Czasami interpretacje fiskusa mogą zaskakiwać – również pozytywnie. Okazuje się na przykład, że samozatrudnieni, którzy wcześniej pracowali dla swojego kontrahenta, mogą faktycznie bez przeszkód prowadzić działalność gospodarczą – i nie będzie to kwestionowane. Przynajmniej w większości przypadków.
Przejście z etatu na B2B nie stanowi problemu dla fiskusa. Przynajmniej co do zasady
Coraz częściej zdarza się, że osoba, która była zatrudniona na etacie w danej firmie, decyduje się na założenie własnej działalności o określonym profilu, a stara firma staje się kontrahentem, na rzecz którego wykonywane są usługi. Czasem do takiej sytuacji dochodzi z inicjatywy pracodawcy, czasem – pracownika; wiele zależy jeszcze od tego, czy samozatrudniony decyduje się na równoległą współpracę również z innymi podmiotami, czy też świadczy usługi wyłącznie na rzecz poprzedniego pracodawcy (i to w tym samym zakresie). W drugim przypadku może to budzić wątpliwości i doprowadzić nawet do ustalenia stosunku pracy przez sąd.
Nie powinny zatem dziwić wątpliwości części samozatrudnionych, jak do takiej sytuacji podchodzi fiskus. Okazuje się jednak, że – jak komentuje dla „Rz” Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w inFakcie – z interpretacji fiskusa nie wynika, by skarbówka kwestionowała rozliczenia osób prowadzących własną działalność i świadczących usługi na rzecz byłego pracodawcy. Przejście z etatu na działalność gospodarczą jest w pełni dozwolone; to do pracownika zakładającego własną firmę należy decyzja, że woli odprowadzać składki ZUS i podatki w ramach działalności gospodarczej. Oczywiście nie oznacza to, że samozatrudnionemu wolno wszystko – jeśli np. podpisze umowę o współpracy z byłym pracodawcą, która praktycznie okaże się kopią umowy o pracę, to rozliczenia dokonywane między podmiotami mogą zostać zakwestionowane.
Kiedy samozatrudnienie może być uznane za etat?
Co zatem musi się stać, by samozatrudnienie jednak zostało zakwestionowane? Po pierwsze, jeśli osoba prowadząca własną działalność musi stawiać się w biurze (lub generalnie siedzibie firmy) codziennie i wykonywać określone czynności na polecenie „kontrahenta”, to można najprawdopodobniej mówić o wykonywaniu pracy pod kierownictwem pracodawcy, a nie o samozatrudnieniu. Jednocześnie w wyroku z dnia 18 września 2019 r. (nr I PK 142/18) Sąd Najwyższy przyznał, że
Wyznaczenie granicy między samozatrudnieniem (zawarciem umowy cywilnoprawnej ze zlecającym pracę w charakterze osoby prowadzącej jednoosobową działalność gospodarczą) a zatrudnieniem w ramach stosunku pracy jest w wielu przypadkach trudne lub co najmniej utrudnione ze względu na duże podobieństwo między świadczeniem pracy podporządkowanej a świadczeniem pracy tego samego rodzaju na podstawie umowy cywilnoprawnej (przede wszystkim umowy o świadczenie usług, do której stosuje się przepisy o zleceniu).
Jeśli jednak samozatrudniony ma niewielką elastyczność w wykonaniu usługi na rzecz kontrahenta (będącego jego byłym pracodawcą), musi stawiać się codziennie na określoną liczbę godzin w siedzibie firmy, a dodatkowo nie świadczy usług na rzecz innych podmiotów, to w takiej sytuacji faktycznie istnieje prawdopodobieństwo, że samozatrudnienie zostanie zakwestionowane.