Taką cenę Polacy poniosą za brak oskładkowania umów cywilnoprawnych. Rząd pracuje nad zmianą przepisów

Firma Państwo Praca Dołącz do dyskusji
Taką cenę Polacy poniosą za brak oskładkowania umów cywilnoprawnych. Rząd pracuje nad zmianą przepisów

Wiadomo, że Polacy raczej nie muszą już martwić się potencjalnym pełnym oskładkowaniem wszystkich umów cywilnoprawnych. Należy jednak pamiętać, że wycofanie się rządu z tej reformy ma swoją cenę. Okazuje się, że jest nią zwiększenie uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy. Z kolei wzmocnienie PIP pociągnie za sobą inne konsekwencje.

Większe uprawnienia PIP. Jak będzie działać „nowoczesna” inspekcja?

Pełne oskładkowanie wszystkich umów cywilnoprawnych było kamieniem milowym w Krajowym Planie Odbudowy – stąd też rządzący byli zobowiązani do przeprowadzenia reformy (jeśli oczywiście zależało im na pozyskaniu środków z KPO).

Nie da się jednak ukryć, że opinia publiczna nie była zbyt pozytywnie nastawiona do zmian, mimo że rządzący (wraz z częścią ekspertów) przekonywali, że pełne oskładkowanie umów cywilnoprawnych będzie mieć pozytywny wpływ na późniejsze emerytury Polaków. Stąd też rządzący postanowili ostatecznie wycofać się z reformy – choć, by KE w ogóle mogła się na to zgodzić (a Polska nie utracić części środków z KPO), musieli zaoferować coś w zamian. Mowa przy tym o rozwiązaniu, które z jednej strony wpływałoby realnie na rynek pracy i poprawiało sytuację pracowników, z drugiej – dążyło do uszczelnienia systemu, również w kontekście odprowadzania składek. Dlatego też rządzący postawili na wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy; jednym z nowych uprawnień inspektorów ma być możliwość samodzielnego przekształcania umów B2B na umowy o pracę – jeśli oczywiście kontrolujący uzna, że zachodzą do tego odpowiednie przesłanki.

PIP ma kontrolować tam, gdzie istnieje duże ryzyko nieprawidłowości

Jak podkreśla w rozmowie z money.pl Jan Szyszko, wiceminister funduszy i polityki regionalnej, po wprowadzeniu zmian PIP ma działać w mniejszym stopniu „na ślepo”. Wiceminister twierdzi, że dzięki zmianom inspekcja będzie mogła przeprowadzać kontrole sprawniej i tam, gdzie ryzyko nieprawidłowości faktycznie występuje – co oznacza jednocześnie, że nie będzie marnować czasu na kontrolę pracodawców, u których ryzyko jakichkolwiek nadużyć jest niewielkie. Jak twierdzi Szyszko,

Te zmiany mogą być z pozoru nudne, ale są fundamentalne dla instytucjonalnej reformy PIP i jej pójścia śladem ZUS-u – informatyzacja, lepsze zorganizowanie procesów, doprowadzenie do sytuacji, w których ta sama lub niewiele większa liczba pracowników może pracować dużo efektywniej.

Celowane kontrole mają zatem też służyć podniesieniu efektywności i skuteczności działania PIP; co ciekawe, z informacji money.pl wynika, że w inspekcji powstanie zespół analityczny, a ZUS wesprze ten proces poprzez dostarczenie danych i pomoc w tworzeniu i wytrenowaniu modelu analitycznemu. Dzięki temu PIP zyska narzędzia do lepszej, szybszej i łatwiejszej analizy ryzyka. Jednocześnie największą uwagę inspekcja poświęci z pewnością firmom, które nadużywają zatrudniania na umowy cywilnoprawne.

Czy to oznacza masowe kontrole? Teoretycznie nie; odżegnuje się od tego nawet szef PIP. Można jednak przypuszczać, że w niektórych branżach (ze względu na ich specyfikę) kontrole będą częstsze niż w innych.

Zmiany w PIP mogłyby wejść w życie jeszcze w 2026 r., choć na razie rządzący nie chcą podawać konkretnej daty.