Internet aż huczy od afer, związanych z pozyskiwaniem danych i od całej tej tematyki w ogóle. A może… tak naprawdę nikogo to nie interesuje, poza garstką uświadomionych użytkowników sieci? Najnowsze badania Publicis Media sugerują raczej to drugie. Wiesz co to jest RODO? Gratulacje, należysz do uświadomionej elity internetu.
RODO oznacza unijne ogólne rozporządzenie o ochronie danych. Po angielsku dokument nazywa się GDPR, czyli General Data Protection Regulation. W założeniu, RODO ma pozwolić mieszkańcom Unii na lepszą ochronę danych osobowych oraz ujednolicić przepisy w poszczególnych krajach.
Co to jest RODO? Eeeee, poproszę o łatwiejsze pytanie
Każdy, kto to wiedział, albo przeczytał powyższy akapit, może uważać się za elitę internetu. Bo z badania Publicis Media wynika, że 69 procent polskich użytkowników internetu w ogóle nie słyszało o nowym prawie, które wchodzi w naszym kraju w życie już 25 maja. 23 procent internautów termin RODO coś mówi, ale nie zapoznali się oni z założeniami rozporządzenia. I tylko 8 procent wie, jakie są główne założenia unijnych przepisów.
A prawo zakłada m.in. łatwiejszy dostęp do naszych danych, jaśniejsze prawo do usunięcia danych czy do ich przenoszenia. O RODO zresztą na Bezprawniku już pisaliśmy.
Dlaczego świadomość co do RODO jest taka istotna
Chyba nie będzie wielkiej przesady w stwierdzeniu, że dzisiaj rozgrywa się wojna o kształt internetu w przyszłości. Firmy tech od dłuższego czasu coraz chętniej wykorzystywały dane internautów i właściwie dopiero afera Cambridge Analytica na dobre uzmysłowiła użytkownikom sieci, jak bardzo może być to niebezpieczne.
A z badań Publicis wynika, że ci którzy znają RODO, generalnie są bardziej uświadomieni, jeśli chodzi o dzielenie się danymi i częściej odmawiają firmom dostępu do nich. Co jednak ciekawe, tylko 16 proc. zgadza się z tezą, że ich dane w internecie są bezpieczne. Pewnie więc gdyby więcej osób poznało RODO trochę lepiej, to by się zgodziło, że takie regulacje są potrzebne.
Niewykluczone jednak, że ludzie nie słyszeli o RODO, bo założenia unijnych rozporządzeń są po prostu nieczytelne dla przeciętnego zjadacza internetu. Na to też zwraca uwagę Anna Sakowicz z Publicis Media;
– Administratorzy danych, informując internautów o związanych z RODO zmianach w politykach prywatności, przysługujących im prawach, czy prosząc o zgodę na przetwarzanie danych osobowych, powinni mieć świadomość, że zdecydowana większość odbiorców ich komunikatów kompletnie nie wie, o co chodzi. Dlatego, aby nie wywołać reakcji obronnej („skoro nie rozumiem, to bezpieczniej powiedzieć nie”), kluczowe będzie, aby komunikaty związane z przetwarzaniem danych były przedstawione w przejrzystej, zrozumiałej dla konsumentów i łatwo dostępnej formie – powiedziała Sakowicz w wypowiedzi dla serwisu Interaktywnie.
Jednak znając politykę informacyjną firm, administrujących danymi, można się spodziewać, że takie komunikaty bynajmniej nie będą proste i łatwe do zrozumienia…