Szkolne toalety zamknięte na cztery spusty. Polski uczeń musi mieć dobry powód, by z nich skorzystać

Edukacja Społeczeństwo Dołącz do dyskusji
Szkolne toalety zamknięte na cztery spusty. Polski uczeń musi mieć dobry powód, by z nich skorzystać

Nowy rok szkolny, nowe kontrowersje, ale też stare problemy. Okazuje się, że uczniowie stresują się nie tylko nadchodzącymi sprawdzianami, ocenami, odpowiadaniem przed nauczycielem czy spotkaniem z nowymi kolegami, ale także… szkolną toaletą. Jak tak dalej pójdzie, to fizjoterapeuci będą mieć pełne ręce roboty. Gdzie jest klucz do szkolnej toalety?

Wyrażam zgodę, by uczeń skorzystał z ubikacji. Wydano: klucz do szkolnej toalety

Pierwszy dzwonek jeszcze rozbrzmiewa, a w Internecie już pojawiło się mnóstwo wpisów dotyczących najróżniejszych problemów szkolnych. Jednym z nich są toalety. A raczej ograniczony dostęp do ich używania. Jak to możliwe? Dlaczego w 2023 roku wciąż rozmawiamy o tym samym, a dodatkowo okazuje się, że jest gorzej niż przed laty? Do sieci trafił post zbulwersowanej matki, która po rozpoczęciu roku szkolnego chciała iść z córką do toalety. I tutaj pojawił się problem, klucz do ubikacji posiadała tylko jedna osoba, od której trzeba go odebrać. Nie był to wyjątek na ten dzień, tylko nowa reguła szkolna. Co więcej, jeśli dziecko podczas lekcji będzie chciało skorzystać z WC, to musi uzyskać pisemną zgodę, aby móc pójść za potrzebą.

Post otworzył pole do dyskusji na ten temat. W wielu szkołach podstawowych i ponadpodstawowych jest podobnie. W niektórych dzieci muszą iść po klucz do woźnej/woźnego czy do portierni, a tam wpisać się imieniem i nazwiskiem oraz napisać, do jakiej klasy chodzą. Tym samym uczeń o swojej potrzebie wypróżnienia się musi poinformować: nauczyciela, całą klasę oraz pracownika, który posiada klucz do szkolnej toalety. Tutaj pojawia się kilka pytań — co na to regulamin szkoły? Czy tak podstawowa sprawa jak załatwianie się musi być tak skomplikowana? Czy to nie jest odzieranie z godności?

Regulamin szkoły nie może zakazać wyjścia do toalety

Największym problemem jest wychodzenie do toalety w czasie lekcji. Regulamin szkoły nie może tego zabronić, ale może to… obrzydzić. Właśnie poprzez takie utrudnienia jak wymienione wyżej, ale nie tylko. W niektórych szkołach uczniowi w wyjściu do ubikacji musi towarzyszyć opiekun. Może to być nauczyciel, wicedyrektor albo pracownik sekretariatu. Ten absurd doprowadził do sytuacji, w której z jednym uczniem do WC poszedł nie tylko nauczyciel, ale cała klasa. Bo uczący bał się zostawić całą grupę bez opieki. U naszych niemieckich sąsiadów taka sytuacja doprowadziła do sprawy w sądzie, bo zakaz wyjścia do toalety na lekcji doprowadził do krępującej sytuacji — dziewczynka popuściła w majtki przy całej klasie. Są szkoły, w których dzieci ze wskazaniami medycznymi potwierdzonymi przez lekarza mogą wychodzić za potrzebą bez ograniczeń. Cała reszta mierzy się z brakiem zaufania.

Czysta toaleta ważniejsza niż uczeń. Potrzeby fizjologiczne zostaw na przerwę

Tak, głównie chodzi o zaufanie, a raczej o jego brak, ponieważ właśnie tym tłumaczą się dyrektorzy szkół, w których ogranicza się wyjścia do toalety. Boją się zniszczeń, wychodzenia w celu skrócenia sobie lekcji, a także tego, co uczeń, który ma problemy psychiczne, zrobi podczas takiego samotnego wyjścia. Niestety, wszelkie zakazy uderzają w zwykłą ludzką potrzebę. Od pójścia do WC jest przerwa, ale trwa ona 5-10 minut, w czasie której uczniowie chcą zjeść drugie śniadanie, powtórzyć do sprawdzaniu, czy po prostu odpocząć. A na pewno zdążyć na kolejną lekcję. W czasie przerwy do toalet są długie kolejki, a potrzeba wypróżnienia nie zniknie po dzwonku. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy przymus skorzystania z ubikacji nadejdzie. Załatwianie się bez potrzeby jest niezdrowe, a wstrzymywanie jeszcze gorsze. Czy uczeń nie powinien być ważniejszy niż czysty sedes? „Wszyscy niszczą” to uogólnienie, a jeśli zgodne z prawdą to wskazuje na problemy szkoły.

Nie jem, nie piję, a w czasie okresu zostaję w domu, bo klucz do szkolnej toalety jest w portierni

W zeszłym roku ministra Czarnka zainteresowały szkolne toalety, a właściwie jedna. Koedukacyjna, która powstała w warszawskiej szkole. Poza tym ministerstwa nie zainteresowały zakazy, nakazy i warunki, jakie panują w ubikacjach. A brak ciepłej wody, mydła czy papieru to praktycznie standard w polskich szkołach. W regulaminach nikt nie przewidział pochylenia się nad upokorzeniem. Czy ktoś wyobraża sobie, by pytać swojego szefa, czy może wyjść za potrzebą? I to przy wszystkich pracownikach. Ale dzieci muszą funkcjonować na innych zasadach, tych z ograniczonym zaufaniem. W Internecie możemy przeczytać historie uczniów, którzy nie jedzą i nie piją w szkole tylko po to, by nie musieć iść do ubikacji. Są tacy, którzy wstrzymują przez cały dzień. Czy potrzeba fizjologiczna powinna kojarzyć się ze wstydem, problemem i upokorzeniem?

Dziewczynki miesiączkują już w szkole podstawowej, muszą zadbać w tym czasie o higienę, która niekoniecznie poczeka do przerwy. Kiedy zadają pytanie nauczycielowi o wyjście, już w rękach chowają przed ciekawskimi spojrzeniami klasy podpaskę czy tampon. Potem schodzą na dół i z imienia i nazwiska wpisują się na listę, by dostać klucz do szkolnej toalety. Ania Nowak ma okres i cała szkoła o tym wie. Każdy z nas był dzieckiem i wie, że to po prostu nie powinno mieć miejsca. Jaki jest klucz do szkolnej toalety? Na pewno praca nad wzajemnym zaufaniem, nieodzieranie z godności i zwykła ludzka empatia.