Coraz więcej linii lotniczych decyduje się na porzucenie płatności gotówką na rzecz kart płatniczych. Jak to jest jednak możliwe? Przecież dostęp do internetu na pokładzie samolotu nie jest czymś oczywistym. Wbrew pozorom, nic nie stoi na przeszkodzie, by taki system działał. Transakcje offline są czymś zupełnie normalnym.
Na wakacje latamy raczej tanimi liniami lotniczymi w obrębie Morza Śródziemnego, nie są to zatem loty długodystansowe, więc internet na pokładzie samolotu tym bardziej nie jest często spotykany. W trakcie kilkugodzinnej podróży możemy przecież skorzystać z tzw. IFC (in-flight commerce). Nie zdziwmy się, jeśli usłyszymy hasło: „płatność tylko kartą”. Ale jak? Przecież na pokładzie nie ma internetu, jak to ma prawo działać?
Terminale płatnicze mają tryb offline
W skrócie: nie da się przeprowadzić autoryzacji w czasie rzeczywistym. Niemożliwa jest zatem weryfikacja dostępnych środków na karcie, przyznanego kredytu czy daty ważności karty. Zamiast tego, terminal zbiera dane kart płatniczych w trakcie rejsu. Nie będzie zdziwieniem, że często takie transakcje mają domyślnie niskie limity – wszystko w celach bezpieczeństwa. Pełna autoryzacja odbędzie się dopiero wtedy, gdy terminal znajdzie się w połączeniu z internetem. Dzieje się tak zazwyczaj tuż po wylądowaniu lub po zakończeniu dnia roboczego.
Nie jest aż tak niebezpiecznie jak nam się wydaje
Niektóre karty mają możliwość weryfikacji PINu bezpośrednio na chipie karty, przez co nie wymaga się połączenia internetowego. Ponadto, linie lotnicze regularnie aktualizują listę zakazanych kard – skradzionych lub podejrzewanych o oszustwa w przeszłości. Istnieje zatem możliwość odrzucenia transakcji jeszcze w trybie offline.
W ramach informatycznej ciekawostki warto także wspomnieć o algorytmie Luhna, który wykorzystuje się do sprawdzania poprawności numeru karty. Jego działanie nie jest skomplikowane. Mnożymy co drugą cyfrę numeru karty od prawej strony. Sumujemy cyfry wyników poszczególnych mnożeń (np. 6 * 2 = 12, 1 + 2 = 3), a następnie dodajemy do siebie wszystkie otrzymane sumy. Jeśli dzieląc wynik przez 10 nie otrzymujemy reszty, to mamy pewność, że nie mamy do czynienia z fałszerstwem najniższych lotów. Algorytm oczywiście nadal nie jest w stanie stwierdzić, czy karta jest autentyczna lub skradziona.
Oczywiście, że oszustwa się zdarzają
Jednym z nich jest użycie tzw. kart skimmingowych. Skimming to przestępstwo, które pojawiło się wraz z rozwojem bankowości internetowej. Polega ono na stworzeniu duplikatu karty z wcześniej skopiowanych danych zawartych na pasku magnetycznym prawdziwej karty.
Jest ono trudne do wykrycia nawet podczas transakcji z dostępem do internetu. Rzeczywisty posiadacz karty może nawet nie wiedzieć, że dane jego karty zostały skopiowane, dopóki nie zostanie ona gdzieś użyta. W przypadku transakcji offline napotykamy jeszcze większe trudności. Teoretycznie możliwa jest sytuacja, że karta skimmingowa zostanie po raz pierwszy użyta na pokładzie samolotu, po wylądowaniu autoryzacja przebiegnie pomyślnie i dopiero wtedy poszkodowany dowiaduje się o dokonanej kradzieży.
Transakcja odrzucona – będziemy ścigani?
Spokojnie, nie musimy się martwić. Nie bez powodu przed odlotem sprawdza się nasze imię, nazwisko, numer dokumentu czy wizerunek. Jeśli odrzucenie transakcji nie było z naszej strony celowe, to prawdopodobnie w najgorszym przypadku linie lotnicze skontaktują się z nami w celu uregulowania płatności.
Dobrze wiemy, że odrzucenie transakcji może się wydarzyć nawet wtedy, gdy mamy wystarczające środki na koncie i ważną kartę. Złośliwość rzeczy martwych. Mówiąc żartobliwie, nie zostanie wystawiony za nami list gończy za niezapłacenie za butelkę wody na pokładzie samolotu. Warto jednak upewnić się przed lotem, czy na pewno dysponujemy odpowiednimi środkami. Po co robić sobie dodatkowe problemy?