Miało być śmiesznie, jest strasznie. Wystarczył jednostkowy wątek dwóch gejów w kreskówce, żeby Ordo Iuris chwyciło za Malleus Maleficarum i ruszyło tępić deprawację dzieci i młodzieży.
Czymże byłby świat bez choćby maleńkiego grona takich ludzi, jakich zrzesza Ordo Iuris. Bylibyśmy niczym te zbłądzone owieczki, niezdolne do znalezienia dla siebie odpowiedniej rozrywki. Na szczęście, w sukurs przychodzą nam prawnicy z tej organizacji. To w ogóle zabawna (powiedzmy) sprawa, bowiem są sytuacje, w których ta organizacja naprawdę przyczyniła się do poprawy ludzkiego życia (walczyli na przykład o to, by jeden młody mężczyzna został rodziną zastępczą dla swojego osieroconego rodzeństwa). Jednak, żeby moim ambiwalentnym uczuciom stało się zadość, Ordo Iuris dostarcza nowiusieńką petardę. Znaleźli oni wątki homoseksualne w jednej z kreskówek Nickelodeonu i postanowili przyrżnąć wrednym dewiantom po głowie prawem konstytucyjnym. Not sure why, ale zapowiada się wybornie.
Harmidom a konstytucja
Nie wiem, czy Ordo Iuris obudziło się dopiero teraz, ja pamiętam, że już sequel Avatara: Ostatniego Władcy Wiatru (kreskówki, nie tego okropnego filmu), Korra, zawierała wątek homoseksualny pomiędzy dwoma kobietami. Może tylko nieśmiało zasugerowany pod koniec ostatniego sezonu, ale w komiksach nie ma mowy o niedomówieniach, są wyznania miłości i namiętne pocałunki.
Tym razem poszło o „Harmidom”, animację o młodym chłopcu i jego dziesięciu siostrach. W pewnym momencie pojawia tam (różnorodna etnicznie) para gejów, którzy są bardzo zadowoleni ze swojego związku. Wylądowali nawet na okładce magazynu „Variety”, chociaż, bądźmy szczerzy, nie poświęca im się dużej ilości czasu antenowego. Nie przeszkadzało to jednak Dziennikowi Narodowemu w podniesieniu larum. Nic nie stanęło też na przeszkodzie Ordo Iuris, żeby znaleźć w tym jedną z przyczyn deprawacji młodzieży. Ktoś im powie, że już siedmiolatki lepiej od nich odróżniają seks oralny od Oreo? No, nieważne. W każdym razie: oburzenie.
Ci niekonstytucyjni homoseksualiści!
Żeby mieć się czego czepić, Ordo Iuris sięgnęło po broń ostateczną. Chwycili za Konstytucję RP i doszli do wniosku, że skoro małżeństwo to unia między kobietą a mężczyzną, to oznacza, że homoseksualna para jest już złamaniem… prawa? Co prawda nie podejrzewam Ordo Iuris o jego nieznajomość, ale trochę wystrzelili do wróbla z armaty. W każdym razie, poszli z tym na skargę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Powołali się na rzeczoną konstytucję, powołali się na zapis o tym, że trzeba szanować uczucia religijne odbiorców oraz chrześcijański system wartości. A KRRiT, zamiast nieczule na te uczucia religijne posłać ich do diabła, jeszcze im przytaknęła. Dziennik Narodowy triumfuje i jako przykład podaje Kenię, gdzie zakazano emisji tego programu.
To mi przypomina, jak w latach dziewięćdziesiątych ocenzurowano „Czarodziejkę z księżyca”. Wiecie, w jednym z sezonów pojawia się Czarodziejka z Neptuna i Czarodziejka z Urana, które, jakby to powiedzieć, były bliżej siebie, niż planety, na których kiedyś władały (nie, żeby Japończycy byli jacyś bardzo wspierający dla społeczności LGBT, ale sztuka rządzi się swoimi prawami). Telewizja doszła wtedy do wniosku, że dwie lesbijki to straszliwe nadużycie i wycięła co bardziej nieprawomyślne elementy. Podobnie było z innymi wątkami tego anime, ale zostawmy to.
Przyznam szczerze, że zabrakło mi słów dostatecznie obelżywych, by odpowiednio i dosadnie skomentować całą tę sprawę. Hipokryzja przebiła już atmosferę i obecnie dryfuje gdzieś w okolicach Urana, koło homoseksualnych czarodziejek. Z jednej strony wielkie hasła o tym, że nie można dzieciom wtłaczać ideologii do głowy, z drugiej strony robienie im kaszy z mózgu własną, nie pozwalając na poznanie świata takim, jakim jest naprawdę. Brawo, KRRiT, brawo, Ordo Iuris. Jeśli naprawdę sądzicie, że dzieci dzięki temu unikną deprawacji, to jestem z was absolutnie dumna, wygenerowaliście nowy, alternatywny Wszechświat. Poszukajcie tam sobie nowych pierwiastków. Tylko uważajcie na cząsteczki homoatomowe, spotkania z nimi możecie nie przeżyć.