Koniec eldorado dla posłów. Część najbardziej leniwych dostanie po kieszeni

Państwo Dołącz do dyskusji
Koniec eldorado dla posłów. Część najbardziej leniwych dostanie po kieszeni

Prezydium Sejmu chce zwiększyć kary dla posłów za zbyt częste i nieusprawiedliwione nieobecności w Sejmie. Problem chyba faktycznie wymaga rozwiązania, bo rekordziści w zeszłym roku opuścili nawet kilkaset głosowań. Jeśli projekt zmian regulaminu wejdzie w życie, diety wagarowiczów zostaną obniżone nawet do zera.

Szykują się srogie kary dla posłów – wagarowiczów

O planowanych zmianach w regulaminie sejmowym poinformowała „Rzeczpospolita”. Jak się okazuje, Prezydium Sejmu zgłosiło już jego nowelizację i dotyczy ona dość znacznego zaostrzenia kar dla posłów za nieusprawiedliwione nieobecności w Sejmie.

Do tej pory karą za absencję było obniżenie diety i uposażenia posła o jedną trzydziestą za każdy dzień nieusprawiedliwionej nieobecności na posiedzeniu. Przypomnijmy, że dieta i uposażenie posła RP wynoszą w sumie 17,7 tys. zł. Powyższa kara wynosi zatem obecnie 590 zł.

Powyższa zasada naliczania kar ma być utrzymana. Mają być jednak dodatkowe kary dla posłów, które będą rosły wraz z liczbą opuszczonych posiedzeń. Jeśli przekroczą one 3 dni w miesiącu, dieta i uposażenie będą obniżane o jedną piątą za każdy kolejny dzień nieusprawiedliwionej nieobecności, czyli o 3,5 tys. zł.

Z kolei po opuszczeniu przez posła 18 kolejnych dni posiedzeń, jego dieta zostanie obniżona do zera, a uposażenie do jednej dziesiątej. W takim wypadku zatem poseł-wagarowicz otrzyma zamiast 17,7 tys. zł jedynie 1,3 tys. zł.

Jak duży jest problem z posłami-wagarowiczami?

Według informacji przytoczonych przez „Rzeczpospolitą”, do zwiększenia kary dla posłów za nieobecności w Sejmie przyczynił się przypadek posła Marcina Romanowskiego, który, aby uniknąć aresztowania, wyjechał na Węgry. Z oczywistych względów więc nie uczestniczył w tym czasie w głosowaniach, ale cały czas pobierał pełne uposażenie. W sumie od początku kadencji wziął udział w zaledwie 40,3 proc. głosowań, co czyni go liderem wśród posłów-wagarowiczów.

Co ciekawe jednak, inni posłowie też mają na koncie sporo nieobecności. Jak policzyła bowiem „Rzeczpospolita”, do rekordzistów pod tym względem można zaliczyć np. Danutę Jazłowiecką z KO, która uczestniczyła tylko w 43,3 proc. głosowań, Aleksandra Mrówczyńskiego z PiS z wynikiem 55,5 proc., a nawet premiera Donalda Tuska, który wziął udział w 49,4 proc. głosowań.

Warto też wspomnieć, że w przeszłości posłowie nie mieli większych problemów z usprawiedliwieniem swoich nieobecności na posiedzeniach sejmowych. Wystarczyło, że jako powód swojej absencji wpisywali „inne obowiązki poselskie”. Obecnie jednak takie wytłumaczenie nie jest akceptowane przez wicemarszałka Piotra Zgorzelskiego z PSL, który wymaga konkretnego usprawiedliwienia. Właśnie dlatego jeden z posłów rozmawiających z „Rzeczpospolitą” stwierdził, że po zmianie regulaminu wielu kolegów rzeczywiście dostanie po kieszeni.