Właściciele kawiarni mają serdecznie dość zamieniania stolików w ich lokalach na miejsca pracy. Rozwiązanie problemu okazało się proste: zakazać korzystania z przenośnych komputerów. Pytanie jednak, czy taka strefa wolna od laptopa będzie legalna. Na szczęście kawiarniane biura nie są w żaden sposób chronione przez prawo. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by wyprosić kłopotliwych „klientów”.
Naprawdę nie wiem, kto wpadł na pomysł, by pracować z czyjejś kawiarni
Przyznam, że nie do końca rozumiem osoby próbujące uskuteczniać pracę zdalną z kawiarni. Rzeczywiście ktoś może nie mieć warunków we własnym mieszkaniu. Tylko czy aby na pewno takowe znajdą się w lokalu, gdzie przez cały dzień przewijają się klienci? Być może chodzi właśnie o namiastkę biurowych warunków bez powrotu do firmowego biura. Jedno jest pewne: właścicielom kawiarni taki model się nie spodobał.
Pisaliśmy już niedawno o wprowadzanych także w Polsce zakazach pracy zdalnej ustanawianych w takich lokalach. Najczęściej chodzi o zwyczajny zakaz korzystania z laptopa. Nie ma się co dziwić. W końcu delikwent okupujący stolik przez kilka godzin po zakupie jednej najtańszej kawy stanowi dla kawiarni czystą stratę. Zajmuje miejsce, z którego mógłby skorzystać inny klient. Do tego namiętne stukanie w klawiaturę dla niektórych osób stanowi dość irytujący dźwięk, jeśli tej czynności nie wykonują akurat sami. Tym samym kawiarniane biura mogą odstraszać klientów gotowych faktycznie wydawać pieniądze.
Jak to zwykle bywa z doraźnymi sposobami radzenia sobie z nowymi problemami, warto się zastanowić, czy takie rozwiązanie jest zgodne z prawem. Teoretycznie mamy w końcu odziedziczone po PRL stare przepisy kodeksu wykroczeń chroniące klientów przed odmową sprzedaży albo wykonania usługi. Rzecz jednak w tym, że kawiarniana strefa bez laptopa nie spełnia przesłanek ich zastosowania. Posłużmy się przykładem art. 135 przywołanej ustawy.
Kto, zajmując się sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego lub w przedsiębiorstwie gastronomicznym, ukrywa przed nabywcą towar przeznaczony do sprzedaży lub umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru, podlega karze grzywny.
Przede wszystkim, nie możemy mówić o odmowie sprzedaży. Do niej już w końcu doszło. Kawa została sprzedana klientowi, który wygodnie rozsiadł się z nią przy stoliku. Cały problem sprowadza się do tego, że na jednej kawie spędza przy nim kilka godzin. Na tym moglibyśmy zakończyć rozważania, gdyby nie kwestia prawa do wypicia swojej kawy przy stoliku po jej zakupie. Wiążę się ona nieodłącznie z zamówieniem „na miejscu”.
Strefa bez laptopa chroni kawiarnię przed intruzem, który już dawno przestał być jej klientem
Być może powinniśmy zwrócić się ku sferze usług. Także tutaj mamy do czynienia ze stosownym przepisem w postaci art. 138 kodeksu wykroczeń. Przy czym jego fragment zakazujący „umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawiać świadczenia, do którego jest się obowiązanym” został w 2019 r. uznany za niezgodny z Konstytucją RP. Pomińmy w tym momencie polityczno-ideologiczny kontekst tamtego rozstrzygnięcia. Nawet jeślibyśmy je zignorowali, to ciąż pozostaje nam kwestia uzasadnionej przyczyny.
Ochrona konsumenta przed odmową otrzymania towaru albo usługi nigdy nie miała charakteru absolutnego. Strefa bez laptopa ma przecież konkretne uzasadnienie. Chodzi o ochronę interesu właścicieli kawiarni przed bezcelowym z ich punktu widzenia zajmowaniem stolików. Takie ograniczenie nie różni się przecież niczym od odmowy sprzedaży nieletnim alkoholu albo zakazu wprowadzania psów do sklepu.
Ktoś mógłby próbować argumentować, że przecież możliwość przesiadywania w nieskończoność w kawiarni jest dorozumianą składową pakietu „jedna kawa na miejscu”. W ten sposób wchodziłaby ona bardziej do zasad współżycia społecznego, a więc sfery cywilnoprawnej. Warto wspomnieć, że to ta gałąź prawa zazwyczaj reguluje sprawy związane z szeroko rozumianym kupnem i sprzedażą.
Także tutaj nie znajdziemy żadnego punktu zaczepienia, by chronić kawiarniane biura przed właścicielami. Przede wszystkim każda kolejna strefa bez laptopa ustanawiana w kawiarni dowodzi, że nie ma powszechnego przyzwolenia dla okupacji stolików przez pracujących zdalnie. Jest też ważny przepis kodeksu cywilnego, o którym powinniśmy pamiętać. Mam na myśli art. 5:
Nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego. Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony.
Społeczno-gospodarczym przeznaczeniem kawy na miejscu jest możliwość jej spożycia w kawiarni i pójścia sobie, gdy tylko tę czynność zakończymy. Jeżeli wykraczamy daleko poza ten schemat, to nie wykonujemy naszych praw jako klient danego lokalu. Przesiadując w nim godzinami i traktując niczym nasze miejsce pracy, stajemy się intruzem.