Rodziców nie powinno interesować to, ile szkołę kosztuje utrzymanie stołówki, czy dowóz cateringu. Zgodnie z przepisami i stanowiskiem sądów opłaty za obiady w szkołach mają obejmować jedynie „wsad do garnka”. Pomimo upływu lat placówki edukacyjne nadal zawyżają ceny pobierane za zapewnienie ciepłego posiłku w szkołach. Na początku roku szkolnego z problemem walczą między innymi gdańscy społecznicy.
Szkoły podstawowe muszą zapewnić ciepły posiłek
Wraz z początkiem roku szkolnego rodzice uczniów nastawiają się na większe wydatki związane z powrotem do szkoły. Poza tradycyjnymi kosztami zakupu plecaków, toreb, czy innych przyborów w budżecie trzeba też zaplanować opłacenie dziecku ciepłego posiłku w ciągu dnia. Wszak przy wypełnionym po brzegi planie lekcji wielu rodziców nie wyobraża sobie, by ich pociechy nie zjadły obiadu w szkole.
Od ponad dwóch lat zapewnienie uczniom ciepłego posiłku w ciągu dnia jest obowiązkiem każdej szkoły podstawowej. Powyższe wcale jednak nie oznacza, że placówka musi posiadać własną stołówkę. W grę wchodzi bowiem także korzystanie z usług firm cateringowych lub zawarcie umowy z inną szkołą, w celu korzystania z jej infrastruktury. Rozwiązania są zatem różne, a szkoły w całej Polsce dopasowują je do własnych potrzeb.
Przygotowanie ciepłego posiłku to jednak dla najmłodszych uczniów przywilej, a nie obowiązek. To czy dane dziecko skorzysta z tej możliwości zależy tylko od niego samego. I oczywiście od rodziców bądź opiekunów prawnych.
Opłaty za obiady w szkołach powinny być symboliczne
Zorganizowanie obiadu w trakcie zajęć dla wszystkich chętnych uczniów to spore przedsięwzięcie. Stąd też zgodnie z przepisami korzystanie z posiłków jest odpłatne. Wysokość opłat za posiłki ustala dyrektor, jednak powinien on współpracować w tej materii z organem zarządzającym, a więc gminą. Co jednak istotne, prawo oświatowe wyraźnie wskazuje, że do opłat za ciepły posiłek nie wlicza się wynagrodzeń pracowników i składek naliczanych od tych wynagrodzeń oraz kosztów utrzymania stołówki.
Rodzice powinni zatem zapłacić szkole jedynie za tzw. wsad do garnka, czyli składniki niezbędne do przygotowania posiłku. Nie powinno ich interesować ile kosztuje wynagrodzenie kucharek, czy opłaty za zużytą energię elektryczną. Przez jakiś czas dyrektorzy placówek edukacyjnych próbowali jeszcze interpretować przepisy po swojemu. Chodziło głównie o sytuacje, gdy szkoła nie korzystała z własnej stołówki, a posiłki dowożone były przez zewnętrzną firmę. Niektórzy twierdzili, że w takich przypadkach przywołane zapisy prawa oświatowego nie znajdują zastosowania, gdyż w przepisach jest mowa jedynie o stołówce.
Sprawę na korzyść uczniów i ich rodziców rozstrzygnął jednak Naczelny Sąd Administracyjny. W jednym z wydanych orzeczeń NSA wprost wskazał, że w przypadku braku kuchni w placówce szkoła musi opłacić z własnych środków przygotowanie i transport dań do szkoły. Sami zainteresowani mają płacić jedynie za koszt poniesiony przy zakupie produktów.
Szkoły w Gdańsku wciąż próbują naginać przepisy
Problem z zawyżaniem opłat za obiady w szkołach co jakiś czas wraca na tapet. Przeprowadzona przed dwoma laty kontrola przez Regionalną Izbę Obrachunkową w Białymstoku, w imieniu Krajowej Rady Regionalnych Izb Obrachunkowych potwierdziła, że zjawisko przerzucania na rodziców nieuzasadnionych kosztów utrzymania stołówek ma charakter powszechny.
Pomimo upływu lat praktyki niektórych szkół, działających w porozumieniu z samorządami, wciąż są w tej materii naganne. Ostatnio przekonali się o tym rodzice uczniów uczęszczających do gdańskich podstawówek. Różnice w cenie ciepłego posiłku pomiędzy poszczególnymi placówkami w mieście były nawet dwukrotne. Reakcję urzędników wywołało dopiero nagłośnienie sprawy, co było możliwe dzięki pracy społeczników. W efekcie ceny za ciepły posiłek zostały zmodyfikowane i spadły o kilka złotych.
Wysokie opłaty za obiady w szkołach, narzucane przez dyrekcję, powinny więc wzbudzać czujność rodziców. Tematem warto zainteresować się zwłaszcza w placówkach korzystających z cateringu. Część szkół nadal stosuje bowiem swoje interpretacje przepisów, zgodnie z którymi rodzice za dowóz posiłków powinni płacić. W ten sposób łatwiej jest przecież zasypywać napięty szkolny budżet.