Zakazać porno ustawą, a najlepiej to jeszcze dołożyć Konstytucją, żeby już się nie podniosło. Z takiego założenia wychodzi zespół, w skład którego wchodzą teologowie, fizycy, przedsiębiorcy, adwokaci i nauczyciele. Szkoda, że ci specjaliści od wszystkiego nie widzą prawdziwych problemów branży filmów dla dorosłych.
Kocham parlamentarne zespoły do spraw wszystkiego, zawsze znajdą dziurę w całym. Tym razem ktoś znowu zechciał zawalczyć o nasze zdrowie psychiczne (tak jak Ordo Iuris w przypadku pewnej kreskówki) i powołać się w tym celu na konstytucję. Nasze biedne, wrażliwe umysły mają być bowiem poddane destrukcyjnemu działaniu pornografii. Konstytucja z kolei gwarantuje ochronę zdrowia.
Bardzo mnie cieszy, że posłanki i posłowie zajęli się tak ważną kwestią, jak traktowanie aktorek i aktorów porno oraz tym, jak patologiczna to branża film… a nie, czekaj. Fakty, fakty, ta najbardziej uparta rzecz pod słońcem, muszą mieć prymat nad wszystkim innym.
Zakaz porno w Polsce
W tym miejscu chcę oddać sprawiedliwość Parlamentarnej Komisji Ds. Rozwiązywania Problemów Uzależnień, bo pochylają się oni na przykład nad reklamami alkoholu czy zawodem terapeuty uzależnień, za co bardzo ich w tym miejscu chwalę. Pochwaliłam, mogę zacząć sarkać. Bo wzięli się za porno od tej nieobyczajnej strony ciała. Uważają, że uzależnia ono oraz wywiera destrukcyjny wpływ na psychikę. No dobrze, może to gremium ekspertów, przyjrzyjmy się składowi osobowemu:
- Małgorzata Zwiercan – terapeutka uzależnień (technik),
- Krystyna Wróblewska – nauczycielka historii i wiedzy o społeczeństwie, doradca metodyczny,
- Barbara Chrobak – urzędniczka,
- Marek Jakubiak – przedsiębiorca, technik lotnictwa, studiował organizację pracy kulturalno-oświatowej,
- Grzegorz Długi – adwokat, dyplomata,
- Henryka Krzywonos-Strycharska – właściwie nie wiadomo, prowadziła rodzinny dom dziecka,
- Kornel Morawiecki – doktor fizyki,
- Stefan Romecki – samorządowiec, działacz społeczny,
- Agnieszka Ścigaj – socjolog, przedsiębiorca społeczny,
- Kornelia Wróblewska – doktor teologii, dziennikarka
Chapeau bas.
To nie jest tak, że deprecjonuję ich wiedzę. Uważam, że jeśli ktoś obronił doktorat z fizyki, to musi być naprawdę dobrym fizykiem, a jeśli ktoś jest adwokatem, to zna się na prawie. Bez wątpienia nauczycielka historii zna ową historię, a doktor teologii świetnie zna się na swojej dziedzinie. Problem w tym, że w całym zespole jest jedna, powtarzam, jedna osoba, która miała kiedykolwiek z jakimiś uzależnieniami do czynienia. I teraz ów radosny zespół ogłasza nam, że porno robi kaszę z mózgu. Razem z Parlamentarnym Zespołem na rzecz Polityki i Kultury Prorodzinnej wysmażyli takiego kotleta, że jeszcze do teraz próbuję to pogryźć. Widzicie, posiedzenie na ten temat nazywa się „Porno-kokaina na kliknięcie. Medyczne, psychologiczne i prawne uwarunkowania współczesnej pandemii”. Padają tam cytaty wspaniałe, na przykład o tym, że porno uzależnia jak narkotyki oraz doprowadza do rozwodów.
Czy jest na sali (sejmowej) lekarz?
Ja rozumiem, że w Sejmie nie ma może zbyt wielu psychiatrów (Marek Balicki był, Bogdana Klicha pewnie nie zapytają, poza tym to senator), ale znajdują się tam przecież lekarze, którzy o problemie uzależnień już coś wiedzą. Ale kto by ich pytał. Psychologów pewnie z dwóch czy trzech by się znalazło. Albo pedagogów – bądź co bądź, bliższa koszula ciału. Tymczasem do komisji wybierali chyba na zasadzie „a, ciebie jeszcze w żadnej nie ma, to chodź tutaj”. Jest miło i cnotliwie, bierzemy się za porno.
Bardzo bym chciała, żeby parlamentarzyści zajęli się sprawami związanymi z branżą pornograficzną. To jest takie małe pudełeczko, które, kiedy się otworzy, ukazuje nieprzyjemną zawartość. Gwałty, samobójstwa, przedmiotowe traktowanie aktorów obu płci, niemożność opuszczenia środowiska (a ci, którzy się śmieją pod nosem i pytają jak to nie, to niech zobaczą, co się dzieje, gdy Sasha Grey próbuje wziąć do ręki książkę, zamiast męskiego przyrodzenia) oraz koszmarne warunki zatrudnienia. Bo młodzieży nasza i tak znajdzie sobie akt seksualny, dorośli i tak wynajdą stronę z hubą w nazwie, choćby im providerzy blokowali porty na potęgę.
I można sobie lamentować, mówić, jakie to straszne zmiany w mózgu wywołuje (halo, dodzwoniłam się do neurologa?), jak to dzieciom łatwo znaleźć seks w Internecie i jak to nasza podstawowa komórka społeczna przechodzi mitozę, bo ktoś obejrzał wesołe przygody kowbojki*. Faktów to jednak nie zmieni – a tylko śmieszniej się jakby robi, kiedy człowiek słucha tych posłów.
*kolega mówił