycieraczkami wezwania do zapłaty wystawione na podstawie zeszłorocznej uchwały. Problem polega na tym, że poza samochodami sprzedawanymi przez handlarzy, a ustawionymi na parkingach w ruchliwych okolicach, takie wezwania znajdowały również osoby prywatne. Gdy lokalne media zainteresowały się tym tematem, okazało się, że wszystkiemu są winni lokali przedsiębiorcy, którzy prowadzą komisy samochodowe. Władze miasta stwierdziły, że handel to handel i nie ma znaczenia, czy ktoś chce sprzedawać chińskie majtki, czy samochody. Dodatkowo okazało się, że cała akcja została zorganizowana na prośbę lokalnych handlarzy.
Jeżeli chodzi o samochody, to zwróciła się do na grupa osób posiadających komisy samochodowe o respektowanie zapisu tej uchwały
To jeszcze nic złego, jeżeli obywatele proszą o stosowanie prawa. To zjawisko wręcz pożądane i dobrze świadczy, jak lokalni przedsiębiorcy orientują się w miejscowym prawie. Ci jednak szybko wyczuli szwindel i lokalne układy. Szybko donieśli mediom o „prawdziwych” motywach akcji straży miejskiej.
Miasto, za pośrednictwem Straży Miejskiej chce nam zakazać stawiania samochodów z kartką „do sprzedaży”. Nie wiem komu to przeszkadza, ale wiem, że komis samochodowy przy wylocie z Myszkowa do Żarek prowadzi …brat komendanta Straży Miejskiej w Myszkowie
To dobrze obrazuje, jak przy tworzeniu prawa można wylać dziecko z kąpielą. Słuszna w swoich założeniach uchwała, która miała na celu uporządkowanie handlu w mieście i walkę z „przedsiębiorcami” sprzedającymi samochody i zajmując miejsca parkingowe w centrum, szybko obróciła się przeciwko prywatnym właścicielom, którzy w taki tradycyjny przecież sposób informują o chęci sprzedaży swojego auta. To kwestia do rozstrzygnięcia przez sądy administracyjne albo do rozwiązania poprzez wprowadzenie wyjątków w prawie, aby oferty faktycznie prywatne były zwolnione z opłaty.
Wtedy jednak można ryzykować zalew „prywatnych ofert”. Nie od dziś wiadomo, że kreatywność przedsiębiorców nie ma granic.