PIT-y niewiele mówią o naszej sytuacji materialnej. I dobrze

Finanse Podatki Prawo Dołącz do dyskusji
PIT-y niewiele mówią o naszej sytuacji materialnej. I dobrze

Niedługo, tj. 30 kwietnia, mija termin rozliczenia z fiskusem. Co ciekawe, składana co roku deklaracja PIT niewiele mówi o naszej sytuacji materialnej. I dzieje się tak mimo tego, że jest bardzo rozbudowana. Wykazujemy w niej bowiem dochody, a nie majątek. Dlatego można powiedzieć, że przestarzałość polskiego systemu podatkowego ma swoje plusy.

PIT wzbudza wiele emocji

Podatek dochodowy od osób fizycznych, potocznie zwany PIT-em, wzbudza wiele emocji. W dotyczących go dyskusjach często zwraca się uwagę np. na niefortunne słownictwo. Formularz PIT określany jest przecież „zeznaniem o wysokości osiągniętego dochodu”.

To zaś sprawia, że z prawnego punktu widzenia taka nomenklatura sugeruje, że zawiera on nasze wyjaśnienia dotyczące dochodów. Te zaś często składają podejrzani lub winni.

W dyskusjach na temat finansów publicznych od lat pojawia się też temat likwidacji tego podatku. W końcu PIT nie zapewnia ponadprzeciętnych wpływów do budżetu państwa. Pochłania natomiast większość czasu i energii pracownikom urzędów skarbowych.

Dostajemy zwroty podatku z US, więc myślimy o tej instytucji pozytywnie

Niezależnie od podwyższonej w ostatnich latach kwoty wolnej, która w chwili obecnej wynosi 30 000 zł, większość Polaków wciąż płaci PIT, a kwota wolna zapewnia do wskazanej sumy coroczne zwroty.

Prowadzi to do tego, że spora część naszego społeczeństwa myśli o US dość pozytywnie. Co roku bowiem otrzymuje ze skarbówki pieniądze będące zwrotem zapłaconego podatku.

Dodajmy, że w chwili obecnej Polacy o najniższych dochodach, zarabiający sumę do 30 000 zł rocznie, mogą składać wnioski o niepopieranie zaliczek na podatek dochodowy i od razu dysponować całą wypracowaną sumą.

Wypełniony formularz PIT-u niewiele mówi o naszej sytuacji materialnej, bo wykazujemy w nim dochody, a nie majątek

Warto zwrócić uwagę na to, że choć złożenie PIT-u wymaga wypełnienia skomplikowanego formularza, niewiele mówi on o naszej sytuacji materialnej. Przede wszystkim dlatego, że wykazujemy w nim dochody, a nie majątek.

Dla przykładu emeryt z najniższym świadczeniem może być właścicielem nieruchomości o wartości miliona złotych. Nie jest to rzadka sytuacja. Jeśli nie uzyskuje on z tytułu posiadania owej nieruchomości dochodów, to w świetle danych przekazanych do US może być uznany za kogoś w bardzo złej sytuacji materialnej.

To, że w PIT-ach „spowiadamy się” z tego, ile zarabiamy, a nie z majątku, należy uznać za pozytywny aspekt przestarzałości polskiego systemu podatkowego. Bo w niektórych krajach w PIT-ach trzeba wymieniać także posiadane dobra.

Celem tego zabiegu jest umożliwienie urzędnikom błyskawicznego powiązania wysokości dochodów z posiadanym majątkiem. W takich sytuacjach np. osoba bez zarobków, ale dysponująca własną nieruchomością i samochodem, staje się dla systemu podejrzana.

To zaś sprawia, że może zostać wytypowana do ewentualnej kontroli w zakresie nieujawnionych źródeł dochodów. Rzecz jasna, polscy urzędnicy są w stanie dotrzeć do tych informacji za pośrednictwem innych instytucji. Nie dysponują jednak nimi w czytelnej formie rozpisanej na jednym dokumencie.

Tego rodzaju dane w chwili obecnej są gromadzone wyłącznie w przypadku osób zajmujących określone stanowiska w budżetówce, jak np. posłowie, senatorowie czy dyrektorzy niektórych instytucji. Składają oni bowiem oświadczenia majątkowe.

Z nimi w wielu przypadkach zresztą warto się zapoznać. To, co się w nich pojawia, niekiedy przyprawia o zawrót głowy.