W dyskusji publicznej coraz częściej pojawiają się postulaty o wprowadzeniu darmowej komunikacji miejskiej. To wciąż jedynie propozycje, a w najlepszym wypadku eksperymenty poszczególnych gmin. Dlatego często jesteśmy świadkami takich nieporozumień, jakie miało miejsce pod Łodzią.
Małżeństwo emerytów z Łodzi wybrało się w podróż do pobliskiego Zgierza. Nie byli zmotoryzowani, więc wybór środka transportu był ograniczony do tramwaju. W kiosku kupili bilety, które oczywiście skasowali. Dla pewności jednak zapytali motorniczego, czy na pewno posiadane przez nich bilety są wystarczające na ich trasie. Twierdzą również, że takie zapewnienie usłyszeli również od kioskarza, u którego je kupili.
Problem pojawił się w momencie, w którym do tramwaju wsiedli kontrolerzy. Okazało się, że małżeństwo kupiło bilety za 5,50 zł, które uprawniają do komunikacji wyłącznie w strefie I. Zgierz znajduje się w strefie II, a zatem musieli kupić bilety droższe o złotówkę. W momencie kontroli podróżni byli już poza granicami tej strefy, co poskutkowało wystawieniem mandatu. Każdy z nich ma teraz do zapłaty 272,40 zł, czyli w sumie blisko 550 zł.
Mandat za brak biletu pomimo skasowania biletu? Tak, to możliwe
Sprawa wywołała oburzenie w lokalnych mediach, chociaż prawdę mówiąc – nie powinna. Sam rzecznik łódzkiego MPK przyznała, że mandaty zostały wystawione prawidłowo. Regulamin każdego przewoźnika jest w tej kwestii bardzo stanowczy. Brak ważnego biletu oznacza mandat, a tylko w nadzwyczajnych sytuacjach można walczyć o jego anulowanie w drodze reklamacji. Nie tak dawno łódzki sąd rozpatrywał sprawę, którą wytoczyła pasażerka ukarana mandatem za brak biletu. Podnosiła ona, że kierowca nie posiadał biletów na sprzedaż, a kontrolerzy nie przyjmowali jej wytłumaczenia. Ostatecznie sąd przyznał rację kobiecie i stwierdził, że w tej sytuacji mandat nie miał racji bytu.
Darmowa komunikacja miejska to wciąż eksperymenty pojedynczych gmin. W zdecydowanej większości za bilet, który uprawnia do przejazdu, należy zapłacić. Należy chwalić inicjatywy, dzięki którym na dużej części przystanków, a nawet w pojazdach, znajdują się automaty z biletami. W dużych metropoliach za usługę można zapłacić nawet za pomocą aplikacji w telefonie. Trzeba pamiętać o tym, że kupno biletu w kiosku nie oznacza zawarcia umowy przewozu. Tym jest dopiero skasowanie go w pojeździe.