Ceny nawozów rosną, a wraz z nimi – ceny żywności. Zdaniem analityków Credit Agricole szybko się to nie zmieni

Finanse Państwo Zakupy Dołącz do dyskusji
Ceny nawozów rosną, a wraz z nimi – ceny żywności. Zdaniem analityków Credit Agricole szybko się to nie zmieni

Pierwszy raz w życiu jedząc kotleta schabowego pomyślałam o nawozach. Bo niestety cena kotlecika jest powiązana z ceną paszy, którą zjadła świnka. Pasza z ceną zbóż, a te z nawozami. A ceny nawozów to efekt kosmicznych cen gazu.

Ceny nawozów

Z początkiem tygodnia Grupa Azoty, jeden z największych w Europie producentów nawozów azotowych poinformował o wstrzymaniu lub ograniczeniu produkcji w trzech swoich zakładach. Krótko później taka sama informacja przyszła z należących do Orlenu zakładów Anwil. To drugi co do wielkości po Azotach krajowy producent nawozów. Powodem tych decyzji są galopujące ceny gazu. Ten surowiec odpowiada nawet za 90 proc. kosztów nawozów sztucznych.Producenci wolą zrobić sobie przerwę, niż produkować nawozy, na które przy tak wysokich cenach nie znaleźliby szybko nabywców. Rolnicy, również z powodu cen, wstrzymują się z zakupami, czekając do ostatniej chwili. Dla przykładu, tona saletry rok temu kosztowała 1300 zł. W marcu było to 3000 tys. zł, a teraz 4300 zł. Choć, jak już wspomniałam, nie jesteśmy przecież w szczycie zapotrzebowania na nawozy.

Jedzenia nie zabraknie

Jacek Janiszek, wiceprezes zarządu spółki Grupy Azoty Puławy, w wywiadzie dla Radia Lublin powiedział, że dwa lata temu magawatogodzina gazu kosztowała 8 euro. W sierpniu 2021 roku było to 40 euro. A dzisiaj 300 euro. Obawia się on też, że trzydniowy postój rurociągu Nord Stream 1, który zapowiedział Gazprom, spowoduje dalszy i to skokowy wzrost cen gazu. Z jego wypowiedzi wynika, że firma starała się, jak najbardziej opóźnić tę decyzję, by zabezpieczyć bezpieczeństwo żywnościowe Polski.

Czy w takim razie mamy powody do niepokoju? Czy może zabraknąć w Polsce żywności? To nie jest tak, że Azoty zostają z pustymi magazynami. Grupa ma 120 tys. ton zmagazynowanych nawozów. Jak powiedział na spotkaniu z rolnikami wicepremier i minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk,

Zapasy na jesienne stosowanie są wystarczające. Na wiosnę sytuacja może być jednak trudna. Nie patrzymy na to biernie. Przygotowujemy z Ministerstwem Aktywów Państwowych system, który umożliwi rolnikom nabycie nawozów po umiarkowanych cenach.

Zabraknąć może pieniędzy

Nie ulega wątpliwości, że to co się dzieje w tej chwili z nawozami może mieć za jakiś czas ogromny wpływ na koszty żywności. Przeglądając analizy nie spotkałam się z przewidywaniami możliwych braków żywności w Polsce. Wprost przeciwnie. Znawcy rynku twierdzą, że jedzenia nam nie zabraknie. Produkujemy go więcej, niż sami potrzebujemy. Stąd sporo eksportujemy. Jakieś przejściowe problemy mogą się pojawić z dostępnością niewielkiej liczby produktów. Na przykład olejów. Żywności więc będzie dość, ale jej ceny będą rosły. Nie tylko u nas, ale na całym świecie.

Poza nawozami i wojną w Ukrainie, analitycy banku Credit Agricole wskazują jeszcze na inne powody wzrostu cen zbóż. To narastający protekcjonizm w handlu zbożami, a także obawy o wielkość światowych zbiorów. Z uwagi na suszę m.in. w UE, USA i Indiach. Wyraźnego spadku cen zbóż oczekują najwcześniej w sezonie 2023/24.