Dlaczego jeśli dzieje się coś nietypowego i kontrowersyjnego w branży lotniczej, to tak często jest to Ryanair? Naprawdę nie wiem. Myślałem, że po sezonie wakacyjnym nagłówków z nazwą „Ryanair” będzie mniej. Mija miesiąc po miesiącu, a irlandzki przewoźnik nie zawodzi. Cały czas o nim głośno. Tym razem znów sytuacja z Belgii – pasażer chciał skorzystać z toalety. Skończyło się na interwencji policji i wyrzuceniu z pokładu.
Znów głośno o Ryanair
Malaga to naprawdę ciekawe miasto. Zarówno do pozwiedzania, jak i odpoczynku. Transfer z lotniska bardzo szybki, pogoda ładna przez cały rok, wspaniałe jedzenie. Za każdym razem z przyjemnością tam wracam. W taki sposób mogę opisać całą Andaluzję. Pomimo olbrzymiej popularności wśród turystów z zagranicy, czuje się tutaj hiszpańską atmosferę. Bohaterowie opisywanej afery również postanowili odwiedzić Malagę.
Joana i Tim – belgijska para, która postanowiła spędzić okres świąteczny w Maladze. Niestety, na postanowieniach się skończyło. Wszystko przebiegało do momentu wejścia na pokład. To wtedy mężczyzna zgłosił jednej ze stewardesek, że musi skorzystać z toalety. Nie jestem tym szczerze mówiąc zdziwiony. Latanie samolotem to także nierzadko pokonywanie dużych odległości na pieszo w obrębie lotniska i stanie w wielometrowych kolejkach. Nie wiemy, jak było dokładnie – w każdym bądź razie, nie usprawiedliwia to dalszych działań linii lotniczych.
Obsługa samolotu poinformowała mężczyznę, że będzie mógł z niej skorzystać wtedy, kiedy wszyscy pasażerowie zajmą swoje miejsca. Mężczyzna zgodnie z poleceniem cierpliwie czekał. Niestety, gdy wszyscy usiedli, nie umożliwiono mu załatwienia swojej potrzeby. Nadal miał czekać. Nie ma co się dziwić, że jest to co najmniej niekomfortowa sytuacja. Nie będę tutaj rozważać, co wtedy człowiek czuje i myśli. Każdy dobrze wie. Każdy, ale nie załoga Ryanair.
Wszyscy zdziwieni, ale nie irlandzki przewoźnik
Kiedy samolot był już gotowy do startu, mężczyzna zapytał się jeszcze raz. Jego polecenie nie zostało zignorowane. Nie musiał czekać, aż samolot wzniesie się w powietrze, a kontrolka nakazująca zapięcie pasów zostanie zgaszona. Stało się coś co najmniej niespodziewanego. Stewardesa wezwała… policję. Funkcjonariusze przyjechali, ale sami byli zdziwieni zaistniałą sytuacją. Nie dziwię się, przecież sprawę można było rozwiązać jednym, prostym krokiem – umożliwić pasażerowi skorzystanie z toalety.
Personel pokładowy stwierdził jednak, że zachowanie mężczyzny było na tyle niezgodne z zasadami, że zarówno on, jak i jego partnerka zostali wyproszeni z pokładu samolotu. 480 euro co prawda i tak poszło sobie latać, ale bez nich na pokładzie. Z pary zrobiono co najmniej wielkich awanturników, ponieważ po wyjściu ze samolotu byli eskortowani przez policję. Nie dziwię się im, że była to dla nich wstydliwe doświadczenie.
Obsługa Ryanair popsuła parze świąteczne plany, a same linie nie widzą w tym nic złego. Twierdzą, że to po prostu praktyczne zastosowanie zasady „zero tolerancji” dla niewłaściwego zachowania pasażerów. Co więcej – irlandzki przewoźnik nie zakazuje korzystania z toalety przed startem. Pasażerowie mają się po prostu słuchać poleceń załogi. Wychodzi jednak na to, że dodatkową pisaną zasadą musi także być okazywanie empatii i człowieczeństwa ze strony obsługi.