W niecały miesiąc od wejścia w życie nowych przepisów konfiskata aut przez Policję objęła aż 480 pijanych kierowców. Pomimo pojawiających się od samego początku wątpliwości prawnych regulacje dotyczące przepadku pojazdów działają. Ich utrzymanie w obecnej formie wydaje się jednak mało możliwe, bo rząd już pracuje nad złagodzeniem Kodeksu karnego w tym zakresie.
Konfiskata aut nie stanowi problemu. Na policyjnych parkingach stało ich już 480
Od 14 marca w Polsce obowiązują przepisy, zgodnie z którymi w ściśle określonych przypadkach sądy mają obowiązek orzekać o przepadku pojazdów. Chodzi tu o sytuacje prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości przy zawartości alkoholu w organizmie w wysokości 1,5 promila lub prowadzącej do takiego stężenia. Sąd może odstąpić od orzeczenia przepadku tylko jeżeli zachodzi wyjątkowy wypadek, uzasadniony szczególnymi okolicznościami.
Już od uchwalenia przepisów pojawiało się sporo głosów wskazujących na brak możliwości stosowania przepisów ze względu na nieistniejące regulacje wykonawcze. Taką informację przekazał chociażby wiceminister sprawiedliwości Arkadiusza Myrcha. W późniejszym czasie wypowiedź była prostowana przez samego Adama Bodnara. Jak się okazuje Policja nie ma problemu z egzekwowaniem nowego prawa.
Z informacji przekazanych przez portal 300gospodarka.pl wynika, że w ciągu zaledwie kilku tygodni od wprowadzenia zmian na policyjnych parkingach znalazło się już 480 pojazdów. Podkomisarz Aleksander Pradun z Komendy Głównej Policji tłumaczy, że są one tymczasowo zatrzymywane na okres 7 dni. Dalsze decyzje co do zajęcia samochodu podejmuje prokurator prowadzący sprawę. Pomimo wątpliwości przepisy działają zatem dość skutecznie, choć do ich obecnego kształtu nie powinniśmy się zbytnio przyzwyczajać. Rząd już planuje bowiem zmiany.
Przepadek możliwy, ale nie obowiązkowy. Rząd chce złagodzić przepisy
W ostatnich dniach marca do wykazu prac rządowych trafił projekt nowelizacji przepisów o konfiskacie samochodów dla pijanych kierowców. Jak wskazywał minister sprawiedliwości przepisy wprowadzone jeszcze za rządów Zjednoczonej Prawicy trzeba uelastycznić. Zgodnie z informacjami na rządowych stronach w projekcie proponuje się rezygnację z obligatoryjności orzekania przepadku pojazdu mechanicznego prowadzonego przez sprawcę na rzecz jego fakultatywności.
Ponadto, wyłączona zostanie możliwość orzeczenia przepadku pojazdu mechanicznego gdy jest to niemożliwe lub niecelowe z uwagi na jego zbycie, utratę, zniszczenie lub znaczne uszkodzenie albo jeżeli pojazd w czasie popełnienia przestępstwa nie stanowił wyłącznej własności sprawcy. W takim wypadku sąd będzie mógł orzec nawiązkę na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
W porównaniu do obecnego stanu prawnego sąd nie będzie miał zatem obowiązku przepadku pojazdu. Wydaje się, że liczba wprowadzanych furtek, w połączeniu z już obowiązującymi odstępstwami będzie naprawdę spora. Konfiskaty aut mogą zatem przydarzać się zauważalnie rzadziej.
W każdym roku funkcjonariusze zatrzymują na polskich drogach prawie 100 tysięcy pijanych kierowców. To oznacza, że codziennie w ręce Policji wpada aż 255 osób prowadzących pojazd na tzw. podwójnym gazie. Z tej perspektywy zrobienie przez rząd kroku wstecz przy karaniu najsurowszych przypadków trzeba oceniać negatywnie. Po pierwsze, już Zjednoczona Prawica złagodziła pierwotną wersję przepisów zakładającą przepadek pojazdu każdego kierowcy prowadzącego samochód w stanie nietrzeźwości.
Co więcej, skoro zmiany już obowiązują wypadałoby chociaż przez rok sprawdzić jak przekładają się one na bezpieczeństwo na drogach. Obligatoryjne zabranie pojazdu z drogi wprost na policyjny parking może bowiem realnie działać na wyobraźnię potencjalnych pijanych kierowców. Podobnie było chociażby z wysokimi stawkami mandatów wystawianymi za przekroczenie prędkości. W tym przypadku większego czasu na analizę jednak nie będzie, bo koalicjanci zaplanowali przyjęcie zmian już w tym kwartale.