Niższy podatek dochodowy to zguba polskich miast i problem dla ich mieszkańców

Podatki Dołącz do dyskusji
Niższy podatek dochodowy to zguba polskich miast i problem dla ich mieszkańców

Kto by pomyślał, że znajdzie się kiedyś powód, by narzekać na niższy podatek dochodowy? Okazuje się jednak, że reformy podatkowe Prawa i Sprawiedliwości przyniosły drastyczne uszczuplenie dochodów samorządów. To powód, dla którego mieszkańcy polskich miast mogą właściwie zapomnieć o dotychczasowym poziomie miejskich inwestycji.

Niższy podatek dochodowy oznacza drastyczne pogorszenie kondycji finansowej samorządów

Niższe podatki kojarzą się większości obywateli z czymś pozytywnym. Mało kto w końcu lubi być pozbawionym części swoich dochodów. Są oczywiście osoby, które nie mają z tym problemu – pod warunkiem, że pieniądze z podatków zostaną wykorzystane w sposób społecznie użyteczny. Zmiany podatkowe wdrażane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości w ostatnich latach sprawiają, że obydwie grupy podatników będą rozczarowane. Wszystko przez niższy podatek dochodowy.

Rządzący obniżyli podstawową stawkę podatku PIT dwukrotnie. Pierwsza obniżka z 19 do 18 proc. przyniosła już pewien niepożądany efekt. Doszło do poważnego uszczuplenia dochodów samorządów. Ogólne straty szacowano wówczas na ok. 1,5 miliarda złotych. Mniej pieniędzy do dyspozycji samorządu to szukanie oszczędności i dodatkowych przychodów wszędzie tam, gdzie to tylko możliwe. Rezultat był łatwy do przewidzenia: ograniczenie inwestycji rozwojowych oraz różne uciążliwe dla mieszkańców podwyżki. Przykładem mogą być opłaty parkingowe, za wywóz śmieci, czy nawet podatek za psa.

Teraz spektakularne fiasko Polskiego Ładu zmusiło rząd do rzucenia czegoś wściekłym wyborcom. Tym czymś okazał się znowu niższy podatek dochodowy. Podstawowa stawka spadła do 12 proc. Teraz na portalu money.pl możemy przeczytać: „Samorządom zabraknie w tym roku na pokrycie wydatków bieżących od 20 do 30 mld zł”. Do uszczuplenia dochodów z tytułu podatku dochodowego należy jeszcze doliczyć wyższe raty kredytów. Te wzrosły w wyniku podwyżek stóp procentowych będących reakcją Rady Polityki Pieniężnej na kryzys inflacyjny.

To nie wszystko. W ramach Polskiego Ładu wprowadzono tzw. regułę stabilizującą dochody samorządów. Działa ona w bardzo prosty sposób. Minister finansów określa z góry, ile dochodów z PIT dostanie dane miasto. Właściwy samorząd otrzymuje co miesiąc 1/12 tej kwoty, niezależnie od tego, ile realnie zapłacą podatnicy. Efekt? Bydgoszcz na ministerialnych szacunkach miała stracić nawet 14 proc. należnego podatku dochodowego od osób fizycznych. O sprawiedliwym podziale środków dla samorządów najwyraźniej możemy jednak zapomnieć.

Poprawiony Polski Ład ma sprawić, że będziemy wychwalać rządzących i wściekać się na samorządy

Niższy podatek dochodowy w praktyce oznacza, że polskie samorządy zostały w praktyce pozbawione pieniędzy bez żadnej realnej formy kompensacji. W ramach okrojonego budżetu muszą realizować te same zadania co do tej pory. Równocześnie z powodu galopującej inflacji wzrosły praktycznie wszystkie możliwe koszty. Można się więc spodziewać, że samorządy będą w dalszym ciągu szukać oszczędności i sposobów na przynajmniej częściowe zrekompensowanie sobie strat.

Co to oznacza dla zwykłego mieszkańca polskich miast? Może zapomnieć o części inwestycji, które w normalnych warunkach finansowałyby gminy. Tych nie będzie stać na wszelkiej maści rewitalizacje, remonty, czy budowę nowych obiektów użyteczności publicznej. Zaciskanie pasa z pewnością nie pozostanie bez wpływu na komfort życia w poszczególnych miastach.

Jakby tego było mało, możemy się spodziewać, że samorządy zostaną zmuszone do dalszego podnoszenia wszelkich możliwych opłat. Jeżeli kogoś oburzają wysokie koszty biletów komunikacji miejskiej, czy opłat za parkowanie, to chyba nie pozostanie mu nic innego, jak zacisnąć zęby. Tak, jak radził prezydent Andrzej Duda w sprawie wszechobecnej drożyzny.

Warto także zauważyć, że niższy podatek dochodowy to w gruncie rzecz dość perfidne posunięcie. Zmniejszenie obciążeń podatkowych obywateli można było osiągnąć na różne sposoby. Na przykład obniżając podstawową stawkę podatku VAT o 1 proc. Nie byłaby to jednak podwyżka tak widowiskowa i odczuwalna. Nie nadawałaby się więc na próbę ratowania nadszarpniętego wizerunku Polskiego Ładu. Tymczasem kolejne obniżenie podatku PIT pozwala rządzącym spijać śmietankę przy równoczesnym przerzuceniu dużej części kosztów takiego posunięcia na samorządy.

Równocześnie to właśnie rząd Prawa i Sprawiedliwości upiera się przy tym, by Polska nie otrzymała ani eurocenta w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Wszystko po to, by rządzący mogli dalej uparcie trzymać się swojej „reformy” wymiaru sprawiedliwości, która dla Polski i Polaków nie stanowi żadnej wartości dodanej. Zanim więc zaczniemy denerwować się na samorządy za pogorszenie naszych warunków życia, zwróćmy uwagę na prawdziwego winowajcę takiego stanu rzeczy.