Zużycie mediów, zwłaszcza w budynkach wielorodzinnych, może budzić wiele kontrowersji. Oczywiście, gdy każde mieszkanie posiada osobny licznik, nie ma problemu (chociaż mnożą się koszty związane z utrzymaniem liczników), każdy jednak ponosi opłaty za media zgodnie z faktycznym zużyciem. W sytuacjach, gdy budynki posiadają liczniki zbiorowe, może dochodzić do licznych niesprawiedliwości. Przykładem takich problemów jest interwencja Rzecznika Praw Obywatelskich do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Sposoby naliczania opłat za zużycie mediów
Jeżeli chodzi o zużycie mediów i związane z tym opłaty, wyróżnia się kilka „szkół”. Pierwsza z nich (która wydaje się najbardziej sprawiedliwa) to osobne liczniki dla każdego mieszkania. Inna to opłata ryczałtowa, w zależności od na przykład metrażu mieszkania lub też ilości zamieszkujących go osób. Jeszcze inna metoda to stałe opłaty dla każdego mieszkania, niezależne od faktycznego zużycia i zapotrzebowania.
Na temat opłat za zużycie mediów od dawna toczą się liczne spory. Zwolennicy osobnych liczników (czyli zwykle gospodarstwa domowe jednoosobowe bądź też osoby oszczędne) podkreślają, że tylko wtedy możliwe jest uczciwe wyliczenie kosztów. Przeciwnicy osobnych liczników podkreślają, że każdy dodatkowy licznik wiąże się z kosztami, co niepotrzebnie podraża sprawę, należy więc liczyć zużycie od mieszkania, bądź też od ilości osób w mieszkaniu. Tutaj z kolei odezwą się samotni mężczyźni, podkreślający, że nie biorą długich kąpieli, dlaczego więc mają sponsorować sąsiada, który ma żonę i trzy córki nastolatki. Głosów w tej sprawie jest wiele, a zużycie mediów nastręcza naprawdę sporych problemów. I ciężko znaleźć tutaj złoty środek (zwłaszcza, jak w grę wchodzą jeszcze opłaty za ogrzewanie).
Zużycie mediów powinno być realne, a nie domniemane
Sprawę uprościć chciała rada miejska w jednym z polskich miast. Chodziło o gminne budynki, które nie są wyposażone w osobne wodomierze. Radni postanowili, że należy określić średnie zużycie wody na osobę i przyjęli, że jest to 3,5 m3 miesięcznie. Zapomnieli tylko o jednym. Że przyjmując takie zużycie, może dojść do sytuacji, w której mieszkańcy pokryją koszty wody w znacznie większym zakresie, niż faktycznie zostało zużyte, lub też że w budynku będzie niedopłata za wodę, której nie pokryją mieszkańcy.
Przykładowo, jeżeli w budynku będzie mieszkało 10 osób i każdy będzie musiał zapłacić za zużycie 3,5 m3 wody, niezależnie od faktycznego zużycia, to jeżeli każdy z nich zużyje tylko 3 m3 wody, będzie spora nadpłata. Z kolei, jeżeli 5 sąsiadów zmieści się w limicie, z kolei kolejnych 5 znacznie go przewyższy (wracamy do pań, zażywających długich kąpieli, które zużyją miesięcznie po 5m3 wody każda), przykładowo w budynku zostanie zużyte 42,5 m3 wody. A z opłat mieszkańców pokryte zostanie tylko 35 m3. W sprawę włączył się Rzecznik Praw Obywatelskich, który podkreślał, że:
Zgodnie z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie C-254/08 Futura Immobiliare, z zasady „zanieczyszczający płaci” wypływa z jednej strony obowiązek posiadaczy odpadów do ponoszenia kosztów zagospodarowania odpadów, ale z drugiej, obowiązek władz publicznych, aby w taki sposób ukształtowały system gospodarowania odpadami komunalnymi, by nie dochodziło do obciążania jego niektórych uczestników kosztami oczywiście nieproporcjonalnymi w stosunku do ilości i rodzaju wytwarzanych odpadów.A to „mieszkańcy” lokali – wytwórcy odpadów komunalnych zobowiązani są do finalnie ponoszenia kosztów ich zagospodarowania. Nie zmienia tego fakt, że nie są oni „bezpośrednimi” uczestnikami systemu gospodarowania odpadami, gdyż obowiązek daninowy jest za nich realizowany przez wspólnotę/spółdzielnię mieszkaniową.
Każdemu „po równo” zniechęca do oszczędzania
Trudno nie zgodzić się ze stanowiskiem Rzecznika Praw Obywatelskich, że w przypadku, gdy każdy (niezależnie od zużycia, zarówno indywidualnego, jak i ogólnego) zapłaci tylko za 3,5 m3 wody, to jakiekolwiek oszczędzanie będzie mijało się z celem (pomijając ideowców, którzy oszczędzają wodę dla zasady i dobra planety, takich jednak jest dosyć mało). A władze publiczne oraz samorządy powinny zachęcać mieszkańców do oszczędnego gospodarowania. Stałe opłaty za media, niezależne od faktycznego zużycia stoją więc w sprzeczności z tym obowiązkiem.
Inną kwestią jest ogólne ujęcie ryczałtów za określone media, czy też dzielenie kosztów po równo na wszystkich mieszkańców w budynkach wielorodzinnych. Tam przynajmniej pokrywa się całe zużycie mediów, jednak w dalszym ciągu nie ma mowy o oszczędzaniu, ponieważ każdy zakłada, że nie będzie przecież odmawiał sobie długiej kąpieli, żeby sąsiad miał taniej.
Co ciekawe, Naczelny Sąd Administracyjny nie podzielił stanowiska RPO. Sąd utrzymał w mocy zaskarżoną uchwałę rady miejskiej. Jak podkreślił NSA:
Konkludując, rada gminy podejmując uchwałę działa na podstawie i w granicach upoważnienia ustawowego. Rada Gminy nie może w związku z powyższym, kierując się zasadami słuszności, czy też potencjalnie dostrzeganą intencją ustawodawcy, wskazanych wyżej granic przekroczyć.
Tak więc w jednej z polskich gmin mieszkańcy będą płacić miesięcznie za 3,5 m3 wody, niezależnie od zużycia – zarówno indywidualnego, jak i grupowego.