Prokuratura bada rzekome rozkopywanie wałów w Jeleniej Górze. Aż nie chce się wierzyć, że to może być prawda

Codzienne Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji
Prokuratura bada rzekome rozkopywanie wałów w Jeleniej Górze. Aż nie chce się wierzyć, że to może być prawda

Są takie doniesienia medialne, w które po prostu nie chce się wierzyć. Na przykład rzekome rozkopywanie wałów przeciwpowodziowych w Jeleniej Górze – Cieplicach. Miał się tego dopuścić pewien milioner, który chciał kosztem sąsiadów ratować swój biznes. Pierwsze informacje w tej sprawie wydawały się wręcz fake newsem. Teraz sprawę bada prokuratura.

Fake news i nagonka, czy może rzeczywiście milioner ratował swój interes przed powodzią kosztem sąsiadów?

Czy pewien znany z aktywności medialnej milioner kazał rozkopać wały przeciwpowodziowe w Jeleniej Górze – Cieplicach? Takie właśnie doniesienia medialne zaczęły krążyć po Polsce w weekend. Bogacz wziął się za rozkopywanie wałów po to, by przypadkiem woda nie zalała jego położonego na terenach zalewowych luksusowego pensjonatu. W rezultacie zagrożone miałyby być ulice położonych w pobliżu Cieplic. W sieci pojawił się nawet filmik z pracującym na miejscu ciężkim sprzętem.

Nie ma się co dziwić, że niezwykle wzburzyły internautów. Mamy w końcu najpoważniejszą powódź co najmniej od 2010 r., jeśli nie w ogóle od powodzi tysiąclecia z 1997 r. Pod wodą znalazło się już kilka miast, w tym także Jelenia Góra, i mniejszych miejscowości. Cały kraj zmobilizował się do walki z żywiołem. Rozkopywanie wałów dla osobistych korzyści byłoby więc nie tylko przestępstwem, ale też prawdziwą zbrodnią pod względem czysto moralnym. Pytanie jednak brzmi: czy to w ogóle prawda?

Celowo nie wskazuję nazwiska domniemanego sprawcy oraz nazwy ośrodka będącego przedmiotem skandalu, choć naprawdę nietrudno jest je znaleźć. Rzekome rozkopywanie wałów mieli zgłaszać mieszkańcy Jeleniej Góry. Szybko jednak prezydent miasta Jerzy  Łużniak zdementował pogłoski. Koparki miały pracować na terenie dawnych stawów, wały przeciwpowodziowe nie zostały zaś naruszone. W mediach społecznościowych można było znaleźć analizy domorosłych ekspertów sugerujących, że zalano akurat inne części miasta niż te, które mogłyby trafić pod wodą, gdyby rewelacje rzeczywiście były prawdziwe.

Prawdę mówiąc, sam nie bardzo chcę wierzyć, że rozkopywanie wałów rzeczywiście miało miejsce. Nie chodzi nawet o jakąś naiwną wiarę w ludzi z mojej strony. Po prostu w dobie internetu takie prace po prostu byłyby nie do ukrycia. Ot, fake news, które w dzisiejszych czasach czają się wszędzie. We wtorek mieliśmy jednak do czynienia z prawdziwym zwrotem akcji. Okazuje się, że sprawą zajmie się prokuratura.

Rozkopywanie wałów przeciwpowodziowych to przestępstwo nawet wtedy, gdy nikt z tego powodu nie ucierpi

Kiedy słyszymy, że czymś się zajmie prokuratura, to od razu przychodzi nam do głowy, że coś po prostu musi być na rzeczy. Tymczasem rozkopywanie wałów przeciwpowodziowych to przestępstwo. Właściwy przepis znajdziemy w art. 474 prawa wodnego.

1. Kto wbrew przepisom art. 176 ust. 1, art. 192 ust. 1 pkt 3 lub art. 382 ust. 2 pkt 2 wykonuje w pobliżu urządzeń wodnych lub pomiarowych roboty lub czynności zagrażające tym urządzeniom
– podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

2. Jeżeli następstwem czynu określonego w ust. 1 jest znaczna szkoda
– sprawca podlega grzywnie i karze pozbawienia wolności do lat 2.

W tym przypadku musimy jeszcze zwrócić uwagę na przywołany w tekście przepisu art. 176. Chodzi o wyraźny zakaz wykonywania robót lub czynności wpływających na szczelność lub stabilność wałów przeciwpowodziowych. Z kronikarskiego obowiązku wspomnę jeszcze, że ust. 1 pkt 3) zabrania rozkopywania wałów.

Skoro więc mamy podejrzenie popełnienia przestępstwa w głośnej, medialnej i szalenie wręcz bulwersującej sprawie, to nic dziwnego, że postanowiła się nią zająć prokuratura. Nie oznacza to jeszcze, że jakieś rozkopywanie wałów rzeczywiście miało miejsce. Być może tak było, być może śledczy ustalą, że rzeczywiście prace ziemne nie miały nic wspólnego z infrastrukturą przeciwpowodziową. Z pewnością sprawa budzi dużo większe wątpliwości niż wtorkowy incydent z Tauronem.

Oczywistością jest stwierdzenie, że w pierwszym przypadku należałoby mieć nadzieję na surowe ukaranie wszystkich zaangażowanych osób. Jeśli jednak do przestępstwa nie doszło, to możemy sobie tylko wyobrazić, jak wielką szkodę dla obwinionego przedsiębiorcy oraz jego firmy stanowią takie pogłoski. Przeciąć może je w tym momencie jedynie wynik prokuratorskiego śledztwa.