Premier Wielkiej Brytanii stanowczo o e-papierosach: to korzyść dla palaczy

Zagranica Zdrowie Dołącz do dyskusji
Premier Wielkiej Brytanii stanowczo o e-papierosach: to korzyść dla palaczy

W kwestiach zdrowotnych Wielka Brytania wyłamuje się z utartych schematów. Poczas gdy inne kraje na świecie, zachęcane przez WHO, dążą do całkowitej eliminacji niezdrowych zachowań i w drodze do ideału mnożą kolejne zakazy, rząd w Londynie stawia na rozwiązania pragmatyczne. Takie, które mają dać efekt tu i teraz. Brytyjczycy walczą więc z papierosami nie tyle zakazem, co zachętą: stosują tzw. politykę redukcji szkód i promują wśród palaczy mniej szkodliwe rozwiązania, jak e-papierosy. Żadnych wątpliwości co do słuszności takiego podejścia nie ma nawet premier tego kraju, Rishi Sunak. 

Wielka Brytania stawia na harm reduction

W trakcie wystąpienia w Westminster premier Sunak przekonywał, że plan jego rządu na walkę z papierosami przyniesie korzyść palaczom i brytyjskiemu zdrowiu publicznemu.

„W przypadku palenia papierosow, w programie „zamień, by rzucić” („Switch to stop”) próbujemy czegoś proaktywnego i całkiem innowacyjnego. Mamy już przekonujące dowody płynące z tego programu oraz z programów wykonanych na mniejszą skalę, że jeśli możesz pomóc obecnym i pełnoletnim palaczom w przejściu z papierosa na używanie e-papierosów – i nie chodzi mi tutaj o te e-papierosy używane przez dzieci, co jest oczywiście niepokojące – to istnieją wyraźne korzyści dla zdrowia publicznego wynikające z działania teraz, zanim pojawią się większe problemy” – mówił Rishi Sunak.

Wielka Brytania jest państwem, które zapoczątkowało dyskusję o potrzebie polityki redukcji szkód spowodowanych paleniem w Europie. Brytyjska służba zdrowia (NHS) i agendy zdrowotne rządu w Londynie mówią już od lat, że e-papierosy i podgrzewacze tytoniu są mniej szkodliwe od papierosa.

Rząd Rishiego Sunaka jest pierwszym na świecie, który wdraża program substytucji nikotynowej dla palaczy – „Zamień, by przestać” („Swap to stop”). Dzięki niemu milion palaczy w tym kraju dostanie od rządu… darmowe e-papierosy. Po co? Żeby przestali palić te zwykłe.

Takie podejście ma sprawić, że już w 2030 r. w Wielkiej Brytanii papierosy będzie paliło mniej niż 5% populacji. Dziś, w dużej mierze dzięki wsparciu dla polityki redukcji szkód, papierosy pali 13% Brytyjczyków. To blisko 2-krotnie mniej niż w UE, która takiej strategii nie stosuje.

Pobudka

Brytyjskie władze obudziły się zresztą w samą porę. Rok temu dr Javed Khan, jedna z najważniejszych figur świata medycyny na Wyspach i kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego za wkład w poprawę zdrowia publicznego, zaalarmował brytyjski rząd, że nie ma czasu do stracenia.

Dr Khan przekonywał, że bez wzmocnienia działań zmierzających do redukcji szkód spowodowanych paleniem papierosów, Wielka Brytania próg 5% palaczy osiągnie nie w 2030, a dopiero w 2037 roku. Raport Khana zawierał też rekomendacje dla brytyjskich polityków, żeby uświadamiać palaczy o istnieniu mniej szkodliwych od papierosa form przyjmowania nikotyny, takich jak e-papieros czy podgrzewacz tytoniu.

Temat polityki harm reduction i jej efektów poruszamy na łamach Bezprawnika regularnie. Co do zasady strategia ta ma na celu zachęcanie osób silnie uzależnionych do wybierania takich używek, które będą im szkodziły możliwie jak najmniej. Innymi słowy: to oferowanie bezpieczniejszej (umownie: „zdrowszej”) alternatywy osobom, które np. palą papierosy, żeby ograniczyć ich szkodliwy wpływ na zdrowie.

Jednak to nie Wielka Brytania jest dzisiaj europejskim liderem w walce z papierosami. Prym wiedzie tu Szwecja. Między tymi dwoma krajami jest jednak wspólny mianownik – to właśnie redukcja szkód. W Szwecji główną alternatywą dla papierosa stał się snus, czyli saszetka z tytoniem wkładana pod wargę. Ta forma przyjmowania nikotyny w zasadzie wyparła tu palenie papierosów. Odsetek palących Szwedów spadł do 5,6% – najniższego poziomu w całej UE. Dzisiaj 2-krotnie więcej Szwedów używa snusu niż pali papierosy, a sam kraj ma najniższy w UE wskaźnik zachorowalności i zgonów na raka płuca. W UE snus jest jednak nielegalny. Jego sprzedaży w pozostałych krajach zabrania Komisja Europejska.

WHO nie daje rady, więc coraz więcej państw walczy z papierosami po swojemu

Cała Europa (i zresztą nie tylko Europa) zmaga się z papierosową epidemią. Liczba palaczy nie spada, w Polsce wręcz – rośnie. Światowa Organizacja Zdrowia pozostaje tu bezradna.

Nic dziwnego zatem, że kolejne kraje biorą sprawy w swoje ręce i opracowują własne strategie, bazując na wskazaniach naukowców i lekarzy, w których redukcja szkód dochodzi do głosu coraz częściej. Za Oceanem podejście harm reduction wobec używek prezentują dziś Stany Zjednoczone, ale też Japonia i Nowa Zelandia.

Polityka antynikotynowa na Wyspach zmierza więc do zastąpienia papierosów czymś bardziej „innowacyjnym”. Brytyjski premier podkreśla przy tym, że istnieją przekonujące dowody na istnienie wyraźnych korzyści dla zdrowia z tytułu przestawienia się z papierosów na alternatywne produkty. Polityka antynikotynowa proponowana przez rząd Sunaka opiera się zresztą na przekonaniu, że mało prawdopodobne jest, aby wieloletni palacze rzucili całkowicie nałóg bez możliwości skorzystania z jakiejkolwiek alternatywy. Z tego względu lepiej umożliwić im korzystanie z innego, mniej szkodliwego produktu.

Co istotne, premier Sunak stawia na harm reduction nie tylko w kwestii papierosów, ale choćby – cukru w gotowych produktach spożywczych i napojach. Co ciekawe, podejście WHO jeśli chodzi o słodziki pozostaje dość restrykcyjne; organizacja nie zaleca korzystania z „substytutów” cukru, a jedynie zachęca do zmniejszenia spożywanej ilości produktu. To z kolei jest sprzeczne z oficjalnymi zaleceniami brytyjskiej NHS podkreślającej, że wszystkie dostępne na rynku słodziki przechodzą rygorystyczną kontrolę bezpieczeństwa.

WHO znana jest również z ortodoksyjnego i dogmatycznego podejścia, jeśli chodzi o politykę harm reduction w kwestii nikotynizmu. Mówiąc najkrócej – WHO nie tyle takiej polityki nie popiera, co wręcz ją… ignoruje. Jednocześnie grupa badawcza WHO zauważyła już w 2015 r., że produkty „mniej toksyczne lub mniej uzależniające” mogą stanowić element kompleksowego podejścia do ograniczania liczby zgonów i chorób związanych z paleniem tytoniu. Zamiast polityki zmniejszania szkód WHO uparcie forsuje agresywną politykę prohibicji (zakazywania) i wzywa do zwiększania akcyzy – i to również w stosunku do produktów będących alternatywą dla papierosów.

WHO przestaje być autorytetem w kwestii walki z papierosami, ale KE tego nie dostrzega

Biorąc pod uwagę fakt, że coraz więcej państw decyduje się na obranie własnej drogi w walce z paleniem, dziwić może podejście Komisji Europejskiej, która najwyraźniej nadal wierzy w autorytet WHO w tej konkretnej kwestii (a przypomnijmy: obecnie mamy na świecie 1,1 mld palaczy, podczas gdy w roku 2003 mieliśmy… tyle samo). Kraje postępujące zgodnie z rekomendacjami organizacji zdecydowanie przegrywają walkę z papierosami.

Najlepszym przykładem jest Francja, gdzie wysoka akcyza na wyroby tytoniowe (również te alternatywne) przełożyła się co najwyżej na poszerzenie szarej strefy tytoniowej, której udział w rynku wynosi obecnie ok. 30 proc. Dodatkowo nad Sekwaną codziennie po papierosa sięga już nawet co czwarty mieszkaniec. Tymczasem to właśnie Francja (i Niemcy) mają być dla KE i WHO wzorem, jeśli chodzi o politykę akcyzową i strategię walki z papierosami. Już jakiś czas temu okazało się bowiem, że podczas obrad państw sygnatariuszy Konwencji Ramowej WHO o Ograniczeniu Użycia Tytoniu (zaplanowanych na 20-25 listopada 2023 r. w Panamie) KE chce, wspólnie z WHO, podjąć prawnie wiążącą decyzję o dalszym kształcie polityki akcyzowej – inspirując się właśnie rozwiązaniami wprowadzonymi we Francji i Niemczech. Jakby tego było zresztą mało, decyzja ta ma zapaść bez jakichkolwiek konsultacjami z ministrami finansów państw UE, co samo w sobie stanowi niebezpieczny precedens.

Dlaczego zatem KE nadal nie dostrzegło, że harm reduction – stosowana już z powodzeniem przez kilka państw, a powoli wdrażana przez kolejne – ma znacznie większy potencjał? Nie wiadomo. Tym bardziej, że znaczenie redukcji szkód i badań nad alternatywami dla papierosów dostrzegł już ponad rok temu Parlament Europejski.

Otwarte jest nadal pytanie: jak ostatecznie postąpią władze krajów członkowskich UE? Czy zdecydują się na obranie własnej drogi, czy pójdą za tą, którą wskażą im Komisja i WHO?