Mark Zuckerberg twierdzi, że każdy powinien mieć prawo do darmowego internetu. Planuje wprowadzić je w życie, zaczynając od obozów dla uchodźców.
To nie pierwszy raz, kiedy rozpoznawalna postać wychodzi z inicjatywą podłączenia do sieci wszystkich ludzi, zwłaszcza tych najbiedniejszych, którzy w obecnych warunkach nie mogą sobie na to pozwolić. Dotychczas mówił o tym Bono, wokalista U2 udzielający się charytatywnie. Teraz do konkretnego programu przystępuje założyciel Facebooka, który poza pomysłem, ma też odpowiednie do realizacji zaplecze technologiczne i pieniądze.
Dlaczego tak właściwie mielibyśmy chcieć dawać wszystkim darmowy internet? Według Zuckerberga, posiadane przez firmę dane pozwalają oszacować, że na każdych 10 użytkowników internetu, jeden z nich został przy pomocy sieci wyciągnięty z ubóstwa. Dzieje się tak dlatego, że za pomocą internetu otwieramy się na szeroki rynek pracy, a także mamy możliwość własnego rozwoju i edukacji w domu.
Uchodźcy i imigranci to temat naglący, dlatego właśnie do ich obozów skierowane zostaną pierwsze kroki nowej inicjatywy zawiązanej między Facebookiem a międzynarodowymi organizacjami. Dzięki temu, osoby które na nowo będą musiały ułożyć sobie życie, nie będą skazane na siedzenie z założonymi rękami – internet ma umożliwić im poznanie języka, nowych umiejętności, znalezienie pracy czy też miejsca zamieszkania w nowym kraju.
Nieznany jest sposób wprowadzenia planu w życie. Wiadomo jednak, że Facebook prezentował już pewien czas temu olbrzymiego drona, wielkości samolotu pasażerskiego, który może służyć jako punkt dostępowy internetu. Zatrzymując się w powietrzu nad miejscami, w którymi w normalny sposób nie ma sieci, mógłby on udostępniać sygnał WiFi.
Najpierw uchodźcy, potem cały świat. Zuckerberg planuje, że do roku 2020 dostęp do internetu będzie miał każdy mieszkaniec Ziemi, w tym także ci najubożsi, którzy nie mogą sobie pozwolić na zakup smartfona czy laptopa. Szef Facebooka mówi jednak, że jest to także w jego najlepszym interesie. Zwiększony dostęp do sieci to potencjalni kolejni użytkownicy społecznościowego portalu.
W kontrze do wizerunku „dobrego Samrytanina Zuckerberga” stoją spekulacje, jakoby rozsyłając sygnał internetowy, jego dostawca miał przechwytywać dane wysyłane przez użytkowników. Nie jest to scenariusz niemożliwy i rzeczywiście, dobroczynny akt może mieć drugie dno i stanowić podstawę do szpiegowania wszystkich, którzy z darmowej sieci skorzystają. Nawet gdyby tak miało być, czy w dobie i tak dużej inwigilacji jest to rzeczywiście aż tak duża cena, w zamian za udostępnienie standardu XXI wieku tym, którzy nie mogą sobie na niego pozwolić?
Fot. tytułowa: shutterstock.com