Polacy zapożyczają się u lichwiarzy, a później płaczą. Państwo jest bezradne

Finanse Społeczeństwo Dołącz do dyskusji
Polacy zapożyczają się u lichwiarzy, a później płaczą. Państwo jest bezradne

Odmowa udzielenia kredytu oznacza dla wielu Polaków początek większych kłopotów. Coraz więcej osób, odrzuconych przez banki i firmy pożyczkowe, trafia do szarej strefy – nielegalnego rynku pożyczek, na którym obowiązują brutalne zasady: gigantyczne odsetki, brak umów i groźby. Jak wynika z tekstu opublikowanego na Money.pl, czyli serwisie, który postanowił nagłośnić problem: pożyczki u lichwiarzy to zawsze zły pomysł.

Wyniki badania przeprowadzonego na zlecenie Federacji Konsumentów pokazują, że takie sytuacje są coraz częstsze. Odmowa w banku czy negatywny wpis w BIK to wystarczający powód, by zostać wypchniętym poza system. Na szarym rynku pożyczka przykładowo w wysokości 1000 zł może oznaczać konieczność zwrotu nawet co najmniej 2000 zł w miesiąc wraz z wysokimi odsetkami za każdy dzień zwłoki.

Ustawa antylichwiarska chroni, ale nie rozwiązuje problemów ludzi niemających z czego żyć

W teorii ustawa antylichwiarska z 2022 roku miała ukrócić nieuczciwe praktyki w sektorze pożyczkowym i poniekąd tak się stało, ale rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona. Nowelizacja skończyła z dowolnością w doliczaniu prowizji i marży. Ich maksymalny limit ustalono na 45 proc. całkowitej kwoty zobowiązania. W przypadku okresu kredytowania obejmującego 6 miesięcy, suma odsetek i kosztów pozaodsetkowych nie może przekroczyć 25 proc.

Jak pokazuje raport ZPF i Centrum Informatyki Resortu Finansów, w grudniu 2024 roku zdecydowaną większość wniosków o pożyczki w legalnych instytucjach pozabankowych odrzucono. Konsumenci z niskimi dochodami, bez umowy o pracę lub z negatywną historią kredytową nie mają już praktycznie żadnych szans na zaciągnięcie długu. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej nie mają oni innej perspektywy na wyjście z problemów.

Po pożyczki u lichwiarzy sięgają kolejne osoby, pomaga im w tym internet

Osoby zdesperowane szukają ratunku w internecie: grupy w mediach społecznościowych, słupy ogłoszeniowe, przystanki – tam ogłaszają się pożyczkodawcy prywatni. Większość z nich nie działa legalnie, a umowy – jeśli w ogóle są – zawierają zapisy z astronomicznym oprocentowaniem. Przykłady? Pożyczka 800 zł do spłaty w wysokości 1600 zł, często bez jasnych warunków czy zabezpieczeń.

Wiele ogłoszeń to także zwyczajne oszustwa: wymuszanie przedpłat za „ubezpieczenia” lub „koszty operacyjne” bez zamiaru przekazania pieniędzy. Oferty typu „pożyczka bez BIK” są już powszechnym zjawiskiem w wyszukiwarkach i dobitnie pokazują, że system zawiódł. A państwowe instytucje odbierają jedynie sporadyczne sygnały o nieprawidłowościach.

Kontrola dopiero za trzy lata, więc szara strefa zyska czas, aby się rozrosnąć

Eksperci alarmują: rynek szarej strefy pożyczkowej rośnie, a państwo nie nadąża. Systemowe podejście zawiodło – zabrakło bieżącej analizy skutków ustawy antylichwiarskiej; kontrola jej efektów ma nastąpić dopiero w 2028 roku.

Badanie zdolności kredytowej chroni zarówno pożyczkodawców, jak i klientów. Ale dla osób wykluczonych z rynku to żadna pomoc – zostają sami, często w trudnej sytuacji życiowej i psychicznej. Wykluczenie finansowe to nie tylko brak pieniędzy, ale też wstyd, poczucie porażki i społeczna izolacja i dla wielu ludzi początek spirali długów, z której trudno się wydostać.