Polska zapłonie. Ubezpieczyciele są pewni, że palimy czym popadnie i będzie więcej pożarów

Codzienne Dołącz do dyskusji
Polska zapłonie. Ubezpieczyciele są pewni, że palimy czym popadnie i będzie więcej pożarów

Ze statystyk Państwowej Straży Pożarnej wynika jednoznacznie, że przez ostatnie 10 lat liczba pożarów domów spowodowanych niewłaściwym korzystaniem z urządzeń grzewczych wzrosła o 150 proc. Towarzystwo ubezpieczeniowe Warta ostrzega: będzie jeszcze gorzej. Powód wydaje się oczywisty: nieodpowiedni opał stosowany coraz chętniej w czasie kryzysu.

Sezon pożarowy w Polsce poniekąd pokrywa się z sezonem grzewczym

Towarzystwo ubezpieczeniowe Warta przedstawiło statystki dotyczące pożarów oparte o dane Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej. Przez cały 2021 r. strażacy byli wzywani do ugaszenia pożarów ponad 106 tys. razy. 33,8 tys. interwencji dotyczyło obiektów mieszkalnych, w tym także domów jednorodzinnych. Aż 46 proc. z nich było spowodowanych przez niewłaściwą eksploatację urządzeń grzewczych. W porównaniu z 2020 r. liczba pożarów wywołanych w ten sposób wzrosła o 16,4 proc. 

Nikogo nie powinno zdziwić, że pożary najczęściej przytrafiają się instalacjom na paliwa stałe. To wciąż najpopularniejsza w Polsce metoda ogrzewania. Korzysta z niej ponad 4 miliony gospodarstw domowych. Połowa z nich w dalszym ciągu zasilana jest węglem.

Najczęstszą przyczyną pożaru jest w takim przypadku zapalenie się sadzy w przewodzie kominowym. Swego rodzaju sezon pożarowy pokrywa się częściowo z sezonem grzewczym. Trwa od jesieni do wiosny. Katarzyna Kowalczyk, kierownik Wydziału Rzeczoznawców Majątkowych w Warcie, ostrzega:

Zwiększona eksploatacja urządzeń grzewczych w okresie jesienno-zimowym przyczynia się do wzrostu liczby awarii i uszkodzeń, zwiększających ryzyko pożaru. Na stan techniczny instalacji wpływa przede wszystkim jakość wykorzystywanego paliwa, ale też utrzymywanie odpowiedniego poziomu czystości urządzenia i dobrego stanu przewodów kominowych

Sposób na przeciwdziałanie tego typu pożarom jest bardzo prosty. Wystarczy dbać o regularne czyszczenie przewodów kominowych. Warto także pamiętać o regularnym przeprowadzaniu kontroli i przeglądów naszego źródła ciepła.  Wydaje się, że Polacy dobrze o tym wiedzą. Pisaliśmy nie tak dawno na łamach Bezprawnika, że w tym roku kominiarze są zapracowani jak nigdy.

W grę wchodzi także zaprószenie ognia przez samych mieszkańców. Tutaj możliwą przyczyną pożaru są niedopałki pozostawione w plastikowym pojemniku albo postawienie łatwopalnych materiałów zbyt blisko pieca.

Liczba pożarów może wzrosnąć także przez nieformalne przyzwolenie polityków na palenie byle czym

Dobre rady Warty warto wziąć sobie do serca szczególnie teraz, w okresie kryzysu energetycznego. Niedobory węgla w Polsce cały czas się utrzymują, choć sytuacja wydaje się nieco lepsza niż jeszcze kilka tygodni temu. Na światowych rynkach panika ustąpiła, nawet ceny tego surowca zaczęły lekko spadać. Problemem pozostaje jakość węgla, który udało się sprowadzić do Polski.

Drugą kwestią, która może sprawić, że liczba pożarów tylko wzrośnie, jest nieformalne przyzwolenie na palenie w piecach byle czym. Dlatego przypominamy: to, że prezes Jarosław Kaczyński pozwolił palić wszystkim z wyjątkiem opon, nie oznacza jeszcze, że mamy do czynienia z przepisami prawa. Cały czas za palenie odpadami lub łamanie gminnych uchwał antysmogowych grożą nam mandat, lub do 5 tysięcy złotych grzywny.

To wciąż niewielkie pieniądze w porównaniu ze stratami, które może spowodować pożar domu. Nawet przy założeniu, że nie ucierpiał nikt z domowników. Dlatego oprócz należytej konserwacji instalacji grzewczej trzeba pamiętać o tym, by wykorzystywać w niej tylko odpowiednie dla niej paliwo. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że w przeciwnym wypadku narażamy się nawet na kilkuletni pobyt w więzieniu.

Jeżeli rzeczywiście z powodu niewłaściwego wykorzystywania instalacji dojdzie do pożaru, to może nam zostać postawiony zarzut sprowadzenia zdarzenia powszechnie niebezpiecznego. Zgodnie z art. 163 §2 kodeksu karnego taki czyn zagrożony jest karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.