Doczekaliśmy czasów, w których nawet dentysta nie może przestrzec rodziców przed zgubnym wpływem cukru na zęby. Zawsze znajdzie się jakaś mamusia, która uważa, że jej dziecko pije colę od niemowlęctwa i nic mu nie jest.
Anna Zalas, lekarz stomatologii, postanowiła uświadomić na Facebooku rodziców, że woda smakowa wcale nie jest zdrowa. Jak wyjaśniła (bo zwykle ludzie nie mają przecież wykształcenia medycznego), że 100 ml takiego płynu zawiera jedną łyżeczkę cukru, cała – półtoralitrowa – butelka ma ich aż czternaście. Reklamy wciskają nam je na wszelkie sposoby, dzieci pić ją lubią (cukier jest wszak bardzo uzależniający, a do tego daje dużo energii). A to prowadzi do próchnicy, a czasem do cukrzycy typu 2. Powiedziałby ktoś: hej, to dentystka, przecież zna się na rzeczy. Zresztą, kiedy sami szykujemy się na wizytę u stomatologa, pewnie nieraz usłyszymy gorzkie słowa na temat stanu naszych zębów. I do tego kilka porad dietetycznych.
Ale nie, rodzice przecież wiedzą lepiej. Dentystka usłyszała więc od jednej z matek, że jej dziecko od ósmego miesiąca pije colę (gratulacje), inna stwierdziła, że lekarka pewnie szuka klientów, a jeszcze inna dodała, że woda smakowa ma przecież mniej kalorii niż nutella. Ostatecznie, doktor Zalas skasowała posta. Nie dziwię jej się. Też nie mogłabym słuchać takiego jazgotu.
Atak na dentystkę
Komentarze pod postem o usunięciu apelu są raczej życzliwe. Nie ma już rozhisteryzowanych matek, które wiedzą lepiej, że synek czy córeczka mogą sobie popijać słodzone napoje. Co prawda ktoś tam powołując się na BBC stwierdził, że nie ma korelacji między cukrem, a otyłością, ale takich chyba należy ignorować. Bardziej martwi to, że ludzie już wzięli sobie za cel pouczać lekarzy, bo przecież w internecie było inaczej napisane. Stąd mamy takie ożywienie wśród antyszczepionkowców, stąd wzięli się różnego rodzaju psychotyczni fani witaminy C i wody strukturyzowanej. Ba, ostatnio na jednej z grup o witarianizmie przeczytałam post, w którym jedna kobieta skarżyła się na poważną, przewlekłą chorobę. Kiedy zapytała o to, jaką dietę stosować, część osób kazała jej przede wszystkim skonsultować się z lekarzem. Nie takiej odpowiedzi ona oczekiwała, wielu członków grupy zaczęło ją namawiać, żeby „poszła gdzie indziej, bo tu jej prawidłowej odpowiedzi nie udzielą”. Znaczy, doktorzy kłamią. Wiadomo, Big Pharma.
Rozumiem, że matkom jest czasem trudno odmówić dziecku słodkiego napoju, zwłaszcza, gdy prosi. Ale czasami trzeba też działać dla jego dobra, bo dwulatek chętnie położy dłoń na rozgrzanym żelazku albo wsunie pręcik do kontaktu. Doktor Zalas to jedna z wielu ofiar internetowych mamuś, które przecież na wszystkim się znają i wszystko wiedzą lepiej. Szkoda tylko, że ja potem widzę te ich modelowe dzieci, które dostają potężnej zadyszki po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów. Podejrzewam, że lepiej nie będzie, na otyłość przecież najlepiej działa woda strukturyzowana.