Właściciel Decathlon pudruje swój wizerunek, a Auchan nadal wspiera rosyjska armię

Zagranica Zakupy Dołącz do dyskusji
Właściciel Decathlon pudruje swój wizerunek, a Auchan nadal wspiera rosyjska armię

Decathlon najwyraźniej rzeczywiście wychodzi z Rosji. Czy jednak aby na pewno nie chodzi tylko o pudrowanie swojego wizerunku? Oficjalna rosyjska strona sieci ostrzega klientów, że jej sklepy stacjonarne i ten internetowy będą tymczasowo zamknięte od 27 czerwca. W międzyczasie Auchan wspiera Rosję oraz jej armię i ani myśli przestać.

Auchan wspiera Rosję dalej. To podręcznikowy przykład efektu utopionego kapitału

Jest sobie coś takiego jak „efekt utopionych kosztów”. Chodzi o zjawisko, w którym ludzie mają skłonność do trzymania się wcześniej podjętych błędnych decyzji z oślim wręcz uporem. Wszystko dlatego, że zainwestowali już w nie czas, wysiłek lub pieniądze i pod żadnym pozorem nie chcą ich stracić. W ten sposób ich strata tylko rośnie. Można by w ten sposób podsumować politykę trzech firm koncernu rodziny Mulliez wobec Rosji.

Nie da się ukryć, że Auchan, Decathlon i Leroy Merlin zainwestowały ogromne pieniądze w obecność na tamtejszym rynku. Dla samego Auchan to aż 20 proc. obrotu całego koncernu. Rezygnacja z tych pieniędzy z pewnością byłaby bolesna. Nic więc dziwnego, że od początku wojny w Ukrainie Auchan wspiera Rosję na wszystkie możliwe sposoby.

Kierownictwo sieci było nawet gotowe niemalże wprost przebąkiwać o tym, że chce „z powodów humanitarnych” pomagać Rosjanom przetrwać skutki zachodnich sankcji nałożonych na ten kraj. Co więcej, rosyjski Auchan wspiera Rosję także poprzez czynny udział w zaopatrywaniu rosyjskiego najeźdźcy. Działo się tak przynajmniej na samym początku inwazji na Ukrainę.

Decathlon w Polsce chce organizować maturę z WF-u, w Rosji kombinuje jak by tu dalej robić interesy w kraju Putina

Dlaczego jednak pastwić się tylko nad jedną z marek należących do rodziny Mulliez, skoro dwie pozostałe również mają swoje za uszami? Weźmy taki Decathlon, który w Polsce właśnie promuje się egzotycznym pomysłem wprowadzenia… matury z WF-u. Sieć zorganizowała nawet internetową petycję w tej sprawie. Nie jestem przeciwnikiem wprowadzenia takiego przedmiotu dodatkowego do egzaminu. Skoro maturzyści mogą zdawać wiedzę o tańcu, to czemu nie wychowanie fizyczne? Warto jednak przyjrzeć się szerzej postawie firmy, która próbuje promować swoją markę poprzez, jakby nie patrzeć, zmiany legislacyjne w Polce.

Decathlon jako jedyny z całej trójki wyłamała się z linii trzymania się Rosji niczym przysłowiowej niepodległości. Stosunkowo szybko sieć postanowiła wycofać się z tego rynku. Tyle tylko, że jak się okazuje to nie do końca prawda. Bardzo ciekawych rzeczy można się dowiedzieć na rosyjskojęzycznej stronie internetowej sieci.

Klienci dowiedzą się z niej, że od 27 czerwca sklepy stacjonarne i internetowe Decathlon będą w Rosji zamknięte. Problem w tym, że mowa jedynie o tymczasowym zamknięciu i zawieszeniu działalności do odwołania. Jakby tego było mało, sieć zapewnia klientów posiadających karty podarunkowe, że będą mogli z nich skorzystać, kiedy już Decathlon otworzy się w kraju Putina z powrotem.

Niby nie powinno dziwić, że sieć sklepów sportowych chce działać na rzecz krzewienia kultury fizycznej. W końcu w ten sposób pośrednio zwiększa swoją bazę klientów. Całą akcję z petycją trudno traktować inaczej niż próbę odwrócenia uwagi polskiego społeczeństwa od cały czas aktualnych rosyjskich powiązań Decathlonu. Szczerze współczuję PR-owcom sieci wyzwania, przed którym stoją. Nie sposób jednak nie zauważyć, że jeśli koncern chce się brać za działalność społeczną, to powinien zacząć od zaprzestania wspierania rosyjskiej wojny napastniczej swoimi podatkami.

Co zachodni biznes w ogóle widzi w robieniu interesów z totalitaryzmami?

Leroy Merlin pod tym względem wcale nie wydaje się jakoś lepszy. Owszem, sieć również zadeklarowała chęć opuszczenia rosyjskiego rynku, po tym, jak stała się właściwie światowym symbolem gospodarczej kolaboracji z reżimem Putina. Przynajmniej takie informacje krążyły na początku marca. Teraz Rzeczpospolita zwraca uwagę na dementi, które Leroy Merlin złożył rosyjskiej agencji Interfaks. Spółka wcale nie zamierza sprzedawać swoich obiektów magazynowych, co najwyżej przekaże władzę nad zasobami w Rosji lokalnemu kierownictwo sieci. Czyli po prostu gra na zwłokę.

Ta informacja jest nieprawdziwa. Nie sprzedajemy ani jednego obiektu magazynowego. Jak już wcześniej informowaliśmy w marcu, nie planujemy żadnych zmian w działalności spółki.

Ktoś mógłby argumentować, że to taki sprytny fortel mający sprawić, że rosyjskie władze nie zagarną zasobów Leroy Merlin i Decathlona. Jeśli jesteśmy akurat bardzo wyrozumiali, to możemy nawet przyjąć taki tok rozumowania. Warto jednak zadać sobie pytanie: po co te firmy się tam w ogóle pchały?

W tym momencie docieramy do istoty problemu. Robienie interesów z bezwzględnymi, krwawymi totalitaryzmami jest po prostu głupie. Równocześnie całkiem sporo zachodnich firm, z czego większość nie ma nic wspólnego z rodziną Mulliez, pcha się na rynek rosyjski czy chiński niczym ćmy do ognia. Warto wspomnieć, że mamy tu do czynienia z kleptokracją wzdychającą za czasami Związku Radzieckiego oraz państwem otwarcie komunistycznym, a więc programowo wrogim prywatnym przedsiębiorcom.

Owszem, w dyktaturze zwykle można zaoszczędzić na pracowniku. Problem w tym, że trzeba wykonywać każdy kaprys władzy. Nie chodzi nawet o sumienne opłacanie podatku CIT, co na zachodzie wcale nie jest oczywistością. Trzeba także liczyć się z koniecznością wręczania łapówek na każdym kroku. Do tego zachodnie firmy pod butem Rosji czy Chin muszą się liczyć z tym, że w pewnym momencie władza stwierdzi, że dość już tolerowania „zachodnich kapitalistów”. Prawo? Prawo w totalitaryzmie jest dla władzy, nie dla obywatela, nie wspominając nawet o zagranicznym biznesie.

Auchan wspiera Rosję dlatego, że na zachodzie nie grożą mu za to żadne konsekwencje

Można jeszcze zrozumieć, dlaczego ten ślini się na myśl o robieniu interesów w Chinach, które liczą sobie 1,4 miliarda obywateli. Fenomen Rosji trudno zrozumieć. Pod względem populacji to państwo zauważalnie mniejsze od Nigerii i raptem cztery razy większe od Polski. To wcale nie tak dużo. Rosja jest biedna, słabo rozwinięta poza głównymi metropoliami i jedyne co ma dzisiaj do zaoferowania światu, to surowce na sprzedaż i odgrażanie się bronią jądrową. Po co więc ryzykować?

Być może ma z tym coś wspólnego wielka polityka. Auchan wspiera Rosję razem z pozostałymi dwiema markami koncernu, bo może. Unia Europejska, pomimo informacji o wsparciu dla rosyjskiej armii udzielanemu przez Auchan, nie zdecydowała się na reakcję. Francja tym bardziej nie zniechęca swoich przedsiębiorców do robienia interesów z Rosjanami. Czy może nas to jakoś bardzo dziwić? Ledwie Paryż zdążył rzeczywiście zaostrzyć swój kurs wobec Moskwy, a już tamtejszy prezydent zaczął się łasić do Pekinu.

Po ponad roku wojny wydaje się, że nie ma co liczyć na samoograniczenie się przedsiębiorców. Jeżeli chcemy, żeby zachodnie firmy wyszły z Rosji, to trzeba je do tego zmusić. Żaden bojkot Leroy Merlin i Auchan tutaj nie pomoże. Zwłaszcza że polskie oddziały tych firm akurat zachowują się względnie przyzwoicie i trudno mieć jakieś pretensje do ich pracowników. Trzeba bardziej naciskać na polityków, żeby bardziej aktywnie „przekonywały” biznes do rezygnacji z rosyjskiego rynku. Tylko obłożenie Rosji trwałym i szczelnym embargo na wszystko może rozwiązać problem.