Partnerzy serwisu:
Biznes Finanse

Chorwacja – pierwsze doświadczenia z euro

Komentarz Eksperta
30.01.2023
Chorwacja – pierwsze doświadczenia z euro

Na początku tego roku Chorwacja przystąpiła do strefy euro i zastąpiła swoją dotychczasową walutę – kunę, wspólnym pieniądzem europejskim, którym – jak wiadomo – posługuje się większość obywateli Unii Europejskiej, a nawet większość Europejczyków. Sąsiedzi Polski też już zarabiają i płacą tym pieniądzem. Mają go Litwini, Niemcy i Słowacy; nie mają go Czesi, a z oczywistych powodów także Białorusini i nawet będący bardzo za integracją z UE, Ukraińcy.

Autorem artykułu jest prof. Artur Nowak-Far, doradca programowy ds. euro w Fundacji Wolności Gospodarczej, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie

Przygotowanie Chorwacji do przyjęcia euro obejmowało zagwarantowanie bankowi centralnemu pełnej niezależności od rządu, osiągnięcie niskiej stopy inflacji (w momencie oceny potrzebnej do przystąpienia do strefy euro było to 4,9%); niskich, długookresowych  stóp procentowych (mniej niż 1%), i niskiego deficytu budżetowego  (poniżej 3% PKB). Problemem dla Chorwacji okazał się dług publiczny, który wyniósł 79,8% PKB, ale uznano, że spada on wystarczająco szybko.  

Reguły przeliczenia wynagrodzeń i cen

Zgodnie z chorwackim prawem, w dniu zastąpienia kun przez euro wszystkie wynagrodzenia i inne należności, wszystkie świadczenia i zobowiązania zostały uczciwie przeliczone na euro po ustalonym kursie wymiany 7,5345 za 1 euro. Zadbano także, by ceny w sklepach były przeliczone dokładnie po takim kursie i podawane zarówno w kunach, jak i w euro – żeby ludzie nie byli oszukiwani.

Dotychczasowe informacje od chorwackich handlowców na temat cen wskazują, że prawo było i jest przestrzegane. Sprawdziliśmy popularne w Chorwacji markety Tommy i Konzum – te działające w stolicy kraju, Zagrzebiu. Wszędzie stare ceny przeliczono na euro z zastosowaniem kursu konwersji. Ceny obowiązujące w okresie przed wprowadzeniem euro nie zmieniły więc realnej siły nabywczej Chorwatów.

Ceny, ceny – jak je oceniać?

W marketach Tommy i Konzum ceny zostały przeliczone z kun na euro zgodnie z prawem. Przy zastosowaniu kursu 4,67 złotego do 1 euro, za kilogram cebuli lub marchwi trzeba w tych sklepach zapłacić równowartość 4,34 zł, za kilogram bananów 4,92 zł w markecie Tommy, zaś 6,85 w Konzumie. Mleko kosztuje tam  4,6 zł za litr. Za awokado (smaczliwkę) trzeba zapłacić równowartość 4,64 zł w Tommym a 6,23 w Konzumie. Benzyna diesla kosztuje w Chorwacji 11,90 zł za litr (jakże drogo w porównaniu do Polski), zwykła benzyna 95 jedyne 6,24 złote za litr (w porównaniu do Polski to bardzo tanio).

Nie oznacza to jednak, że Chorwaci nie mają powodów do narzekań. Niewielka liczba drobnych przedsiębiorców wykorzystała przejście na euro, aby „źle” (tj. na swoją korzyść) przeliczyć ceny oferowanych przez siebie towarów. Praktyki te były jednak piętnowane a informacja o braku rzetelności szybko się rozchodziła. W sumie jednak większość Chorwatów była wobec siebie nawzajem uczciwa.

Dużo bardziej dokucza Chorwatom inflacja. Ta w listopadzie 2022 r., a więc przed przejściem na euro, osiągnęła poziom 13,5% rok do roku. Z początku roku weszły w życie przepisy, m. in. dotyczące płacy minimalnej, które także zwiększyły koszty prowadzenia działalności gospodarczej w Chorwacji. Mimo to, szacuje się, że średnioroczna inflacja w 2023 nie przekroczy w Chorwacji 7%. To i tak dużo, ale znacząco mniej niż np. w Polsce albo na sąsiadujących z Chorwacją Węgrzech, które w Unii Europejskiej stały się niechlubnym „liderem” wielkiej drożyzny (z niemal 25% inflacją w grudniu 2022 r.).

Inflacja przeszkadza w ocenie wpływu wprowadzenia euro w Chorwacji. Ważniejsze od tego jest jednak to, że inflacja nie jest powodowana przez euro, a wręcz przeciwnie – że euro daje szansę na jej szybkie obniżenie. Czego naszym chorwackim przyjaciołom serdecznie życzymy.