Reaktor w Czarnobylu jest nie tylko symbolem katastrofy ekologicznej na wielką skalę. Stanowi również realne zagrożenie w sytuacji, gdyby osłaniający go betonowy sarkofag został naruszony. Tak się składa, że Rosjanom zachciało się uderzyć w niego dronem. Na szczęście poziom promieniowania nie wzrósł, nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi oraz dla środowiska. Mógł jednak. Zapewne właśnie o wywołanie paniki na zachodzie chodziło Rosjanom.
Na szczęście do najgorszego nie doszło. Sytuacja radiacyjna w Polsce pozostaje w normie
Kiedy Stany Zjednoczone pod rządami Donalda Trumpa myślą, jak by tu dogadać się z Władimirem Putinem kosztem Europy i Ukrainy, Rosjanie nie próżnują. Chyba nikogo już nie szokuje stwierdzenie, że ich armia tej nocy wystrzeliła ponad 100 dronów-kamikadze w stronę ukraińskich celów. Nikogo też nie zdziwi stwierdzenie, że wśród celów znajdowały się obiekty cywilne. Problem w tym, że jednym z nich był reaktor w Czarnobylu. O sprawie poinformował między innymi prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski za pośrednictwem serwisu X.
Zeszłej nocy rosyjski dron atakujący z głowicą o dużej sile wybuchu uderzył w osłonę chroniącą świat przed promieniowaniem w zniszczonym czwartym bloku elektrowni jądrowej w Czarnobylu.
Z prawdomównością ukraińskich źródeł w trakcie tej wojny bywało różnie. Warto jednak zauważyć, że Zełenski opublikował także film wideo przedstawiający moment eksplozji zrobiony przez statyczną kamerę skierowaną na cały kompleks elektrowni. Wina Rosjan nie wydaje się więc budzić żadnej wątpliwości.
W tej sytuacji nalży zadać sobie podstawowe pytanie: czy Polacy mają się czego obawiać? Na szczęście Państwowa Agencja Atomistyki zdążyła wydać jednoznaczny komunikat w tej sprawie.
Uderzenie rosyjskiego drona w sarkofag elektrowni w Czarnobylu nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa w Polsce. Sytuacja radiacyjna w kraju jest w normie – Państwowa Agencja Atomistyki nie stwierdza zagrożenia radiologicznego. Incydent, do którego doszło w nocy z 13 na 14 lutego w Czarnobylu nie ma wpływu na sytuację radiacyjną w Polsce. Również według doniesień strony ukraińskiej atak nie spowodował żadnych zmian w sytuacji radiacyjnej w pobliżu elektrowni.
Całą sprawę można by skwitować jako kolejny przykład bezmyślności rosyjskiej armii. Warto w końcu przypomnieć, że toczyła już ona działania zbrojne na terenie Czarnobyla. Od 2022 r. okupuje teren zaporoskiej elektrowni jądrowej. Warto jednak zwrócić uwagę na szerszy kontekst całej sprawy. Ten jest dużo bardziej niebezpieczny dla Europy od samego incydentu.
Atak na reaktor w Czarnobylu to prawdopodobnie celowa próba zastraszenia zachodnich społeczeństw
W momencie, gdy Rosjanie uderzają dronem w reaktor w Czarnobylu, toczą się przygotowania do rozmów pokojowych. Prawdę mówiąc, lepszym określeniem byłoby wymuszanie przynajmniej częściowej kapitulacji Ukrainy przez administrację nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Prawdziwą burzę wywołał sekretarz obrony Pete Hegseth, który nakreślił ogólne ramy spodziewanego porozumienia.
Znajdziemy w nich brak członkostwa Ukrainy w NATO. Odzyskania Krymu i obwodów ługańskiego oraz donieckiego zostało uznane za nierealne. W tych dwóch przypadkach trudno mówić o zaskoczeniu. Hegseth w podobny sposób potraktował jednak pozostałe ukraińskie terytoria, które znajdują się za linią frontu i które Rosja oficjalnie zaanektowała. Z europejskiego punktu widzenia kluczowy wydaje się „sprytny” plan wysłania w roli sił rozjemczych żołnierzy z państw Europy. Nie byliby przy tym chronieni art. 5 traktatu północnoatlantyckiego. Zgadza się: mowa między innymi o polskich żołnierzach.
Sam prezydent Donald Trump przeprowadził bardzo sympatyczną rozmowę z Władimirem Putinem. Wzbudziła ona zrozumiałe obawy nie tylko w Kijowie, ale także w państwach Unii Europejskich. Tymczasem z Moskwy płyną niemalże triumfalne komunikaty. Trump w swoim stylu skomentował swoją strategię negocjacyjną.
Rosja przejęła całkiem spory kawałek terytorium i od pierwszego dnia, a tak naprawdę na długo przed prezydentem Putinem, mówili, że Ukraina nie może być w NATO. Mówili to bardzo stanowczo. Właściwie myślę, że to było to, co spowodowało początek wojny. I Biden to wiedział, i Zełenski to wiedział. I ja zaczynam od tego punktu widzenia. Myślę, że wszyscy o tym wiedzieli. Teraz jeśli można wynegocjować lepszy układ, jeśli są w stanie zawrzeć układ, w którym mogliby to zrobić, to dla mnie w porządku. Mnie tak naprawdę to nie obchodzi. Chcę, żeby ten rozlew krwi się skończył.
Siłą rzeczy pojawiły się też korekty kursu. Na przykład wiceprezydent J.D. Vance zasugerował, że „Istnieją ekonomiczne narzędzia nacisku, istnieją oczywiście militarne narzędzia nacisku” na Rosję, gdyby ta nie chciała zakończyć wojny. Nie ulega jednak wątpliwości, że Stany Zjednoczone są zainteresowane zakończeniem wojny tak szybko, jak to możliwe. Ukraina za dalsze wsparcie miałaby zapłacić swoimi surowcami.
Atak na reaktor w Czarnobylu wydaje się posunięciem celowym. Nakręca strach mieszkańców zachodu przed konfrontacją z „potężną Rosją”. Równocześnie takie posunięcie służy podbijaniu stawki przy stole negocjacyjnym.