Piotr Guział przebił się do szerszej świadomości publicznej starając się w 2013 roku odwołać Hannę Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska Prezydenta Warszawy.
Ówczesne referendum zakończyło się klęską Guziała, ponieważ Hanna Gronkiewicz-Waltz obroniła swoje stanowisko, a rok później wygrała nawet wybory na kolejną kadencję. Ja jednak zapamiętałem polityka jako osobę, której bardzo zależało, bardzo się starała… i tyle. Bynajmniej nie jest to komplement, jeśli u kandydata na ważne stanowisko dostrzegam wyłącznie chęci.
Piotr Guział 2018
Piotr Guział w szerszej świadomości publicznej nie wypadał moim zdaniem zbyt przekonująco, zdarzały mu się (wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że tak się to nazywa) petruizmy, a pojedynek z HGW wyglądał niczym starcie debiutanta z bokserem wagi ciężkiej.
Kiedyś jakąś dziewczynę zgwałcono w lesie kabackim na Ursynowie, którego Guział był burmistrzem. Bohater niniejszej notki tweetował: „Tragedia. Współczuję. Nie biegajcie po zmroku samemu w miejscach odludnych. Tylko jak ona biegła po ciemku?”. Oczywiście pewne środowiska dziwiły się jak człowiek o rodowodzie lewicowym może pisać coś w stylu „kobiety proszą się o gwałty”. Ja, ponieważ byłem już nieco zaznajomiony ze sposobem wypowiadania się Piotra Guziała, który w 2013 roku wyskakiwał dosłownie z lodówki, wiedziałem, że działacz niczego takiego nie miał na myśli.
Po prostu uznał za stosowne, by komentując tragedię w postaci gwałtu, poruszyć przy okazji lekki temat biegania po ciemku w ciemnym lesie. „To po prostu była taka moja ciekawość. Sam biegam po Lesie Kabackim i wydaje mi się, że po ciemku tam się nie da biegać” – tłumaczył potem Gazecie Wyborczej Guział. Taki klasyczny Adam Szejnfeld, który ni stąd ni zowąd potrafi wrzucić na Facebooka zdjęcie, gdzie gapi się w okno, z dopiskiem „chwila zadumy nad Polską”.
Generalnie internetowa działalność Piotra Guziała przez kilka miesięcy przynosiła w mojej ocenie więcej szkody, niż pożytku. Nie zdziwiłbym się, gdyby osoby z otoczenia polityka doradzały mu wycofanie się z tego kanału komunikacji.
Guział odbija Ursynów
My lubimy wyciągać w Bezprawniku absurdy świata publicznego i wiedzieli o tym również mieszkańcy Ursynowa, którzy w ostatnim czasie podesłali nam kilka screenów z dopiskiem „to Wam się spodoba”.
A na screenach był nie kto inny, tylko Piotr Guział. Jeśli zajrzymy na facebookową grupę Ursynowa, to nie spotkacie osoby, która lepiej pomoże, doradzi, podpowie, wypowie się i zopiniuje, niż Piotr Guział. Dział obsługi klienta wzorowej korporacji (możecie sobie wybrać wedle własnych doświadczeń) nie skacze wokół klienta tak, jak robi to Piotr Guział na ursynowskiej grupie jego „obywateli”. Dobra agencja od mediów społecznościowych miałaby problem z podobną aktywizacją mieszkańców dzielnicy.
Zasadnicze rozbawienie i sprzeciw wzbudza jednak fakt, że Piotra Guziała na tej grupie przez miesiące, a może i przez lata nikt nie widział. Dziś jest wszędzie, ale całość wygląda jak jakieś noworoczne postanowienie zostania internetowym dobrym duszkiem okolicy, który chce omówić kwestię każdej ławki i każdego kosza na śmieci. Nie trzeba być wybitnym znawcą sceny politycznej, by połączyć proste fakty – rok 2018 jest rokiem wyborów samorządowych.
Polityka w lepszym i gorszym stylu
Jakim burmistrzem Ursynowa był Piotr Guział – tego nie wiem i nie ma to dla mnie istotnego znaczenia. Miałem jednak nadzieję, że w przypadku ruchów miejskich, które aktywnie stawiają się w opozycji do partii politycznych, mimo wszystko zaangażowanie nie jest motywowane wyłącznie kampanią.
Moim zdaniem można uprawiać prostą politykę dla prostych ludzi – i ta polityka może być bardzo skuteczna. Można też uprawiać skomplikowaną politykę dla ludzi bardziej zorientowanych w mechanizmach rządzących tym światem – i oni docenią specjalistów. Ale naiwna, prosta, banalna polityka adresowana do dość świadomych, aktywnych w sieci mieszkańców dzielnicy?
Właśnie teraz jakaś pani na grupie Ursynowa zastanawia się co się robi w sytuacji, gdy kolega ukradł jej córce telefon. Oczywiście – na takich ludzi pewnie magia Piotra Guziała podziała i nie nabiorą podejrzeń. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to widok nad wyraz zabawny. Tak zabawny, że mieszkańcy Ursynowa sami na ten temat robią memy.