Bank Pekao sprawdza czy jest szansa, by Polsce zostało trochę gazu na zimę

Codzienne Dobre wiadomości Państwo Dołącz do dyskusji
Bank Pekao sprawdza czy jest szansa, by Polsce zostało trochę gazu na zimę

Otwarcie Baltic Pipe i prawdopodobny sabotaż Nord Stream I i II skłoniły analityków banku Pekao S.A. do zastanowienia się czy tej zimy gazu w Polsce nie zabraknie. Odpowiedź jest umiarkowanie optymistyczna, ale będziemy potrzebować dużo szczęścia.

Możliwe, że gazu w Polsce nie zabraknie

Analitycy Departamentu Analiz Makroekonomicznych banku Pekao podają, że Polska rocznie zużywa od 21 do 23,5 mld m3 gazu. W zależności od tego jak sroga jest zima. Jedną czwartą z tego jesteśmy w stanie pokryć krajową produkcją. Resztę musimy importować. Poza gazociągiem jamalskim, gaz może trafić do nas, przede wszystkim, przez Gazoport w Świnoujściu. Potem Baltic Pipe. W dalszej kolejności są połączenia z Litwą, Słowacją i Niemcami.

„Teoretycznie, łączna przepustowość tych połączeń pozwala z nawiązką zaspokoić potrzeby importowe Polski, ale w praktyce, po odcięciu dostaw przez Rosję, zabraknie w UE gazu, aby te połączenia zapełnić. (…) Jedynymi w miarę pewnymi źródłami gazu dla Polski pozostają więc gazoport LNG w Świnoujściu i gazociąg Baltic Pipe do złóż norweskich. Oba źródła łącznie będą w stanie dostarczyć docelowo 18,3 mld m3 gazu w skali roku (w praktyce nieco mniej). Ilość ta, uwzględniając krajową produkcję, wystarczy do zaspokojenia krajowego popytu na gaz przy założeniu umiarkowanej zimy” czytamy w opracowaniu.

Gaz będzie, ale bardzo drogi

Dalej autorzy analizy zwracają uwagę, że pojawi się luka wielkości ok. 1 mld m3 gazu, ale w ich ocenie, obserwowany już spadek popytu na ten surowiec powinien pozwolić nam domknąć bilans gazowy. Jeśli tak sprawy by się potoczyły, to Polsce starczyłoby gazu tej zimy. Choć byłby to gaz bardzo drogi.

Ten umiarkowanie optymistyczny scenariusz obarczony jest kilka ryzykami. Po pierwsze, nie wiadomo, jak szybko uda się zwiększyć przepustowość Baltic Pipe oraz gazoportu?  Po drugie, nikt dziś nie wie czy uda się znaleźć wystarczającą ilość gazu, by zapełnić Baltic Pipe. Eksperci banku Pekao przypominają, że duńskie i norweskie złoża PGNiG są w stanie to zrobić, maksymalnie w 40 proc.

„Niedawno podpisana umowa z Equinorem zapewni dodatkowe 2,4 mld m3 gazu rocznie. Pozostałe 2,5-4 mld m3 trzeba będzie znaleźć na bardzo obecnie ciasnym rynku. Co gorsza, przepustowość Baltic Pipe zależy częściowo od przepustowości dwóch innych gazociągów: Europipe I i II (36 mld m3 gazu rocznie), za pomocą których gaz z Norwegii sprowadzają również Niemcy. Oznacza to, że Polska będzie konkurować z Niemcami o ten sam surowiec. Dla obu krajów może go nie starczyć” obawiają się analitycy.

Za jaką cenę?

Kolejnym trudnym dziś do przewidzenia czynnikiem, od którego zależy czy starczy nam gazu, jest to, na ile mroźna będzie zima w Polsce i Europie. Prognozy są na razie dla nas korzystne i oby generał mróz odmówił Putinowi udziału w tej wojnie. Poza sprawnością infrastruktury i  łagodną zimą do zrealizowania optymistycznego dla Polski scenariusza, eksperci Pekao wskazują jeszcze jeden czynnik. To solidarne działanie państw UE w ograniczaniu popytu na gaz i dzieleniu się jego podażą. Wszystko to razem przesądzi, czy Polacy będą musieli ograniczać zużycie gazu czy nie. A jeśli tak, to w jakiej skali. Ten względnie optymistyczny scenariusz nie powinien usypiać czujności rządzących. Bo równie ważna, jak jego dostępność jest cena.  To powinno motywować do szukania możliwości importu gazu z miejsc, gdzie jest on tańszy niż w Europie.