Czy Hitler był Bożym sługą, a Powstanie Warszawskie karą za grzechy? – pyta „Fronda”

Gorące tematy Na wesoło Dołącz do dyskusji (325)
Czy Hitler był Bożym sługą, a Powstanie Warszawskie karą za grzechy? – pyta „Fronda”

Czy Hitler był Bożym narzędziem, a Powstanie Warszawskie zostało przepowiedziane jako kara dla rozpustnego miasta? Fronda publikuje stary tekst Mirosława Salwowskiego właśnie na ten temat. 

Rzadko odwiedzam Frondę – głównie po to, żeby się zdenerwować i podjąć próbę wyrzucenia monitora za okno. Jestem wierzącą katoliczką i staram się stosować do zasad wiary, dlatego nie wykonuję ważnych gestów bez potrzeby… ale po lekturze tego artykułu aż się przeżegnałam. Ten tekst Mirosław Salwowski napisał co prawda w roku 2014, ale Fronda postanowiła go dwa dni temu opublikować, tak dla kurażu. Jego tytuł brzmi: „Czy Powstanie było karą za grzechy Warszawy?”

I jakby się wydawało, że to już jest straszne, to tekst jest jeszcze gorszy. Dużo gorszy niż ten o linii 666.

Fronda Powstanie

Mirosław Salwowski w tym swoim starym tekście powołuje się na dwie mistyczki – św. Faustynę Kowalską i Służebnicę Bożą Rozalię Celakównę. Wylicza też wszystkie straszliwe grzechy przedwojennej Warszawy (niekaranie homoseksualizmu, aborcję, cudzołóstwo, prostytucję). Za to wszystko miała czekać Warszawę straszliwa kara, na wzór biblijnej Sodomy. Salwowski rzecz jasna ciska gromy na straszliwe obrzydlistwa, które w jego odczuciu miały miejsce w naszej stolicy w tamtym czasie. Jaka więc miała być reakcja Boga? Oczywiście, wojna.

Jakby tego było mało, Salwowski rzuca hasłem „Czy Hitler był sługą Bożym?” – od czego oczywiście za chwilę się odżegnuje twierdząc, że Bóg w swojej nieskończonej mądrości czasami przyzwala ludziom na złe uczynki po to, by poznali owego zła wymiar. Hitlerowi więc to i owo podszeptywał szatan, ale Bóg zgodził się na to wszystko, żeby dać ludziom odczuć, że sami czynili rzeczy okropne. Kobiety były gwałcone, a dzieci były zabijane, gdyż tak musiało być. Jak dodaje, Pan pokarał faraona za to, że nie chciał wypuścić Żydów z Egiptu, a zrobił to poprzez śmierć pierworodnych. I tu Salwowski dodaje, że dla nich to w zasadzie dobrze, bo te biedne dzieci musiałyby żyć w pogańskim kraju. Pociąg odjechał z peronem, połową dworca i pobliskim wiaduktem.

Boża pomsta

Nie jestem teologiem i nie chcę nawet wdawać się w dyskusje na temat tego, co – zdaniem Salwowskiego – zrobił starotestamentowy Bóg (zauważmy bowiem, że w tekście w ogóle nie powołuje się na Nowy Testament). Pragnę jedynie zauważyć, że Fronda i tak ma już kiepską opinię, a publikowanie opinii człowieka, który prowadzi serwis KulturaDobra.pl (na którym wytyka filmom bezbożność i rozpustę), który wszędzie widzi cudzy grzech, uważa taniec towarzyski za coś niemoralnego, a cudzołożników chciałby karać chłostą… nie spotka się z dobrym odbiorem. I rzeczywiście, pod samym tekstem znalazło się mnóstwo negatywnych komentarzy (choć bardziej przeraża mnie fakt, że jest kilka aprobujących). Jak jednak pisałam, nie ma w tym tekście ani słowa o Nowym Testamencie. Nic o przebaczeniu. O miłości Boga, która zwyciężyła śmierć. O odkupieniu. Salwowski przypomina sienkiewiczowskiego Kryspusa, który zamiast docierać do serc ludzkich, wolał grozić ogniem piekielnym. Bardzo zachęcające do katolicyzmu, nie ma co.

Nie muszę być  jednak teologiem, żeby wiedzieć, że pisanie – gdziekolwiek – że Hitler stał się narzędziem Boga do unaocznienia ludziom grzechu zahacza o herezję. I Mirosław Salwowski może się cieszyć, że nie jest księdzem, bo dawno już jego zwierzchnik zmyłby mu głowę. Na szczęście dla nas wszystkich, nie jest nim i wstyd dla Frondy, że przy rocznicy Powstania Warszawskiego publikuje ten stary, w dodatku ohydny tekst.