Konstytucja RP gwarantuje Kościołom i związkom wyznaniowym wolność publicznego praktykowania swojej religii. Co jednak w sytuacji, gdy doprowadza ono sąsiadów do szału? Hałas z kościoła nie zawsze jest czymś dopuszczalnym przez prawo. W niektórych przypadkach będziemy mieli do czynienia z niedopuszczalnymi immisjami sąsiedzkimi albo wręcz z wykroczeniem.
Dzwony kościelne zazwyczaj są w Polsce uznawane za coś normalnego i oczywistego
Zażarte spory sąsiedzkie potrafią dać w kość. Sąsiad nadużywający wiertarki w osobliwych porach jest w stanie zatruć życie drugiego człowieka. Nigdy jednak nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Naszym adwersarzem może być przecież potężna instytucja albo wspólnota religijna. Hałas z kościoła przewija się w doniesieniach medialnych o tego typu sporach z zadziwiającą wręcz regularnością. Najczęściej ich przedmiotem są kościelne dzwony, których bicie wzywa wiernych na nabożeństwo. Sądy w takich przypadkach stają po stronie danej wspólnoty religijnej.
Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież wciąż mamy do czynienia z potencjalnie nieznośnym hałasem i nie ma znaczenia, co dokładnie jest jego źródłem. Mamy w końcu art. 144 kodeksu cywilnego, a nawet art. 51 kodeksu wykroczeń, które stoją na straży spokoju w naszym mieszkaniu. Hałas z kościoła to jednak szczególny przypadek, który również podlega ochronie prawnej. Rozważania na ten temat warto zacząć od Konstytucji RP. Mam na myśli art. 53 ust. 2, który zawiera szczególne gwarancje dla osób wierzących.
Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie świątyń i innych miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących oraz prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się znajdują.
Kościoły i związki wyznaniowe, ale też świeccy wierni, mają pełne prawo do publicznego praktykowania swojej religii. Co do zasady, mają bardzo dużą swobodę co do tego, jak ich obrzędy będą wyglądać. Ochrona obejmuje nie tylko dzwony znane z katolickich czy prawosławnych świątyń, ale także wezwanie muzułmanów do modlitwy przez muezzina. Inspektorat Ochrony Środowiska traktuje je po prostu jak każdy inny hałas naturalny, który nie wymaga interwencji organów państwa.
Zewnętrzne nagłośnienie jest dopuszczalne w przypadku incydentalnych imprez, a nie codziennych nabożeństw
Czy to oznacza, że każdy hałas z kościoła jest prawnie dopuszczalny? Ależ skąd. W ostatnich dniach szerokim echem odbił się przypadek kultu prowadzonego przez suspendowanego księdza Daniela Galusa w Czatachowie. Według relacji wściekłych mieszkańców tamtejsza wspólnota religijna puszcza przez głośniki swoje nabożeństwa, które odprawia praktycznie bez przerwy. Jeden z nich stwierdził, że mowa wręcz o ciągłej transmisji od 8 rano do nawet 23 wieczorem.
Doniesienia medialne sugerują, że w przypadku Czatachowej mamy do czynienia także z innego rodzaju incydentami. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że toczy się tam mała wojna pomiędzy wspólnotą a mieszkańcami. Nas jednak interesuje sam hałas z kościoła. Nie jest to jedyny głośny przypadek tego roku. W lutym mogliśmy usłyszeć o kościele św. Macieja z Andrychowa, który również korzystał z głośników do transmitowania nabożeństw na zewnątrz. Czy duchowni mogą sobie na to pozwolić także i na to? Zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest to już krok za daleko. Kluczowy dla naszych rozważań jest art. 156 prawa ochrony środowiska.
1. Zabrania się używania instalacji lub urządzeń nagłaśniających na publicznie dostępnych terenach miast, terenach zabudowanych oraz na terenach przeznaczonych na cele rekreacyjno-wypoczynkowe.
2. Przepisu ust. 1 nie stosuje się do okazjonalnych uroczystości oraz uroczystości i imprez związanych z kultem religijnym, imprez sportowych, handlowych, rozrywkowych i innych legalnych zgromadzeń, a także podawania do publicznej wiadomości informacji i komunikatów służących bezpieczeństwu publicznemu.
Stałe publiczne nagłośnienie w miastach i terenach zabudowanych jest co do zasady zabronione. Wyjątek dla Kościołów dotyczy uroczystości i imprez związanych z kultem religijnym. Siłą rzeczy imprezy mają charakter incydentalny. To znaczy: nie mają charakteru ciągłego. Warto także zwrócić uwagę na przytoczony już art. 144 kodeksu cywilnego, który powinien rozwiać nam wszelkie wątpliwości.
Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.
Nie każdy hałas z kościoła da się wytłumaczyć konstytucyjną wolnością publicznego praktykowania religii
Dzwony kościelne bijące co jakiś czas są czymś społecznie akceptowalnym. Głośne pieśni religijne i transmisje z nabożeństw puszczane z głośników poza kościołem już nie. Nie jest to też integralna część samego nabożeństwa czy cokolwiek ściśle związane z aspektem religijnym. Tym samym mamy do czynienia z zakłócaniem korzystania z nieruchomości mieszkalnych, którego nie da się wpisać w zasady współżycia społecznego obowiązujące we współczesnej Polsce. Duchowni nie mogą się przy tym powoływać na przykład na Konkordat. Co z Konstytucją? Wolność wyznania nie jest nieograniczona.
Także osoby niepodzielające religijnego zapału hałasujących duchownych mogą liczyć na pewną ochronę wynikającą z treści ustawy zasadniczej. Na uwagę zasługuje art. 53 ust. 6 oraz 7.
6. Wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób.
7. Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych.
Kodeks cywilny w oczywisty sposób jest ustawą. Zakaz immisji sąsiedzkich jest instytucją mającą chronić prawa sąsiadów, w tym także ich zdrowie fizyczne oraz psychiczne. Powinniśmy także zwrócić uwagę na zakaz zmuszania osób postronnych do uczestniczenia w praktykach religijnych. O ile same dzwony takowym nie są, o tyle można bronić tezy, że głośna transmisja nabożeństwa już jak najbardziej przekracza tę granicę.