Oszustwa reklamowe, czyli informacje, które wprowadzają klientów w błąd w celu wymuszenia na nich szybkiej decyzji o zakupie, zostały ukarane. Sąd apelacyjny w Warszawie potwierdził niezgodność praktyk przedsiębiorców z prawem.
O co tak naprawdę chodzi?
Sprzedawanie klientowi usługi lub towaru oferowanego jako „oferta specjalna”, sugerujące jednocześnie terminowość lub bardzo ograniczony czas trwania promocji, jest nieuczciwe. Powoduje to bowiem wrażenie, że w istocie podobna promocja może się już nie pojawić, podczas gdy jest to stała praktyka przedsiębiorcy. Jak donosi Rzeczpospolita, potwierdził to sąd apelacyjny w Warszawie, który uznał podobne działania za perswazyjne. Podkreślanie wyjątkowości oferty, będącej w istocie elementem stałej sprzedaży, może powodować, że konsument podejmie decyzję o zakupie pod wpływem impulsu. Tymczasem warunki zawartej transakcji nie są dla konsumenta rzeczywiście korzystne.
Jak działają oszustwa reklamowe?
Schemat działania mechanizmu perswazyjnego jest zwykle bardzo podobny: kupujący znajduje ofertę jako niezwykle korzystną w określonym przez sprzedawcę czasie. Kryje się to pod znaczeniem zwrotów: „tylko dziś 2 w cenie 1”, „tylko do jutra darmowa wysyłka”, „tylko do północy zakupy bez VAT” itd. Poprzez kryterium terminowości danej oferty konsument ma prawo zrozumieć, że takie warunki nie stanowią codziennej praktyki przedsiębiorcy i rozsądnie jest dokonać transakcji.
Okazja? Owszem, jeśli autentyczna
Terminowe oferty nie stanowią o złych praktykach przedsiębiorców pod warunkiem, że ich unikalność jest zgodna z rzeczywistością. W opisywanym przypadku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wskazał, że eksponowana przez przedsiębiorcę „oferta specjalna” jest w rzeczywistości jej stałym elementem marketingowym i konsument nie zyskuje dodatkowych korzyści decydując się na zakupy. Gdyby zatem nie wystąpił pierwiastek terminowości, konsument miałby czas na przeanalizowanie warunków transakcji – a co za tym idzie – podjęcie przemyślanej decyzji. Działania przedsiębiorców możemy więc traktować jako oszustwa reklamowe.
UOKiK jednoznacznie stwierdził, że wywieranie na kupujących nieprawdziwej presji czasu stanowi nieuczciwą praktykę rynkową, w myśl art. 7 Ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym:
„Art. 7. Nieuczciwymi praktykami rynkowymi w każdych okolicznościach są następujące praktyki rynkowe wprowadzające w błąd:
7) twierdzenie, że produkt będzie dostępny jedynie przez bardzo ograniczony czas lub że będzie on dostępny na określonych warunkach przez bardzo ograniczony czas, jeżeli jest to niezgodne z prawdą, w celu nakłonienia konsumenta do podjęcia natychmiastowej decyzji dotyczącej umowy i pozbawienia go możliwości świadomego wyboru produktu.”
Winna wykładnia językowa
Według UOKiK elementem wprowadzającym konsumenta w błąd jest niewłaściwa wykładnia językowa. Określenie „darmowa dostawa jeszcze tylko przez…” jednoznacznie sugeruje, że promocja będzie ważna w krótkim czasie i brak przesłanek by móc stwierdzić, że pojawi się ponownie, choć w rzeczywistości miało to miejsce. Kluczową rolę pełni tu więc partykuła „tylko”.
350 tys. zł za oszustwa reklamowe
Na podstawie wykładni językowej wprowadzającej konsumenta w błąd, UOKiK orzekł, że doszło do naruszenia zbiorowych interesów konsumentów i nałożył na przedsiębiorcę karę wysokości niespełna 350 tys. zł. Ponieważ spółka od decyzji UOKiK odwołała się, a Sąd Ochrony Konkurencji Konsumentów odwołanie oddalił, sprawa znalazła swój finał w Sądzie apelacyjnym, dokąd spółka wniosła apelację. Sąd Apelacyjny podtrzymał jednak decyzję UOKiK, uzasadniając, że w procesie transakcyjnym koszty dostawy mają znaczenie istotne. Sąd potwierdził również zasadność wysokości nałożonej przez UOKiK kary.
Oszustwa reklamowe są więc nie tylko sprzeczne z dobrymi obyczajami, ale przede wszystkim w sposób wyraźny wprowadzają w błąd i zniekształcają zachowanie konsumentów. Podobną sławą cieszyły się ostatnie promocje (promocja Lidl a UOKiK) i reklamy Lidla. Przypomnijmy, że za nieuczciwą praktykę rynkową UOKiK uznał ostatnio również podpisywanie umów na odległość, kwestię którą rozstrzygnie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.