Spieszmy się kochać PKB, tak szybko hamuje – podsumowują swoją analizę ekonomiści mBanku

Biznes Finanse Państwo Dołącz do dyskusji
Spieszmy się kochać PKB, tak szybko hamuje – podsumowują swoją analizę ekonomiści mBanku

Niech ten tydzień już się skończy. Ilość przygnębiających informacji, które wysyła nam nasza gospodarka naprawdę martwi. Inflacja, PKB i PMI. Nastroje szefów firm coraz gorsze. PKB spada. Nastroje też.

PKB spada. Nastroje też

W tej sytuacji komentarz ekonomistów mBanku „Spieszmy się kochać PKB, tak szybko hamuje” nie dziwi. GUS podał, że wzrost PKB w II kwartale wyniósł rok do roku 5,5 proc. To oczywiście nadal jest wzrost, ale kwartał temu było to 8,5 proc. Eksperci mBanku przewidują, że kolejne kwartały powinny przynieść dalsze spadki.

Co się dzieje? Ten poprzedni odczyt na poziomie 8,5 proc. zrobiły nam zapasy. Firmy, bojąc się o dostępność i ceny potrzebnych do produkcji składników, zrobiły duże zakupy na zapas. Teraz wkład zapasów do PKB zmalał. Zmniejszył się też eksport. Natomiast (to akurat może być zaskoczenie na plus) konsumpcja i inwestycje wciąż się w II kwartale dobrze trzymały. Być może my, tzn. konsumenci, robiliśmy również jakieś zakupy na zapas – obawiając się, że niektóre produkty, takie jak np. sprzęt AGD, będą za jakiś czas droższe. Dobra sytuacja na rynku pracy sprzyja takim decyzjom. Dodatkowo ciągle jeszcze w konsumpcji swój niemały udział mają uchodźcy.

Będziemy mniej kupować

W kolejnych kwartałach z konsumpcją może nie być już tak dobrze. Inflacja zmniejsza siłę nabywczą dochodów, a rachunki za ogrzewanie i energię mogą nam zdemolować budżety domowe. Spowolnienie jest też spodziewane w inwestycjach. To efekt coraz wyższych stóp procentowych. Przedsiębiorcy z wakacji kredytowych nie korzystają. Swoje robi też wojna w Ukrainie i globalne spowolnienie. Potwierdzeniem tego jest duży pesymizm w nastrojach naszych menadżerów w przemyśle. Wskaźnik PMI, który jest ich miernikiem, spadł po raz kolejny. Tym razem z 42,1 do 40,9 pkt. Jak podkreślają ekonomiści mBanku, sam spadek nie dziwi. Jak pisze mBank,

Trudno oczekiwać by w obliczu nadchodzącego spowolnienia i niepewności związanej z cenami energii, nastroje nie były coraz bardziej pesymistyczne. Musimy jednak przyznać, że nie doszacowaliśmy skali spadku. Do najniższych „covidowych” poziomów jeszcze trochę brakuje (wówczas 31,9 pkt.), ale coraz bliżej jest drugiego historycznego dołka czyli wyniku z grudnia 2008 (38,3 pkt.).

Skąd takie złe nastroje u przedsiębiorców? Tempo spadku produkcji i nowych zamówień jest najszybsze od maja 2020 roku. Słabszy popyt to, zdaniem firm, efekt wysokich cen.  Spadł też wskaźnik zatrudniania. Są tego dwie przyczyny. Firmy nie przyjmują nowych pracowników tam, gdzie pojawiają się wakaty, a także ograniczają zatrudnienie zwalniając. O ile odczyt inflacji czy poziom PKB to dane historyczne, które pokazują nam, jak było, to PMI dotyczy przyszłości. Jest wskazówką czego możemy się spodziewać. Wszystkie te wskaźniki niepokoją i rodzą coraz większe obawy o to, co przyniesie nam przyszłość. Czy to będzie „tylko” spowolnienie gospodarcze, czy może już recesja.