Partnerzy serwisu:
Gospodarka Technologie

Kapitalizm nie będzie lepszy od tego, że dużo siedzisz na Facebooku

Marcin Chmielowski
20.06.2023
Kapitalizm nie będzie lepszy od tego, że dużo siedzisz na Facebooku

Terror pustej kartki to zupełnie normalne zjawisko pojawiające się wtedy, kiedy pisanie staje się aktywnością zawodową Są deadliny. Nie bardzo mówią tym samym językiem, co wena. Można się jednak jakoś ratować i szukać inspiracji, tej pierwszej nutki, która pociągnie za sobą cały felieton. Oczywistym miejscem poszukiwań jest Internet. I media społecznościowe, na czele z największymi platformami, które coraz częściej mogą powiedzieć, że Internet to ja.

Łąka myśli, idei, pomysłów, jest coraz intensywniej koszona, a my coraz częściej musimy nasz piknik rozłożyć na niewygodnym rżysku, którym stał się zalew reklam, polecanych treści i informacji, zakwalifikowanych przez ten czy inny algorytm jako interesujące dla konkretnych odbiorców. W moim przypadku algorytm nie trafia, co nie najlepiej świadczy o kapitalizmie kognitywnym. Ale, tutaj zaczyna się krótka i boomerska część tego felietonu, kiedyś było inaczej i tablica Facebooka obfitowała w dłuższe lub krótsze wypowiedzi moich mniej lub bardziej znajomych. Było to bardziej pożywne, niż propozycje kupienia sobie nieruchomości w Hiszpanii albo garnituru. Mam garnitur i nie lubię upałów. Gdybym wtedy pisał tyle, co teraz: pewnie miałbym łatwiej z inspiracją.

To wszystko oczywiście prowadzi do jakichś wniosków, nie są one jednak antykapitalistyczne. Nie sądzę, aby narzekanie dla narzekania na wcale niezły system w którym sprzedawanie jest jednak ważne, mogło wywołać jakiś pozytywny efekt, no chyba, że chcemy sprawdzić, czy trawa po drugiej stronie płotu nie jest aby bardziej zielona. Nie jest, już sprawdzaliśmy. Mogą być jednak kapitalizmy lepsze i gorsze, bardziej funkcjonalne lub mniej. Funkcjonalność kapitalizmu definiuję jako jego przydatność, pomocniczość dla tych, którzy chcą wspinać się po społecznej drabinie. Kapitalizm to system hierarchiczny, to oczywiste. Ale jeżeli szczyt tej hierarchii działa również na korzyść tych u podstawy piramidy, tych, którzy dopiero chcą się dorobić, to jest to w porządku. Tym lepiej jest i będzie, jeżeli można spaść ze szczytu i jednocześnie się na niego wdrapać. Polska historia gospodarcza ostatniego trzydziestolecia pokazuje, że co do zasady nasz kapitalizm okazał się być niezły. Poziom życia w Polsce bardzo się podniósł. Powstały fortuny zdobyte dzięki przemyślności i nawet niekiedy zastąpiły te zdobyte dzięki układom z państwem. Czy mogłoby być lepiej? Tak. Ale porównujmy się z realnymi przykładami, nie wyobrażeniami z książek. W przypadku tych drugich zawsze wypadniemy blado.

To co jest ważne, co może uratować kapitalizm przed nim samym to własność, a nie tylko dostęp. Świetna książka, której autorem jest Joel Kotkin, chyba nie wydana po polsku, jest ostrzeżeniem przed dystopijną, teraźniejącą przyszłością w której tej własności właśnie zaczyna brakować. Gdzie staje się coraz rzadszym dobrem. “The Coming Of Neo Feudalism” pokazuje, że to własność i posiadająca ją klasa średnia gwarantuje to, że świat jaki znamy nie stanie się światem, jaki znamy z książek o historii średniowiecza. Nie chodzi o rycerzy w błyszczących zbrojach, a o zatarcie drabiny pozwalającej na awans jaką był, powinien być i wciąż jednak do pewnego stopnia jest kapitalizm. Jeśli jednak będzie on ewoluował w kierunku w którym własność nad informacją będzie domeną niewielkiej grupy technologicznej szlachty wspomaganej przez ideologów odmieniających termin “ślad węglowy” i “degrowth”, to klasa średnia stanie się historyczną efemerydą, wszyscy wystąpimy w gigantycznym LARPie Cyberpunka z którego nie będzie się dało wyjść, a burżuazyjna godność stanie się wspomnieniem, jakie będą sobie opowiadać ludzie nie mający nic i niekoniecznie szczęśliwi. Informacja dla XXI wieku jest tym, czym węgiel był dla XIX stulecia. Jej koncentracja w rękach niewielu, obrazowo mówiąc, spowoduje, że pewnego dnia po zalogowaniu się na Facebooka zobaczymy tam tylko reklamy i tylko polecane treści. To rzecz jasna tylko przesadna i fantastyczna wizja felietonisty, ale chodzi o pewien obraz.

Odpowiedzią na taki kapitalizm wcale nie jest brak kapitalizmu, jest nim kapitalizm oparty o własność, a nie tylko dostęp. W obecnej sytuacji oznacza to ochronę swoich danych, co najmniej przychylny stosunek do sektora małych i średnich przedsiębiorstw, ekologia nie będąca jednocześnie mizantropią, rozdział gospodarki od państwa, bo taki duopol sprzyja największym korporacjom, konsumencki lokalizm tam, gdzie jest możliwy i ma sens oraz rozumienie globalizacji jako wspaniałego procesu, który jednak nie jest bombonierką, a szansą i zagrożeniem – jednocześnie. Taki świat, bardziej zdywersyfikowany, zaludniony przez posiadaczy, a nie najemców, będzie lepszy. Może nawet będzie miał ciekawszy Internet do przeczytania. A nawet jeśli nie: sam w sobie będzie bardziej różnorodny. I to tak naprawdę o to należy zabiegać.

Autor: Marcin Chmielowski

Politolog, filozof, komentator i felietonista. Ma na koncie książki o libertarianizmie, filmy o wolnorynkowych ekonomistach, doświadczenie w trzecim sektorze i związaną z nim pracą u podstaw.