W Polsce lubimy cieszyć się tym, co osiągnęliśmy przez ostatnie trzy dekady (choć niestety nie wszyscy potrafią to docenić). Po latach okupacji komunistów wolnorynkowe reformy wprowadzone na tyle, na ile było to możliwe, pozwoliły rozpocząć marsz ku zasobności na poziomie Europy Zachodniej. Zarobki Polaków na tle Europy.
Warto maszerować dalej, nie warto zaczynać przejadania tego, co nam się udało osiągnąć, w połowie wyścigu – apelowałem do rządu po kolejnej fali zapowiedzi socjalistycznych reform.
Podczas porannej prasówki natrafiłem na Twitterze na bardzo ciekawą mapę, która określa relację średnich zarobków w danym państwie europejskim dostosowane do siły nabywczej. Innymi słowy – grafika uwzględnia ceny panujące w danych państwach (zapewne macie świadomość, że za granicą na przykład towary spożywcze kosztują więcej) i na ich podstawie zestawia ze sobą europejskie pensje. W kontekście podróżowania i zwiedzania nie są to może dane pomocne, ale trochę poprawiają humor w kontekście „nieznośnej lekkości bytu” i życia na co dzień w naszym kraju.
Zarobki Polaków na tle Europy
W Polsce, choć może trudno w to uwierzyć, zakupy wciąż są o wiele tańsze na zachodzie, a tym samym – choć nasze pensje mogą nie wyglądać okazale, kiedy przeliczamy je na Euro, możemy sobie pozwolić na to, by za nasze średnie pensje w złotówkach wydawać więcej. Niekoniecznie jest to specyfika naszego regionu, ponieważ wystarczy spojrzeć na kraje Europy Wschodniej, by uświadomić sobie w jak stosunkowo niezłej sytuacji jesteśmy.
Pomimo tego, że sąsiadujemy z grupą bardzo ubogich państw, w tym targaną wojną Ukrainą, Polacy nie mają prawa do narzekania na swoją sytuację finansową, jeśli tylko uwzględnimy naszą siłę nabywczą. Pod względem relacji wynagrodzenia do kosztów życia wypadamy na mniej więcej tym samym poziomie, co Belgowie. Znacznie lepiej, niż Czesi. W naszym bezpośrednim zasięgu są Hiszpanie, Włosi czy Brytyjczycy. Dawno przegoniliśmy głęboko osadzone w Unii Europejskiej Portugalię i Grecję.
Oczywiście nie brakuje krytyków tego typu wykresów, spalmy ekonomię, zakażmy statystyki, bo nie wszystkim w Polsce żyje się dobrze (jakby we Francji wszystkim się żyło i nie było osób gorzej zarabiających). Grafika pokazuje jednak kilka bardzo cieszących tendencji. Szkoda tylko, że przemysł „konsumencki” nie jest mocniejszy, być może częściej moglibyśmy kupować towary rodzimych producentów zamiast musieć wykosztowywać się na te importowane.