Spadek jest niejednokrotnie przyczyną zerwania więzi rodzinnych, zwłaszcza pomiędzy rodzeństwem. W związku z tym, aby uniknąć późniejszych nieporozumień, część rodzinnych seniorów decyduje się rozporządzić swoim majątkiem jeszcze za życia, darując poszczególne nieruchomości bądź nieruchomości swoim dzieciom. Niestety, nie zawsze rozwiązuje to problem.
Decydując się na rozporządzenie swoim mieniem za życia (na przykład darując swoje nieruchomości dzieciom), trzeba uważać na wartość darowizn. Jeżeli któreś z dzieci (uprawnionych spadkobierców) poczuje się pokrzywdzone, sprawa może znaleźć swój finał w sądzie. Wszystkiemu winne są przepisy dotyczące zachowku.
Rozporządzenie swoim majątkiem przed śmiercią
Łatwo można wyobrazić sobie sytuację, w której starsze małżeństwo, które dorobiło się dwójki dzieci (roboczo określmy, że są to syn i córka), zaczyna myśleć o kwestiach ostatecznych. Dzieci raczej do bezinteresownych nie należą, rodzinne relacje są ograniczone, jedyne co spaja rodzeństwo, to cotygodniowe wizyty u rodziców. Rodzice wiedzą, że w przypadku ich śmierci, dzieci zapewne pokłócą się o pieniądze. Chcą tego uniknąć. Nie mają zbyt dużych oszczędności, z resztą pieniądze z konta łatwo podzielić. Mają jednak dużą działkę, na której znajduje się ich dom (całkiem pokaźnych rozmiarów, odnowiony, dzięki odprawom emerytalnym starszych małżonków) oraz średniej wielkości działkę pod miastem.
Córka starszych państwa nigdy nie czuła się dobrze w rodzinnym domu, marzy jej się niewielki domek pod lasem. Bardzo dobrze zarabia, więc myśli o budowie. Starsze małżeństwo daruje więc jej działkę pod miastem. Syn z kolei nie ma zbyt dobrze płatnej pracy, wynajmuje mieszkanie w centrum miasta, jednak zawsze chętnie przyjeżdża do rodzinnego domu i mówi, że bardzo mu się tam podoba. Rodzice proponują mu więc, żeby zrezygnował z wynajmowanego mieszkania i przeprowadził się do nich. On będzie miał mniejsze koszty, im będzie raźniej. Darują więc mężczyźnie działkę na której stoi dom, wraz z domem.
Wydaje się, że majątek został podzielony, a rodzinna sielanka będzie trwać. Niestety, starsi państwo po siedmiu latach od dokonania darowizn umierają. Rodzina organizuje pogrzeb. Już kilka dni po pogrzebie, siostra przychodzi do brata, twierdząc, że mam jej spłacić część domu. Brat kategorycznie odmawia, powołując się na to, że wolą rodziców było, aby dom należał do niego. Siostra idzie do prawnika i wytacza bratu sprawę o zachowek. Prawo jest jednak po jej stronie, co nie zmienia faktu, że relacje rodzinne po tym działaniu już nigdy nie będą takie same.
Ochrona interesów spadkobierców ponad wszystko
Mogłoby się wydawać, że rodzice mogą rozporządzić swoim majątkiem (zwłaszcza za życia) dowolnie. W praktyce sprawa nie przedstawia się jednak tak różowo. Wszystkiemu winne są bowiem przepisy o zachowku. Odnieśmy się więc do kodeksu cywilnego. Zgodnie z art. 933 § 1:
Przy obliczaniu zachowku nie uwzględnia się zapisów zwykłych i poleceń, natomiast dolicza się do spadku, stosownie do przepisów poniższych, darowizny oraz zapisy windykacyjne dokonane przez spadkodawcę.
Zasadę tę doprecyzowuje art. 994 § 1:
Przy obliczaniu zachowku nie dolicza się do spadku drobnych darowizn, zwyczajowo w danych stosunkach przyjętych, ani dokonanych przed więcej niż dziesięciu laty, licząc wstecz od otwarcia spadku, darowizn na rzecz osób niebędących spadkobiercami albo uprawnionymi do zachowku.
Oznacza to więc, że jeżeli starsi państwo z naszego przykładu żyliby jeszcze przez jakieś 4 lata, nie byłoby problemu. Darowizny nie należałoby uwzględniać przy obliczaniu zachowku. Jednak jeżeli nie minęło 10 lat, to darowizny te zdecydowanie należy uwzględnić (zwłaszcza że darowanie nieruchomości nie jest drobną, zwyczajowo przyjętą darowizną. Tysiąc złotych albo starszy samochód jeszcze by się w tym przypadku obronił, nieruchomości nie mają jednak szans).
Nie oznacza to jednak, że brat będzie musiał zapłacić siostrze równowartość połowy domu. Przepisy mają chronić interesy spadkobierców (wszystkich), nie zaś faworyzować któregokolwiek. Mają również przesadnie nie kolidować z wolą spadkodawcy.
Ile brat będzie musiał zapłacić siostrze?
Zakładając, że zarówno brat, jak i siostra, są zdolni do pracy, zachowek to połowa wartości udziału spadkowego, który by się im należał. Niewielkie oszczędności rodziców poszły na odnowienie rodzinnego pomnika na cmentarzu, należy więc uznać, że podstawą wyliczenia wartości zachowku będą te dwie nieruchomości.
Działka pod miastem, którą otrzymała siostra, została wyceniona na 100.000 złotych. Dom, który znajduje się w dobrej dzielnicy i jest położony na sporej działce, został wyceniony na 1.100.000 złotych. Tak więc podstawą do wyliczenia zachowku są te dwie darowizny. Podstawą jest 1.200.000 złotych. Gdyby rodzice nie rozporządzili swoim majątkiem, każde z dzieci powinno odziedziczyć połowę nieruchomości, łączna wartość połowy spadku wyniosłaby 600.000 złotych. Zachowek to połowa tego udziału, tak więc siostrze należałoby się 300.000 złotych. Otrzymała jednak działkę, więc jej wartość należy odjąć od tej kwoty. Brat musi więc zapłacić siostrze 200.000 złotych.
Jak więc widać, rozporządzenie majątkiem za życia spadkodawców wiele w tym przypadku nie zmieniło – siostra miała podstawy dochodzenia zachowku. Pomogłaby tutaj umowa (musi być zawarta w formie aktu notarialnego) dotycząca zrzeczenia się dziedziczenia. Jeżeli zrzekłaby się siostra – nie byłoby problemu. Siostra jednak na podpisanie takiej mowy mogłaby się nie zgodzić. Wydziedziczenie również byłoby ciężkie do przeprowadzenia, ponieważ muszą zajść określone przesłanki, żeby było to możliwe.